Obie największe partie na polskiej scenie politycznej stoją przed wyborem swojego kandydata na prezydenta. Politycy PiS zapowiadają, że przedstawią go niebawem, w okolicach Święta Niepodległości, choć niewykluczone, że stanie się to później. Donald Tusk poinformował, że jego partia zaprezentuje swojego kandydata 7 grudnia podczas konwencji na Śląsku. Do tego czasu będą zapewne trwały medialne spekulacje, dotyczące kluczowego starcia w wyborach prezydenckich w 2025 roku. Wybory prezydenckie 2025. Przemysław Czarnek kandydatem PiS? PiS wciąż waha się między wyborem kandydata mocno związanego z partią, a kandydatem spoza partii i polityki. Przez długi czas Jarosław Kaczyński opowiadał się za tym drugim scenariuszem i wydawało się, że najbardziej prawdopodobnym kandydatem PiS jest prezes IPN Karol Nawrocki, ale ostatnio, co opisywaliśmy w Interii, Jarosław Kaczyński niespodziewanie zmienił zdanie. Teraz faworytem jest były minister edukacji Przemysław Czarnek. Po drugiej stronie największe szanse ma Rafał Trzaskowski, bo choć spekuluje się o chęci startu Radosława Sikorskiego, to Rafał Trzaskowski najlepiej wypada w badaniach, także tych wewnętrznych, robionych na zlecenie Platformy. Wiele wskazuje zatem na to, że zapowiada się starcie Rafał Trzaskowski-Przemysław Czarnek. Kto w takim zderzeniu ma większe wyborcze szanse i czy oba te nazwiska są optymalne z punktu widzenia liderów partyjnych? PiS skazane na porażkę w wyborach prezydenckich? Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, którego o to pytamy, mówi, że bez większego znaczenia jest to, kogo wystawi PiS, bo dziś największe szanse na wygraną ma i tak kandydat Platformy Obywatelskiej. - Jeśli w ciągu najbliższych miesięcy nie wydarzy się nic niespodziewanego, co wstrząsnęłoby nastrojami społecznymi, to faworytem pozostanie kandydat PO, czyli najprawdopodobniej Rafał Trzaskowski, bo ten wybór jawi się jako najbardziej optymalny dla tej formacji. Z kolei Jarosław Kaczyński musiał zrozumieć, że dla niego stawką tych wyborów nie jest zwycięstwo, lecz los partii i ograniczenie jej strukturalnych problemów - wskazuje w rozmowie z Interią prof. Chwedoruk. - Przemysław Czarnek byłby kandydatem, który pozwoliłby zmobilizować wyborców PiS i sprawił, by nadal przy tej partii trwali i dotrwali do kolejnych wyborów parlamentarnych. Byłby stabilizatorem obecnych notowań PiS - dodaje. Przyznaje jednak, że kandydatura Czarnka zniweczy próby poszerzenia elektoratu o wyborców bardziej umiarkowanych, bo kampania z jego udziałem rozegra się przy udziale dużych emocji, w których najgłośniejsze będą wyraziste w poglądach i najbardziej radykalne mniejszości po obu stronach. To zaś raczej odstręczy niż przekona wyborców, stojących z boku politycznych sporów. Nieco inaczej na to patrzy Marcin Palade, specjalista od sondaży i geografii wyborczej. Jego zdaniem w obliczu szybkiego wypalania się władzy i niepewnej sytuacji ekonomicznej, za kilka miesięcy obecna koalicja rządząca i jej kandydat wcale nie mogą być pewni zwycięstwa.- Można odnieść wrażenie, że traktowanie dziś Rafała Trzaskowskiego w kategorii pewniaka, polityka, który ma prezydenturę w kieszeni to ten sam błąd, który politycy PO i komentatorzy popełnili w 2015 roku, uważając za pewne zwycięstwo Bronisława Komorowskiego. Moim zdaniem dzisiaj wszystko jest możliwe i to, kto wygra wybory prezydenckie jest sprawą otwartą - mówi Interii. Więcej informacji o wyborach prezydenckich w Polsce. Czytaj raport specjalny Interii. Wybory prezydenckie. PiS bez zmian w strategii Marcin Palade przyznaje jednak, że postawienie przez Jarosława Kaczyńskiego na Przemysława Czarnka oznacza rezygnację z walki o wygraną, bo to "gra bardziej na spójność partii niż zwycięstwo wyborcze". - Kaczyńskiemu nie zależy na wygranej, lecz na utrzymaniu władzy nad partią, to jest najważniejsze. Czarnek jest kandydatem, który jest strawny dla wszystkich frakcji, nie jest kimś spoza partii, co do którego byłoby ryzyko, że będzie zbyt niezależny, a do tego, w przeciwieństwie np. do Mateusza Morawieckiego, nie przejawia wprost ambicji dotyczących bycia liderem PiS i prawicy. Dla Kaczyńskiego to rozwiązanie bezpieczniejsze niż inne - wskazuje Palade. I dodaje, że w myśleniu strategicznym PiS i samego Kaczyńskiego niewiele się zmieniło do wyborów parlamentarnych z 2023 roku. - Nadal panuje tam przekonanie, że PiS nie potrzebuje wyborców środka, bo wystarczy im ich twardy elektorat. Otóż nie wystarczy, co wyraźnie pokazują badania. Twardy elektorat PiS to dziś jakieś 33 procent, skąd kandydat tej partii ma wziąć pozostałe 17-18 procent? Absurdalne jest oczekiwanie, że idąc w radykalizm można myśleć o wygranej - podkreśla Palade. - Jeśli staną naprzeciwko siebie Czarnek i Trzaskowski, to będzie prawie jak wojna światów. Jeden zagospodaruje prawicę, drugi lewicę i centrolewicę. Pytanie, jak zachowają się wtedy umiarkowani wyborcy, którzy nie lubią radykalizmów - dodaje. Prof. Chwedoruk przypomina przy tej okazji sytuację z wyborów na prezydenta Warszawy w 2018 roku, gdy Patryk Jaki mimo dynamicznej kampanii przegrał z Rafałem Trzaskowskim w pierwszej turze. - Tamta kampania była bardzo bipolaryzacyjna i ostra, ale choć Jaki dostał wysoki wynik indywidualny, to per saldo wyszła katastrofa, bo nie doszło nawet do drugiej tury - wskazuje prof. Chwedoruk. I zastrzega, że choć to inne wybory, a Warszawa to nie cała Polska, to jednak kandydatura Czarnka przypomina nieco kandydaturę Jakiego. Czy możliwe jest wejście do gry kogoś trzeciego? Czy zatem, jeśli dwie główne partie postawią na ostrą, mocno polaryzacyjną kampanię w wykonaniu Przemysława Czarnka i Rafała Trzaskowskiego, to na scenie robi się miejsce na trzeciego gracza - umiarkowanego kandydata środka lub umiarkowanego konserwatysty, który zagospodaruje wyborców, dla których Czarnek jest zbyt radykalny? - W Polsce nigdy nie było miejsca na umiarkowanych konserwatystów. Polityczne cmentarzysko pełne jest takich projektów politycznych, żaden nie przetrwał - odpowiada prof. Rafał Chwedoruk. - Co nie znaczy, że nie może pojawić się ktoś trzeci. Powstała przestrzeń może zostać zagospodarowana przez postać jednoznacznie pozapolityczną, ale nieprzesadnie konserwatywną. Być może mógłby to być nieco zmodyfikowany wariant czeski - uważa prof. Chwedoruk, odwołując się do tego, że wybory prezydenckie w Czechach wygrał wojskowy, generał Petr Pavel. Kamila Baranowska ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!