W niedzielnych wyborach parlamentarnych zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość, które uzyskało 36,8 proc. poparcia - wynika z badania exit poll firmy Ipsos przeprowadzonego dla Polsatu, TVP i TVN. Na drugim miejscu uplasowała się Koalicja Obywatelska, na którą głosowało 31,6 proc. wyborców. Według tej prognozy PiS nie utrzyma samodzielnej władzy. KO, Trzecia Droga i Lewica tworzą bowiem większość w nowej kadencji Sejmu. Konfederacja zajęła piąte miejsce, zdobywając 6,2 proc. głosów, co przełoży się na 12 mandatów. Jeszcze tydzień przed wyborami politycy Konfederacji liczyli na kilkadziesiąt mandatów. - W większości okręgów możemy mieć jednego, może dwóch posłów. Klub liczący 40 parlamentarzystów jest w naszym zasięgu - w rozmowie z nami deklarował Krzysztof Bosak, jeden z liderów partii. Przyznał przy tym, że większość działaczy nie podziela kontrowersyjnych poglądów Janusza Korwin-Mikkego. Na finiszu kampanii były lider partii KORWiN, którego następcą został Sławomir Mentzen, przestał się wypowiadać w mediach oraz w sieci. Podobnie było w przypadku drugiego kontrowersyjnego parlamentarzysty Konfederacji, Grzegorza Brauna. Szybko okazało się, że koledzy poprosili Janusza Korwin-Mikkego, żeby usunął się w cień. - Zgodnie z moją wiedzą Janusz Korwin-Mikke został poproszony, żeby spokojnie już nic nie robić do końca kampanii. Nie twittować, nie pisać, nie wypowiadać się, odpocząć - na antenie Radia Plus deklarował Przemysław Wipler, były poseł. CZYTAJ WIĘCEJ: Wybory parlamentarne 2023: Pierwsze nieoficjalne wyniki exit poll Wynik Konfederacji. "Robiliśmy wszystko, żeby nie zepsuć" Podczas wieczoru wyborczego w sztabie Konfederacji rozmawialiśmy z Januszem Korwin-Mikkem. - Nikt nie spodziewał się takiego wyniku. Ale, niestety, jak się ukrywa przede wszystkim Grzegorza Brauna, mnie, to takie są skutki. Albo mamy być alternatywą dla innych partii, albo mamy być do nich podobni - powiedział Interii Korwin-Mikke. - Nieszczęście polega na tym, że od lipca, kiedy były dobre wyniki sondaży, robiliśmy wszystko, żeby nie zepsuć - podkreślił. CZYTAJ WIĘCEJ: Pierwszy nie zawsze wygrywa Jak mówi, chociaż posłuchał prośby kolegów, wciąż jest twarzą Konfederacji, "niezależnie od tego czy tego chce, czy nie". - Starałem się grzecznie nie nawijać, żeby specjalnie nie przeszkadzać. Nawiasem mówiąc, wypowiem się na ten temat na forach wewnętrznych. Na pewno szansą przebicia dla takich partii jak my jest mówić co innego niż inni. Zdecydowanie odwrotnie - uważa Janusz Korwin-Mikke. Wybory 2023. Korwin-Mikke: Potworny cios W opinii naszego rozmówcy podczas kampanii wyborczej wcale nie zawinił. Niewiele mógł jednak zrobić. - Po mojej ostatniej wypowiedzi nie było żadnego spadku sondażowego. Wszystkie telewizje na mnie wsiadły, wszyscy komentatorzy. Ale dlaczego Bolsonaro wygrał w Brazylii? - dopytuje Korwin-Mikke. I odpowiada: - Bo nie miał za sobą partii, która mówiła: "on tak nie myślał", "chciał ostrożniej, tylko tak nie powiedział". Nie, tak trzeba mówić! - podkreślił. Polityk zwrócił też uwagę na słabe poparcie u najmłodszych. - Potwornym ciosem było, kiedy zobaczyłem wyniki w krakowskich liceach. Mieliśmy tylko 20 proc. - stwierdził Korwin-Mikke. - Normalnie wśród młodych ludzi mieliśmy 40, 45 czasami 60 proc. To znaczy, że nasz program już nikogo nie porywa. Nie ma porywających propozycji - powiedział gorzko. CZYTAJ WIĘCEJ: Duża frekwencja zaszkodziła dwóm ugrupowaniom. Ekspert o podziale mandatów W opinii Janusza Korwin-Mikkego, Konfederacja grała zbyt miękko w tej kampanii wyborczej. Zabrakło jej mocnych pomysłów. - Wycofaliśmy się z najostrzejszych postulatów, w naszym programie nie ma nawet kary śmierci. Takie są skutki bycia podobnym do innych ugrupowań - uważa znany polityk. Jak stwierdził poseł Konfederacji, nie żałuje przekazania przywództwa Sławomirowi Mentzenowi. Ze sztabu Konfederacji Jakub Szczepański