Według Centralnej Komisji Wyborczej dotychczas rządzące Gruzińskie Marzenie zdobyło 54 proc. głosów, zaś cztery prozachodnie ugrupowania opozycyjne łącznie ok. 37,5 proc. Sondaże exit poll zrealizowane dla mediów opozycyjnych wskazywały, że partia władzy przegrała wybory i utraciła większość. Obserwatorzy OBWE w przyjętym raporcie wskazywali na polaryzację kampanii, miejscowe doniesienia o wywieraniu nacisków na wyborców oraz ich obawy przed odwetem. Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili nie uznała wyników wyborów parlamentarnych i zwołała zwolenników kierunku proeuropejskiego na manifestację, z kolei Opozycyjna Koalicja na rzecz zmiany ogłosiła natomiast, że zrzeka się mandatów. Wyniki wyborów w Gruzji nie umknęły uwadze również przywódców innych krajów. Wybory w Gruzji. USA apelują o przeprowadzenie dochodzenia Sekretarz stanu USA Antony Blinken w wydanym oświadczeniu przekazał, że "w przyszłości zachęcamy przywódców politycznych Gruzji do poszanowania praworządności, uchylenia ustawodawstwa, które podważa podstawowe wolności i wspólnego zajęcia się niedociągnięciami w procesie wyborczym". Co więcej, Blinken dodał, że Stany Zjednoczone przyłączyły się do apeli obserwatorów o pełne dochodzenie w sprawie doniesień o naruszeniach związanych z wyborami. "Co za hańba. Moje uznanie dla gruzińskich obywateli, który masowo poszli do urn wyborczych pomimo zastraszania. Ich pragnienie europejskiej przyszłości musi być respektowane przez każdy rząd zawiązany w tym kraju" - podkreśliła z kolei w sieci szefowa dyplomacji Łotwy Baiba Braze. Gruzja. Wyniki wyborów. "Można ponownie wpaść w objęcia Rosji" Do wyników wyborów w Gruzji odniósł się także szef dyplomacji Estonii Margus Tsahkna. Jak oświadczył, raporty międzynarodowych obserwatorów o nieprawidłowościach w procesie wyborczym oraz oświadczenie prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili o sfałszowaniu wyników "czynią niemożliwym uznanie tych wyborów za wolne i sprawiedliwe". Podkreślił też, że "naród Gruzji ma prawo głosować w sposób wolny, uczciwy i decydować o swojej własnej przyszłości". Z kolei przewodniczący komisji spraw zagranicznych parlamentu Estonii Marko Mihkelson wskazał, że "fałszując wybory, nie można przystąpić do UE, ale można wpaść ponownie w objęcia Rosji". "Tego zapewne pragnie partia rządząca, wbrew woli większości społeczeństwa" - oświadczył w mediach społecznościowych. Według Mihkelsona, jeśli "Gruzini pozwolą na zduszenie ich woli, to Rosja osiągnie swój cel i Gruzja skończy tak samo jak Białoruś, a to tylko zachęci Kreml do popełniania kolejnych zbrodni i agresji". "Na Kaukazie Płd. oznaczałoby to w szczególności złe wieści dla Armenii" - ostrzegł estoński polityk. W niedzielę w oświadczeniu przedstawiciele parlamentów kilku krajów europejskich i Kanady podkreślili natomiast, że wybory te nie były ani wolne, ani sprawiedliwe. "Jesteśmy solidarni z wieloma oddanymi Europejczykami w Gruzji, którzy podzielają nasze wartości, dążą do wolności, demokracji i praworządności" - napisali parlamentarzyści. Wyrażono przekonanie, że Gruzja "zasługuje na miejsce w samym sercu zjednoczonej Europy". ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!