Zdjęcia martwych piskląt, które mają pochodzić z miejsca wycinki drzew w Dobrym Mieście, otrzymaliśmy od miejskiej radnej Magdaleny Kowalskiej i warmińsko-mazurskiego posła. Były jednak na tyle brutalne, że zdecydowaliśmy się ich nie publikować. Oboje interweniowali w sprawie działań inwestora na działce, którą kupił wcześniej od gminy. O sprawie zrobiło się głośno na przełomie czerwca i lipca. To wtedy w największych lokalnych mediach gruchnęła wieść o wycince przy Placu 1 Sierpnia oraz możliwej śmierci ptaków. Jak podawało Polskie Radio Olsztyn, prywatny przedsiębiorca 28 czerwca "wyciął 17 grabów, lip i klonów w okresie ochronnym". Dziennikarze innych lokalnych mediów donosili o "rzezi ptaków" i pytali, czy wycinanie drzew było legalne. Urząd Miejski w Dobrym Mieście miał wydać zgodę na wycinkę drzew 16 maja 2023 r. Miały być usunięte do 28 lutego 2024 r., ale z wyłączeniem ochronnych okresów lęgowych ptaków. Kiedy przypadają? - Okres od początku marca do końca sierpnia to czas składania przez ptaki jaj i wychowu młodych. W tym czasie nie jest wskazana wycinka drzew z uwagi na możliwość naruszenia szeregu zakazów - relacjonowała "Gazecie Olsztyńskiej" Justyna Januszewicz, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie. - Mamy prawdopodobnie do czynienia ze złamaniem tych zakazów, co zgodnie z ustawą o ochronie przyrody stanowi wykroczenie i podlega karze aresztu lub grzywny. Niewątpliwie sprawa zostanie skierowana do organów ścigania - podkreślała. Prawnicy inwestora podkreślają, że ich klient nie ma sobie nic do zarzucenia: - Właściciel działki dokonał wycinki drzew po uprzednim uzyskaniu decyzji w zakresie pozwolenia na wycinkę drzew, a także pod nadzorem ornitologicznym, po wydaniu opinii przez ornitologa - przekazała Interii Magdalena Sarabacha z Kancelarii Radcy Prawnego Marka Czarnigowskiego. - Ponadto z treści decyzji wynika, że została ona wydana przez organ po dokonaniu oględzin i wobec braku stwierdzenia występowania w obrębie przedmiotowych drzew i krzewów chronionych gatunków roślin, zwierząt, grzybów i gniazd ptasich - podkreśliła. "Nie wiem, skąd ptaki się tam wzięły" Pod raportem z nadzoru ornitologicznego podpisał się Wiesław Podsiadły. Na co dzień jest głównym specjalistą ds. leśnictwa, łowiectwa, ochrony przyrody w Starostwie Powiatowym w Nowym Dworze Gdańskim. Jaką opinię w sprawie ptaków z Dobrego Miasta wydał Podsiadły? W dokumencie z 27 czerwca, do którego dotarła Interia, czytamy: "W odniesieniu do przeprowadzonych dwóch wizji terenowych jednoznacznie stwierdzono, że na kontrolowanych i przeznaczonych do usunięcia drzewach rosnących na terenie działki (...) oraz w jej najbliższym sąsiedztwie nie ma żadnych śladów mogących świadczyć o występowaniu ptaków osiadłych. Nie zaobserwowano także śladów gniazdowania ptaków z poprzednich sezonów lęgowych" - napisał ornitolog. Kiedy do niego zadzwoniliśmy, od razu zgodził się na rozmowę. Jak podkreślał, nie ma nic do ukrycia. - Sprawa jest dość enigmatyczna. W Dobrym Mieście byłem w sumie pięć razy, swoją pracę wykonałem rzetelnie. Nie wiem, skąd na miejscu wzięły się ptaki - powiedział Interii Wiesław Podsiadły. - W dzień obserwowałem to miejsce przez lornetkę, w nocy używałem kamery termowizyjnej. Ptaki mają to do siebie, że kiedy mają gniazda, intensywnie się przemieszczają. Nie było żadnych - podkreśla. Pomorski specjalista deklaruje, że zarówno właściciel firmy jak i osoba, która dokonywała wycinki, nie zauważyli żadnych piskląt ani gniazd podczas wykonywania prac. - Jak martwy ptak może leżeć w gnieździe podczas wycinania drzewa? Przecież zostałby z niego wyrzucony (to nawiązanie do jednego ze zdjęć zrobionych na miejscu - red.) - argumentuje Podsiadły. - Obaj panowie stwierdzili, że gdyby cokolwiek złego się wydarzyło, zostałbym o tym poinformowany - dodaje. Jak usłyszeliśmy, nie było go na miejscu w dniu wycinki. Nasz rozmówca zaznacza: drzewa można usuwać przy pozytywnej decyzji zezwalającej oraz "pod warunkiem, że nie ma tam organizmów chronionych wymienionych w sprawie rozporządzenia ministra". - Zajmuję się ochroną przyrody, a nie walką z nią. Według właściciela skończyli ciąć po godz. 13:30. Ludzie, którzy pojawili się