Czwartek, 11 kwietnia. Andrzej Duda uczestniczy w 9. Szczycie Inicjatywy Trójmorza, które odbywa się w Wilnie. Po obradach do dziennikarzy, poza polskim politykiem, wyszli również Wołodymyr Zełeński i Gitanas Nausėda, litewski prezydent. Na pytania odpowiadali na zmianę, we trzech. - Czy, wzorem Łotwy, Polska i Ukraina planują zawarcie umowy wojskowej, która obligowałaby Polskę do przekazywania określonego odsetka PKB na wsparcie wojskowe dla Ukrainy? Jeśli tak, o jakiej kwocie mówimy? Jeśli nie, dlaczego takich planów nie ma? - dopytywał jeden z dziennikarzy Polskiego Radia. W swojej odpowiedzi Prezydent RP wielokrotnie podkreślał, że od początku rosyjskiej inwazji Polska wspiera Ukrainę i jej obywateli. Niemniej, odnośnie do przekazywania części polskiego PKB w ramach umowy, nie był precyzyjny. - Premier Donald Tusk uzgodnił ze mną kwestię przystąpienia do porozumienia o wspieraniu Ukrainy, które podpisał nie tak dawno w Kijowie. Do tego porozumienia ma być zawarta umowa. Jestem przekonany, że po zakończeniu negocjacji rząd tę umowę zawrze - odpowiedział prezydent. Nie wiadomo jednak, jakiej wysokości miałoby być wsparcie i czy w ogóle, w ramach jakiejkolwiek umowy wojskowej, nasi sąsiedzi otrzymają jakąś część polskiego PKB. Z pewnością sytuacją na froncie jest napięta. A Zachód to widzi. Zwrócił na to uwagę premier Donald Tusk, który w ubiegłym tygodniu wypowiadał się tuż po posiedzeniu Rady Europejskiej. - Nastroje może nie są minorowe, ale wszyscy zdają sobie sprawę, że moment jest krytyczny, a najbliższe tygodnie mogą rozstrzygnąć o losach tej wojny - stwierdził premier. I chociaż mówił, że w konkluzjach szczytu zapisano zobowiązanie Unii Europejskiej do podjęcia działań na rzecz bezpieczeństwa ukraińskiego nieba, wypowiedział się dość oględnie chociażby odnośnie do przekazywania broni Ukrainie. Jak podkreślił, takie decyzje podejmują poszczególne państwa członkowskie. Czego zatem spodziewać się po rządzących Polską? Zachodnie PKB dla Ukrainy. O co chodzi? Inicjatywa przekazywania części PKB na potrzeby walczącej Ukrainy do pomysł państw bałtyckich, a konkretnie Estonii. Obecnie podobną umowę z naszymi wschodnimi sąsiadami podpisała też Łotwa. To właśnie te państwa flanki wschodniej NATO próbują w ten sposób wpłynąć na całą Europę Zachodnią. Nie bez skutku. - W lutym 2024 r., podczas rocznicy wojny, Parlament Europejski przyjął rezolucję, aby część produktu krajowego w wysokości 0,25 proc., państwa europejskie przekazywały Ukrainie. Aż do czasu inicjatywy Trójmorza, spotkania w Wilnie, wszystko pozostawało w dużym zawieszeniu - tłumaczy Interii Jacek Tarociński, ekspert OSW z Zespołu Bezpieczeństwa i Obronności. Rozmówca Interii podkreśla, że do tej pory pomysł nie został skonkretyzowany. Jeśli jednak doszedłby do skutku, Ukraińcy zyskaliby nawet 100 mld euro rocznie od państw Unii Europejskiej. - Wszystko wpisuje się w pomysły stworzenia jakiegoś funduszu na rzecz pomocy naszym wschodnim sąsiadom, o planach, którego mówił m.in. Komisja Europejska ale również Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO - wyjaśnia Tarociński. Według eksperta Ośrodka Studiów Wschodnich, cały czas "trwają procesy" związane z inicjatywą przekazania części PKB zachodnich państw Ukraińcom. W opinii Tarocińskiego, nieprecyzyjna wypowiedź polskiego prezydenta świadczy o szerszej politycznej rozgrywce w Europie. - Rolą Polski, jest stworzenie szerszej koalicji z państwami europejskimi. Na ile się to uda, zależy od negocjacji politycznych za zamkniętymi drzwiami - usłyszeliśmy. Polskie PKB dla Ukrainy. "Wybiegamy przed szereg" Interia zapytała polskich polityków, na ile przekazanie części polskiego PKB w ramach umowy z Ukrainą, jest w ogóle prawdopodobne. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zapewniło nas, że prezydent wcale nie składał żadnych deklaracji w tej sprawie. - Polska, wraz z sojusznikami, jest zdeterminowana do ciągłego wspierania Ukrainy w wymiarze militarnym, społecznym i politycznym. Na poziomie rządowym trwają prace nad formami dwustronnej współpracy i kwestie te są przedmiotem konsultacji pana prezydenta oraz premiera - przekazał nam Marcin Skowron, rzecznik BBN. Ocenił też, że w wypowiedzi Andrzeja Dudy z Wilna "nie pojawiła się jakakolwiek deklaracja związana z przekazywaniem na cele wsparcia stałej części PKB". Politycy koalicji rządzącej również nie spieszą z deklaracjami. Jak usłyszeliśmy, rząd w ogóle nie dyskutuje na ten temat. - Wybiegamy trochę przed szereg. Jeżeli mamy jakiś sygnał, trzeba poczekać na zakończenie procesu negocjacji. Równie dobrze, podczas rozmów, może nie dojść do porozumienia, więc jakiekolwiek deklaracje pozostaną w sferze deklaracji - uważa Adam Dziedzic z PSL, wiceszef sejmowej komisji do spraw zagranicznych. Andrzej Szejna, wiceminister spraw zagranicznych: - Pierwszy powinien się tu wypowiedzieć minister finansów, określić nasze zdolności. Takie propozycje trzeba ustalać z Radą Ministrów. Nic o tym nie wiem - powiedział nam polityk Nowej Lewicy. - Robimy dużo dla Ukrainy, przekazujemy broń, sprzęt. Na tyle na ile to możliwe, naciskamy na kongres Stanów Zjednoczonych. Możemy rozmawiać o wrzutkach, ale nie ma żadnych decyzji - uważa. W sobotę amerykański kongres zatwierdził nową pomoc dla Ukrainy. Pakiet jest wart blisko 61 mld dolarów. Jakub Szczepański ***Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!