Niedzielny protest to kontynuacje demonstracji organizowanych przez partie opozycyjne i aktywistów w ostatnich tygodniach. Zaczęły się, gdy na początku kwietnia władze ogłosiły, że wracają do prac nad projektem, po tym, jak rok wcześniej wstrzymały je w związku z presją ze strony społeczeństwa. W stolicy Gruzji, Tbilisi, na ulicę wyszło ponad 10 tys. ludzi. Przed budynkiem parlamentu doszło do starć z policją. Gruzini protestują przeciwko nowemu prawu Ustawa o zagranicznych agentach, wzorowana na obowiązującym w Rosji prawie, przewiduje, że osoby prawne i media otrzymujące ponad 20 proc. finansowania z zagranicy podlegałyby rejestracji i sprawozdawczości oraz trafiłyby do specjalnego rejestru agentów obcego wpływu. Ministerstwo sprawiedliwości będzie mogło pod dowolnym pretekstem przeprowadzać kontrole takich organizacji. Rządząca partia Gruzińskie Marzenie twierdzi, że projekt ustawy ma na celu zwiększenie przejrzystości w życiu politycznym kraju. Ostatnie czytanie projektu ustawy zaplanowano w parlamencie na 17 maja. Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili zapowiedziała, że zawetuje ustawę, dodała jednak, że Gruzińskie Marzenie ma wystarczającą liczbę deputowanych, aby jej weto odrzucić. Nowe prawo w Gruzji. Zaniepokojenie w ONZ Po wznowieniu prac nad ustawą przedstawiciele USA, UE i ONZ wyrazili zaniepokojenie i zaapelowali do władz w Tbilisi o wycofanie się z projektu. Podkreślono, że stoi on w sprzeczności z europejskimi aspiracjami Gruzji i jej procesem eurointegracji. Gruzja w grudniu 2023 roku uzyskała status kandydata do UE. Gruzińskie Marzenie zapowiedziało, że nie ustąpi, a krytyczne uwagi i apele USA, UE czy organizacji międzynarodowych nazwało "ingerencją w sprawy wewnętrzne" kraju. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!