na miejscu, znaleźli ptaki już kilka godzin później. To dziwne, że tak szybko, ad hoc, je znaleźli. Z pewnością pracowałem rzetelnie. Nie mam pojęcia, skąd wzięły się tam gniazda, chociaż zawsze można coś przeoczyć - przekazał nam ornitolog. "Widok jak po przejściu trąby powietrznej" Jak powiedziała Interii radna Magdalena Kowalska, dotarła na miejsce wycinki tuż po jej wykonaniu, a sprawę zgłosiła na policję. - Na miejscu zastałam widok jak po przejściu trąby powietrznej. Drzewa były powalone, ptaki latały po ściętych koronach drzew - relacjonuje. Razem z mundurowymi zaczęli przeszukiwać teren działki. Twierdzi, że udało się znaleźć gniazda i dwa ptaki. Jeden miał być żywy. Zwierzęta zostały odwiezione do jednej z fundacji zajmujących się dzikimi zwierzętami. O sprawie dowiedział się także Michał Wypij, który jest posłem z Olsztyna. Kiedy pojawił się na miejscu, również miał znaleźć zwłoki zwierząt. - Otrzymujemy sygnał z Dobrego Miasta. To blisko, jedziemy, na miejscu tragedia. Ścięte drzewa, wśród nich martwe pisklęta i wywrócone gniazda. Interweniujemy więc w Urzędzie Gminy - relacjonuje parlamentarzysta. Kilka dni po swoim przyjeździe na miejsce wycinki i opublikowaniu wpisu w mediach społecznościowych, poseł otrzymał pismo od prawnika reprezentującego dewelopera. "Wezwanie do zaniechania naruszeń" trafiło także do redakcji portalu dobremiasto.net czy Magdaleny Kowalskiej. Co zapisano w dokumencie, który trafił do posła? Prawnicy przedsiębiorcy domagają się usunięcia materiałów ukazujących działkę, opublikowania przeprosin w mediach społecznościowych i 3 tys. zł na fundację działającą na rzecz zwierząt. "Pana działania (opisane w piśmie - red.) naruszają zaufanie wyborców, którym pana obdarzono jako posła na Sejm RP, a ponadto nie przystoją posłowi na Sejm RP, który ze szczególną starannością i obiektywizmem powinien weryfikować prawdziwość i rzetelność informacji przekazywanych odbiorcom, czego ewidentnie zaniechał pan nagrywając i zezwalając na publikację wymienionego filmu (z miejsca, gdzie doszło do wycinki - red.) oraz zamieszczając powołany post, w którym bezprawnie wydaje pan własny osąd, pomimo braku ku temu podstaw" - czytamy w piśmie z Kancelarii Radcy Prawnego Marka Czarnigowskiego. Prokuratura bada sprawę - Mamy przeprosić i zapłacić karę. Inwestor nie życzy sobie, żeby nagłaśniać sprawę - mówi Michał Wypij. - Chce zamknąć usta posłowi, radnej, społecznikom i lokalnym mediom - uważa były polityk Porozumienia. Wiadomo, że wycinką drzew w Dobrym Mieście zainteresowała się olsztyńska prokuratura. - Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Północ w Olsztynie wszczęła śledztwo w kierunku podejrzenia zaistnienia przestępstwa z art. 181 KK, czyli zniszczenia w świecie roślinnym o znacznych rozmiarach - relacjonuje Interii Daniel Brodowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. Sprawę prowadzi Wydział do walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. - Materiały wraz z wytycznymi prokuratora trafiły do mundurowych. W sprawie istotne będą oględziny, opinia biegłego - tłumaczy nam Brodowski. Podkreśla, że postępowanie zostało niedawno zarejestrowane, więc na efekty trzeba będzie jeszcze poczekać. Druga strona nie ma informacji o działaniach prokuratury, ale jest spokojna. - Na miejscu wycinki obecna była osoba dokonująca wycinki, a ponadto pojawił się właściciel działki, dwóch pracowników Urzędu Miejskiego w Dobrym Mieście z Referatu Ochrony Środowiska oraz geodeta - argumentuje mecenas Sarabacha. - Na działce nie stwierdzono ani ptaków, ani ptasich gniazd, w przeciwnym razie wycinka z pewnością zostałaby natychmiast przerwana - podkreśla. Dlaczego inwestor wysyła wezwania przedsądowe interweniującemu posłowi, radnej czy lokalnym mediom? - Nasz mocodawca oczekuje zaprzestania przekazywania nieprawdziwych informacji i wydawania własnych, bezpodstawnych osądów przez osoby, które nie są organami prowadzącymi ewentualne postępowanie i nie mają kompetencji takich organów - usłyszeliśmy od olsztyńskiej prawniczki. Jak przekazała nam Sarabacha, jej klient dąży do "polubownego załatwienia sprawy (...) w związku z opublikowaniem nieprawdziwych informacji". Jakub Szczepański