Magda Sakowska, korespondentka Polsat News w USA: Czy zwycięstwo Donalda Trumpa panią zaskoczyło? Sarah Chamberlain, szefowa republikańskiego think tanku - Main Street: - Nie samo zwycięstwo mnie zaskoczyło, ale przewaga z jaką wygrał. Donald Trump nawet w niektórych stanach mocno demokratycznych poradził sobie świetnie. Tak było w Nowym Jorku i New Jersey i to mnie zaskoczyło. Co pani zdaniem uczyniło go tak potężnym, jeszcze potężniejszym niż cztery lata temu, kiedy jego spuścizną był 6 stycznia i wszyscy myśleli, że to koniec Donalda Trumpa w polityce? - Donald Trump jest wyjątkowym politykiem. Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek był inny polityk, przynajmniej za mojego życia, który mógłby przetrwać to wszystko, co jemu się przydarzyło i zebrać takie poparcie. To, co wyróżnia Trumpa, to jego sposób komunikacji. On jest niezwykle bezpośredni, nie owija w bawełnę, mówi, jak jest i wielu Amerykanów to lubi. Dla wielu to nowość, bo nie są do tego przyzwyczajeni. Donald Trump ma jakiś rodzaj magii, która przyciąga ludzi i dlatego w wyborach wygrał. Co dokładnie rozumie pani przez magię, o której pani wspomniała? - On albo kogoś nazwie w sposób obraźliwy, albo powie, że gospodarka jest w gruzach. Akurat stan gospodarki nie jest aż taki zły, chociaż wielu ludziom jest rzeczywiście bardzo ciężko. Donald Trump da proste recepty na naprawę, a potem jeszcze doda, że trzeba zlikwidować Departament Edukacji i ludzie go słuchają, to im się podoba. I kiedy on mówi, oni się z nim utożsamiają. On wie, co ludzie czują. Jest wyjątkowym politykiem i jest geniuszem marketingu. Co zwycięstwo Trumpa oznacza dla Ameryki? - No cóż, mamy wszystko. Tutaj w Stanach Zjednoczonych nazywa się to "trifecta". Republikanie mają Izbę Reprezentantów i Senat, dlatego pierwsze 100 dni nowej administracji będzie bardzo intensywne. Czy powinniśmy przygotować się na rewolucję? - Nie, rewolucji nie będzie, ale będą zmiany w podatkach, w polityce energetycznej, na pewno w imigracji. Donald Trump wyrzuci z kraju wielu nielegalnych imigrantów, co do tego nie ma wątpliwości. To była jedna z jego głównych obietnic wyborczych. To było na jego wyborczych sztandarach i on to zrealizuje. Czy Donald Trump naprawdę jest gotowy na przeprowadzenie masowych deportacji? Największych w historii Stanów Zjednoczonych? - Cóż, u niego wszystko zawsze jest największe, więc nie jestem pewna czy te będą rzeczywiście największe, ale na pewno będą. Myślę, że zacznie od osób w więzieniach, które popełniły przestępstwo, które w naszym kraju nigdy nie powinny się znaleźć, więc teraz zostaną deportowane. Nie sądzę, żeby w każdym stanie, w każdym mieście odbywały się łapanki na nielegalnych imigrantów, ale na pewno, jeśli siedzą w więzieniach lub należą do któregoś z gangów, to mają być w pierwszej kolejności deportowani. Często wraz z rodzinami. W sumie z kraju być może uda się wywieźć jakieś półtora miliona osób. Jednak naprawdę nie sądzę, że policja będzie krążyć po ulicach w poszukiwaniu nielegalnych imigrantów. Nie posunie się do tego stopnia. W mediach społecznościowych Donald Trump potwierdził, że wprowadzi stan nadzwyczajny w związku z nielegalną imigracją i że w deportację będzie zaangażowane wojsko. Czy Ameryka jest na to gotowa? - Nie sądzę, byś kiedykolwiek zobaczyła wojsko na ulicach naszych miast. Po prostu nie sądzę, że to się wydarzy. Wiem, że Donald Trump to zapowiada, myślę jednak, że mamy wystarczająco dużo innych organów ścigania, aby deportować nielegalnych imigrantów bez konieczności korzystania z wojska. A co zwycięstwo Donalda Trumpa oznacza dla Partii Republikańskiej? - Donald Trump dał nam zwycięstwo w Senacie i to bardzo nas cieszy, a do tego utrzymaliśmy większość w Izbie Reprezentantów. Na pewno pierwsze dwa lata będą bardzo aktywnym czasem w realizowaniu jego programu. Potem będą wybory połówkowe i na Kapitolu może zmienić się układ sił. Czy z Donaldem Trumpem na szczycie, w Białym Domu, jest jeszcze miejsce w Partii Republikańskiej dla umiarkowanych polityków, ludzi, którzy nie są z ruchu MAGA? - To świetne pytanie. Jeśli spojrzymy na to, kto został wybrany, to nie byli to tylko ludzie MAGA. Nasza organizacja, która zrzesza umiarkowanych republikanów, zyskała aż 21 członków, nasze skrzydło zyskało miejsca w Kongresie, a my nie jesteśmy ani MAGA, ani nie jesteśmy anty-MAGA. Czy takim politykom łatwo budować relacje z Donaldem Trumpem? On lubi lojalność. Lubi, gdy ludzie się z nim zgadzają. - Tak. Wielu polityków umiarkowanego skrzydła jest bardzo blisko z prezydentem Trumpem. Spodziewam się, że nowi członkowie też zbudują z nim dobre relacje. Donald Trump lubi, gdy ludzie