Małgorzata Kidawa-Błońska zawsze była mocnym graczem stołecznej PO: w 2015 r. zapewniła swojemu ugrupowaniu 80 866 głosów, w 2019 r. wywalczyła ich ponad 416 tys. W tegorocznych wyborach do Senatu pokonała kandydata PiS i szefa GITD, Alvina Gajadhura i zaskarbiła sobie sympatię ponad 231 tys. wyborców. Dlaczego więc nie walczyła o reelekcję w Sejmie? Źródła Interii z Platformy wskazują, że wicemarszałek świadomie zrezygnowała z walki o mandat poselski, żeby ułatwić zadanie Donaldowi Tuskowi. Lider największej partii opozycyjnej zdecydował się bowiem stanąć w wyborcze szranki w stolicy, czyli w naturalnym środowisku Małgorzaty Kidawa-Błońskiej. - Gosia była z Donaldem po słowie. Przecież po to poszła do Senatu. W wyborach do Sejmu zdobyłaby doskonały wynik, ale na pojedynku z nią w stolicy mógł stracić przewodniczący - opowiada jeden z naszych informatorów związanych z izbą wyższą polskiego parlamentu. Czy w zamian za przysługę dla przewodniczącego PO Małgorzata Kidawa-Błońska zostanie marszałkiem Senatu? Na to pytanie nie sposób jeszcze odpowiedzieć. Powyborcza układanka Ekipa, która po wyborach nieuchronnie przejmie władzę z rąk PiS, musi się najpierw dogadać. W tworzącej się koalicji wiodącą rolę i najlepszy wynik ma po swojej stronie Koalicja Obywatelska (30,7 proc. poparcia), ale formacja dowodzona przez Donalda Tuska musi się też porozumieć z innymi komitetami: Trzecią Drogą (14,4 proc.) tworzoną przez Polskę 2050 i PSL oraz Nową Lewicą (8,61 proc.) połączoną z partią Razem. Ze względu na najniższe poparcie wśród zwycięzców tworzących przyszłą koalicję, a także kiepski osobisty wynik Włodzimierza Czarzastego jako lidera (wyprzedził go startujący z ostatniej pozycji na sosnowieckiej liście lokalny radny Łukasz Litewka - red.) pozycja negocjacyjna Lewicy nie należy do najlepszych. Co nie oznacza, że jej działacze nie zamierzają uczestniczyć w podziale władzy. Z nieoficjalnych informacji Interii wynika, że ugrupowanie Czarzastego i Biedronia chce dla siebie fotela marszałka Sejmu albo Senatu. W tym pierwszym przypadku w grę wchodzi kandydatura Włodzimierza Czarzastego. Niemniej, obydwa stanowiska nie mogą przypaść Nowej Lewicy i Razem, więc kierownictwo formacji musi wybierać. A to może wcale nie być proste, bo na Sejm czyha m.in. Szymon Hołownia z Trzeciej Drogi. Powyborcza kolejka do fruktów jest dość długa. - Na razie nie ma żadnych ustaleń. Wszystko jest na stole - komentuje Dariusz Wieczorek, sekretarz klubu parlamentarnego Lewicy. - Liderzy partii muszą dogadać się między sobą - podkreśla. Magdalena Biejat kontra Małgorzata Kidawa-Błońska - Będziemy się starali, żeby marszałkiem Senatu została Małgorzata Kidawa-Błońska. Czy to się uda, zobaczymy - mówi nam jeden z bliskich współpracowników Donalda Tuska. Z naszych informacji wynika, że działacze Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni nie są zainteresowani najważniejszym miejscem w prezydium Senatu. Jednak Lewica rozważa kandydaturę Biejat przynajmniej od dwóch miesięcy. Główną zainteresowaną wywołał też ostatnio do tablicy "Newsweek". - Nie chcę tego komentować, nie chcę omawiać tego na zewnątrz, nie chcę podgrzewać emocji. Rozmowy trwają, także dotyczące stanowisk - powiedziała Interii Biejat. - Różne partie zgłaszają swoje propozycje czy aspiracje. Ale nic nie jest jeszcze przesądzone - oświadczyła. W rozmowie z Radiem Zet wyznała jednak wprost: "Chętnie zostałabym marszałkiem Senatu". Jak Magdalena Biejat wypada w zestawieniu z Małgorzatą Kidawą-Błońską? W 2019 r. kandydatka ówczesnego Komitetu Wyborczego SLD zyskała 19,5 tys. głosów, czyli ponad 20 razy mniej głosów niż jej koleżanka z PO. W wyborach do Senatu różnica między nimi topnieje do 30 tys. głosów (Biejat zdobyła poparcie 204 tys. wyborców - red.). Tak czy inaczej, działacze Tuska powątpiewają w doświadczenie współprzewodniczącej Razem. - Trudno sobie wyobrazić, żeby Małgorzata Kidawa-Błońska funkcjonowała pod tak niedoświadczonym politykiem jak Magdalena Biejat. Jako osoba wyważona i spokojna idealnie pasuje na stanowisko marszałek Senatu - uważa jeden z naszych rozmówców należących do PO. Sama wicemarszałek ustępującego Sejmu zachowuje jednak dystans. - Nie wiadomo, co się wydarzy. Nieważne, która z nas będzie (marszałkiem Senatu - red.). Może pojawi się ktoś trzeci, czego nie bierze się pod uwagę? - zastanawia się Małgorzata Kidawa-Błońska. - Najważniejsze, żeby się wszyscy dogadali. Milczenie liderów daje mi poczucie, że mamy przed sobą trwałe porozumienie - stwierdziła. Jakub Szczepański, Łukasz Rogojsz