Amerykański weteran sam "deportował się" z kraju. "To niesprawiedliwe"
Mieszkał w Stanach Zjednoczonych przez prawie 50 lat, służył w amerykańskiej armii, a w czerwcu dobrowolnie opuścił USA i udał się do Korei Południowej po tym, jak urzędnicy imigracyjni zagrozili, że w przeciwnym razie zostanie siłą deportowany z kraju. - Uważam, że niesprawiedliwe jest traktowanie w ten sposób tych, którzy walczyli o nasz kraj - powiedział Sae Joon Park w wywiadzie.

W skrócie
- Amerykański weteran Sae Joon Park po niemal 50 latach życia w USA został zmuszony do opuszczenia kraju po groźbie deportacji.
- Park, odznaczony medalem Purpurowego Serca, trafił do Stanów Zjednoczonych jako dziecko i służył w armii, ale przez problemy z uzależnieniem i wyrok dostał nakaz deportacji.
- Obecnie mieszka w Korei Południowej i walczy o możliwość powrotu do USA. W czwartek wziął zdalny udział w przesłuchaniu w Kapitolu.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
W czwartek podczas przesłuchania w Kapitolu w Waszyngtonie sekretarz Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego Kristi Noem musiała zmierzyć się z lawiną pytań związanych z działaniami służb w zakresie imigracji. Jedną z poruszanych kwestii było to, czy amerykańscy weterani byli deportowani w ramach wprowadzonych przez administrację Donalda Trumpa przepisów.
USA: Weteran dobrowolnie opuścił kraj. Dołączył do przesłuchania w Kapitolu
Sae Joon Park dołączył do przesłuchania na zaproszenie kongresmena Setha Magazinera, demokraty z Rhode Island, po tym jak polityk zapytał Noem, ilu amerykańskich weteranów zostało deportowanych.
- Nie deportowaliśmy obywateli USA ani weteranów wojennych - oświadczyła sekretarz.
Kiedy Magaziner przedstawił postać Parka, weterana armii amerykańskiej, odznaczonego medalem Purpurowego Serca, który został dwukrotnie postrzelony podczas służby w Panamie pod koniec lat 80., kongresmen zapytał, czy Noem zajmie się jego sprawą. Sekretarz odpowiedziała twierdząco.
W piątek, wciąż przebywając na drugim końcu świata, Park udzielił dziennikowi "USA Today" wywiadu, w którym mówił, że jego status się nie zmienił i choć chce wrócić do Stanów, dodał, że nie jest pewien, czy mu się to uda.
- Uważam po prostu, że niesprawiedliwe jest traktowanie w ten sposób tych, którzy walczyli o nasz kraj - powiedział. - Nikt się do mnie nie odezwał - dodał.
Park mówił w wywiadzie, że w tym roku kończy 56 lat. Opowiadał, że był szeregowym w amerykańskiej armii i ukończył podstawowe szkolenie w Fort Benning w stanie Georgia we wrześniu 1989. W tym samym roku został dwukrotnie postrzelony podczas służby w Panamie.
Amerykański weteran został odznaczony medalem. Dostał nakaz deportacji
Jak powiedział wcześniej dziennikowi prawnik weterana Danicole Ramos, Park przybył do Stanów Zjednoczonych z Korei Południowej w wieku siedmiu lat, posiadając zieloną kartę.
Po ukończeniu szkoły średniej zaciągnął się do wojska i został wysłany do Panamy, gdzie w 1989 roku walczył w operacji obalenia gen. Manuela Noriegi, de facto dyktatora Panamy. W czasie tego konfliktu został dwukrotnie postrzelony, honorowo zwolniony ze służby i otrzymał medal Purpurowego Serca za swoją odwagę.
Wcześniej Park mieszkał w Van Nuys, dzielnicy w centralnej części doliny San Fernando w Los Angeles, a przed "dobrowolną deportacją" - w Honolulu z dwójką dorosłych dzieci, córką i synem, które ma ze swoją byłą żoną. 23 czerwca 2025 roku Park dobrowolnie udał się do Korei Południowej. W wywiadzie mówił, że obecnie mieszka w Seulu, ale wkrótce może przeprowadzić się do Busan, największego portowego miasta Korei Południowej.
Kongresmen Seth Magaziner ujawnił, że nakaz służb imigracyjnych o wydaleniu Parka wynikał z jego problemów z uzależnieniem w latach 90. Według wcześniejszych doniesień "USA Today" Park, cierpiąc na zespół stresu pourazowego, sięgnął po narkotyki, a pewnej nocy został aresztowany podczas próby ich kupna. Później nie poddał się wymaganemu przez sąd testowi na obecność zakazanych substancji i odsiedział ponad dwa lata w więzieniu.
W wywiadzie Park powiedział, że ma nadzieję wrócić kiedyś do USA.
Źródło: "USA Today"