są wobec niego lojalni, ale lubi też ludzi, którzy chcą coś zrobić, chcą realizować jego plany. Co myśli pani o tych, których Donald Trump nominował do swojej przyszłej administracji? - Myślę, że kilka z tych nominacji jest wątpliwych. Matt Gaetz (nominowany na szefa Departamentu Sprawiedliwości - red.) może mieć problem z uzyskaniem aprobaty Senatu, a wszystko z powodu tego, kim jest Gaetz i co zrobił w Izbie Reprezentantów. Wielu osobom nie podoba się fakt, że odegrał kluczową rolę w usunięciu spikera McCarthy'ego. Myślę, że reszta nominacji przez Senat przejdzie dość łatwo. Jednak Donald Trump nalega, by to Matt Gaetz został szefem Departamentu Sprawiedliwości, prokuratorem generalnym. Powiedział, że to najważniejsza nominacja, jakiej do tej pory dokonał. Twardzi również, że zatwierdzenie jej powinno być priorytetem dla republikanów. - Tak mówi, ale myślę, że jeśli zobaczy, iż w Senacie nie ma poparcia dla Gaetza, to wybierze kogoś innego. A nie sądzę, żeby były wystarczając dużo głosów za Gaetzem w Senacie. Możemy znaleźć się w sytuacji, w której Donald Trump powie: "Ok, chcę tego i dla niego jestem gotów poświęcić kogoś innego". Ja myślę, że Trump jednak odstąpi od nominacji dla Gaetza. Dlaczego Donald Trump wybrał do swojej administracji osoby, które nie mają dużego doświadczenia, takie jak: Pete Hegseth, Matt Gaetz czy Tulsi Gabbard? - Myślę, że lojalność jest kwestią numer jeden dla prezydenta, a oni byli wobec niego bardzo lojalni. Skupiamy się na tych trzech nominacjach, ale Donald Trump również dokonał wielu świetnych wyborów. Sekretarz stanu - Rubio - jest wspaniały. Marco Rubio jako sekretarzu stanu, jakie będzie budował relacje z Europą? - Będzie wspaniałym liderem. Będzie skłonny do kompromisu. Będzie szczery z naszymi europejskimi sojusznikami. Był idealnym wyborem na to stanowisko, a wielu polityków na świecie zna go z jego służby w Senacie. Czy nadchodząca administracja porzuci Ukrainę? - Nie wiem, czy porzuci. Myślę, że to naprawdę ekstremalne stawianie sprawy, a taki pogląd forsują niektóre media. W sprawie Ukrainy na pewno będzie dyskusja. Uważam, że ludzie z nadchodzącej administracji postawią sprawę tak: "Okej, jak możemy to rozwiązać? To trwa już od kilku lat. Setki tysięcy ludzi umiera. Ukraina jest rujnowana. Jaki kompromis możemy zaproponować"? Myślę, że to właśnie spróbuje zrobić Marco Rubio. Porozmawiajmy o jeszcze jednej osobie, która wydaje się być naprawdę kluczowa w otoczeniu Donalda Trumpa. To Elon Musk. Jaka jest jego rola? Zauważyłam, że nazywany jest nieoficjalnym wiceprezydentem. - To chyba jednak przesada. Musk chce pomóc prezydentowi Trumpowi. Elon Musk z pewnością bardzo kocha nasz kraj. Będzie pracował nad tym, aby obniżyć wydatki naszego rządu, a kto tego nie popiera? Mam nadzieję, że jako osoba za to odpowiedzialna wykona kawał dobrej roboty. Mamy bardzo dużo niepotrzebnych wydatków. Nasz rząd federalny jest rozdęty i trzeba go zmniejszyć. Elon Musk jest właściwą osobą, aby to zrobić. Ale wygląda na to, że nie chce ograniczać swojej roli tylko do Departamentu Efektywności Rządowego. Był przy rozmowie Trumpa z Zełenskim. Próbuje wpłynąć na to kogo Donald Trump wybierze ma sekretarza skarbu. - Teraz tak się zachowuje, ale wkrótce przestanie, bo będzie miał dużo obowiązków w swoim departamencie i ze swoimi firmami. Teraz cały czas mamy duże emocje, świętowanie po zwycięstwie, ale to się skończy. Czy myśli pani, że w końcu Donald Trump powie mu: "Nie możesz mieć aż tak dużego wpływu. To moja administracja, ja jestem szefem"? - Ta rozmowa prawdopodobnie odbędzie się w pewnym momencie. Ma być reforma administracji federalnej. Jest mowa o likwidacji Departamentu Edukacji, a nawet FBI. - Departament Edukacji prawdopodobnie przejdzie przez pewne zmiany. System edukacji w kraju mógłby zostać nieco ulepszony. Uwielbiam nauczycieli, robią co mogą, ale niektóre rzeczy trzeba zmienić. Szczególnie w stanach południowych poziom edukacji powinien być wyższy. Jak ważna będzie chęć zemsty w rządach Donalda Trumpa? - Nie sądzę, żeby odgrywała dużą rolę. Wiem, że ludzie o tym mówią, ale myślę, że Donald Trump obejmie urząd, zadomowi się w Białym Domu i nie będzie próbował mścić się na ludziach. Donald Trump będzie bardzo zajęty zarządzaniem krajem, rozwijaniem go i pomaganiem ludziom, cięciem wydatków, przedłużaniem ulg podatkowych, pracą nad rozwojem energetyki. Jest wiele rzeczy, którymi musi się zająć i szukanie zemsty będzie ostatnią pozycją na jego liście. Nie mamy teraz czasu na inne sprawy, trzeba działać, wiele osób w naszym kraju cierpi. Rozmawiała Magda Sakowska ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!