Od niedzieli temat konsekwencji upadku reżimu Asadów w kontekście migracji podzielił niemiecką scenę polityczną. W chadecji pojawiają się głosy, by wstrzymać przyjmowanie uchodźców z Syrii i szybko zrewidować politykę przyznawania obywatelom tego kraju statusu uchodźców w Niemczech. Z drugiej strony Zieloni uważają całą dyskusję na tym etapie za bardzo cyniczną i przedwczesną, bo nie wiadomo, w jakim kierunku pójdzie Syria, jak wyglądać będzie okres przejściowy do czasu utworzenia nowego rządu. Niektórzy politycy przestrzegają przed kolejną falą uchodźców, tym razem tych, którzy do tej pory wspierali Baszara al-Asada i mogą za to być prześladowani. Syryjczycy w Niemczech. Za wcześnie na decyzję Nele Allenberg z Niemieckiego Instytutu Praw Człowieka w rozmowie z Interią ostrzegał przed instrumentalizowaniem uchodźców z Syrii w zbliżającej się kampanii wyborczej. - Z naszego punktu widzenia dyskusja na temat tego, czy uchodźcy mogą lub powinni wrócić do Syrii, jest obecnie przedwczesna. Sytuacja dopiero zaczyna się zmieniać. Konieczne jest teraz odczekanie, aż się ustabilizuje, aby mieć pewność, że ludzie nie zostaną odesłani w warunki, które mogą stanowić dla nich zagrożenie. Obecnie sytuacja na miejscu nadal stwarza ryzyko prześladowań. Oznacza to, że każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie, jednak dopiero wtedy, gdy sytuacja się ustabilizuje, a my będziemy pewni, że nie istnieje już zagrożenie prześladowaniami - mówił ekspert. Jednak w poniedziałek Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców zrobił pierwszy krok i podjął decyzję o wstrzymaniu przyjmowania i rozpatrywania wniosków azylowych syryjskich obywateli. Urząd uzasadnia swoją decyzję tym, że sytuacja w Syrii jest niejasna i każda decyzja o przyznaniu azylu opierałaby się na "kruchych zasadach". Chodzi o prawie 50 tys. wniosków, które leżą na biurkach urzędników. Ilu Syryjczyków wróci z Niemczech do Syrii Według statystyk niemieckiego ministerstwa spraw wewnętrznych w Niemczech żyje prawie 975 tys. Syryjczyków. Do tej pory zaledwie 5 tys. osób otrzymało prawo do azylu. 321 tys. to osoby, które zostały zarejestrowane jako uchodźcy na podstawie Konwencji Genewskiej. Kolejne 329 tys. to osoby, które zostały w Niemczech zarejestrowane jako uchodźcy wojenni. Ostatnią, 300-tysięczną grupą są Syryjczycy, którzy mogli przyjechać do Niemiec jako członkowie rodzin. Status ochronny uciekinierzy z Syrii otrzymują na trzy lata, z możliwością przedłużenia o kolejne trzy, jeśli sytuacja w ich kraju się nie zmieni. Trudno na razie spekulować, jak duża będzie fala powrotów do Syrii, jak i grupa kolejnych uchodźców, którzy po obaleniu reżimu Al-Asada będą chcieli przyjechać do Niemiec. Również wśród samych Syryjczyków na wczorajszej demonstracji w Berlinie można było usłyszeć różne głosy. Część osób deklaruje chęć przystąpienia do odbudowy swojego kraju, inni zamierzają w Niemczech pozostać ze względu na rozpoczęte tu nowe życie. Niemcy przed kolosalnym problemem. Chodzi o służbę zdrowia Dla niemieckiej gospodarki powroty Syryjczyków do kraju mogą mieć poważne konsekwencje. Najbardziej może ucierpieć służba zdrowia, bo Syryjczycy stanowią największą grupę wśród zagranicznych lekarzy pracujących w Niemczech. Według danych Niemieckiego Stowarzyszenia Medycznego, pod koniec ubiegłego roku w Niemczech pracowało ponad 6100 syryjskich lekarzy. Biorąc pod uwagę kolosalne problemy z brakiem kadry medycznej - lekarzy, pielęgniarzy i pielęgniarek - powroty do Syrii mogłyby pogorszyć sytuację w służbie zdrowia. Odpływ siły roboczej mógłby dotknąć też inne branże, takie jak: gastronomię i hotelarstwo, budownictwo, transport i logistykę, a także branżę informatyczną. To jedna strona medalu. Druga to liczba syryjskich uchodźców, którzy w Niemczech pobierają zasiłki i nie zostali do tej pory zintegrowani na rynku pracy. To blisko pół miliona obywateli Syrii - wynika z danych federalnej Agencji Pracy. Niemiecki rząd wstrzymuje się na razie od jakichkolwiek decyzji dotyczących przyszłości Syryjczyków w Niemczech - tłumacząc to brakiem przejrzystej sytuacji w tym kraju. Ale będzie to zapewne jedno z wyzwań dla nowego niemieckiego rządu, który pracę rozpocznie najprawdopodobniej wiosną przyszłego roku. Z Berlina dla Interii Tomasz Lejman