Wygryzła Korwin-Mikkego i Wilka. "To musiało pomóc"
- Nie ma co ukrywać, że nazwisko męża musiało pomóc. Od dłuższego czasu nie jest jednak już tylko męża, ale i moje - powiedziała Interii Karina Bosak, świeżo upieczona posłanka Konfederacji. - Przypomnę, że trzy lata temu, kiedy mieliśmy kampanię prezydencką, byłam już Kariną Bosak. Jak podejrzewam, zostałam zapamiętana również z tego okresu - podkreśla.
Ze względu na indywidualny wynik małżonki Krzysztofa Bosaka, w Sejmie zabrakło miejsca dla Janusza Korwin-Mikkego oraz Jacka Wilka. Żona jednego z najbardziej znanych liderów Konfederacji nie dała szans swoim kolegom. Startowała z drugiego miejsca na liście w okręgu podwarszawskim i uzyskała 21 217 głosów. Dla porównania: Wilka poparły 10 862 osoby, a lider listy Janusz Korwin-Mikke zajął dopiero trzecie miejsce z wynikiem 9 939 głosów.
Czy kandydatura Kariny Bosak to nepotyzm? Na to pytanie odpowiadał już Interii mąż kandydatki. - Nie znam ani jednej osoby umieszczonej na wyraźnie dobrym miejscu na liście, która trafiłaby tam z jakiegokolwiek innego powodu niż własna aktywność czy przekonania. Dominika Korwin-Mikke i Karina Bosak kandydują z dalszych miejsc, rywalizują z popularnymi mężczyznami. Chodziło o rywalizację i przyciąganie różnych wyborców - tuż przed wyborami powiedział nam Krzysztof Bosak.
Wyniki rywalizacji, o których mówił nam polityk Konfederacji są o tyle ciekawe, że ze względu na ciążę, Karina Bosak nie prowadziła tradycyjnej kampanii wyborczej. W rozmowie z Interią nowa parlamentarzystka przyznaje, że nie spodziewała się wyniku i jest "zaskoczona".
- To nie jest moja zasługa, że pobiłam rywali z listy, zdecydowali wyborcy. Nie mieli szansy poznać się ze mną bardziej w tej kampanii, którą musiałam ograniczyć ze względu na zdrowie. Wisiały banery, ulotki, prowadziłam kampanię w sieci - powiedziała Interii Bosak. - Zgadzam się jednak, że tego wszystkiego powinno być więcej. Ludzie wybrali mnie i jestem za to bardzo wdzięczna. Wynik wyborczy traktuję jako duży kredyt zaufania - zaznacza.
Wyniki wyborów. Konfederacja wprowadza do Sejmu małżeństwo Bosaków
Jak przypomina Karina Bosak, wyborcy mieli okazję ją poznać m.in. podczas kampanii w wyborach prezydenckich z 2020 r. (Krzysztof Bosak uzyskał 7,4 proc. głosów, co dało mu czwarte miejsce i odpadł w pierwszej turze - red.). - Polacy wiedzą, czego się po mnie spodziewać, nie musiałam tego artykułować jako ktoś anonimowy. W moim przypadku sporo pracy udało się wykonać już wcześniej, nie tylko kilka lat temu. To na pewno miało wpływ na wyniki wyborów - usłyszeliśmy od Kariny Bosak.
Tylko czy nazwisko męża nie przeważyło szali? - dopytuje Interia. Nasza rozmówczyni odpowiada jednoznacznie: - Nie ma co ukrywać, że nazwisko męża musiało pomóc. Od dłuższego czasu nie jest jednak już tylko męża, ale i moje. Przypomnę, że trzy lata temu mieliśmy kampanię prezydencką, byłam już Kariną Bosak. Jak podejrzewam, zostałam zapamiętana również z tego okresu - powiedziała posłanka.
Kiedy zapytaliśmy, czy mandaty poselskie zmienią coś w życiu jednego z najbardziej znanych małżeństw Konfederacji, usłyszeliśmy, że "nie będzie dużej różnicy". - W domu rozmawiamy o różnych rzeczach, nie tylko o polityce. W pracy, w Sejmie, każdy będzie miał swoje zadania. Nie sądzę, żeby był wielki przesyt (polityką - red.) - powiedziała Interii Karina Bosak. - Nasze zadania są inne i różne, mamy inną pozycję z mężem. On jest liderem ugrupowania, ja będę szeregowym posłem. Więc każdy będzie pracował jak najlepiej potrafi. Będziemy się przy tym wspierać, będziemy bliżej siebie. To dobre w tej sytuacji - podsumowała.
Karina Bosak należy do Ruchu Narodowego. Z wykształcenia jest prawniczką, zawodowo związaną z Instytutem Ordo Iuris. "Doświadczenie zdobywała pracując warszawskich kancelariach prawnych, Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, w sądach okręgowych w Warszawie, w Parlamencie Europejskim w Brukseli oraz Observatory on Intolerance and Discrimination against Christians in Europe w Wiedniu" - czytamy na stronach organizacji.
Jakub Szczepański