Zmiana w TVP to jedna z tych obietnic, które Donald Tusk chce zrealizować w pierwszej kolejności, jeśli opozycji uda się odsunąć PiS od władzy. - Będziemy potrzebowali dokładnie 24 godzin, żeby pisowska telewizja rządowa zamieniła się w publiczną - mówił na jednym z wieców podczas kampanii wyborczej. Teraz, gdy wiadomo już, że to opozycja dysponuje większością parlamentarną i najprawdopodobniej stworzy rząd, wraca pytanie o to, w jaki sposób doprowadzić do zmian w TVP. Na pierwszy rzut oka nie wygląda na to, by dało się to zrobić bez zgody prezydenta Andrzeja Dudy. Jednak, jak mówią nasi rozmówcy z partii, które za chwilę będą tworzyć rząd, "jest wiele innych możliwości". Zmiany w TVP. Jakie są możliwości? Zarząd TVP (podobnie jak zarząd Polskiego Radia, a także Polskiej Agencji Prasowej) jest dziś powoływany przez Radę Mediów Narodowych. Rada to ciało powstałe w połowie 2016 roku. PiS po objęciu władzy w 2015 roku także chciał szybko dokonać zmian w TVP. Miał jednak problem, bo Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji była wówczas obsadzona przez ludzi z nadania PO, PSL i SLD, a do końca jej kadencji PiS czekać nie chciał. Politycy partii rządzącej wymyślili więc rozwiązanie pośrednie. Najpierw w tzw. małej ustawie medialnej przegłosowanej pod koniec grudnia 2015 umieścili zapis, że zarządy mediów publicznych powołuje minister skarbu, a nie KRRiT. Dzięki temu prezesem TVP już w styczniu 2016 mógł zostać Jacek Kurski. Mogli to zrobić, bo prezydentem był Andrzej Duda. Rada Mediów Narodowych została powołana w połowie 2016 roku i do niej docelowo trafiły kompetencje powoływania władz mediów publicznych. Członków Rady jest pięciu. Trzech wybiera Sejm, dwóch wskazuje prezydent, ich kadencja trwa sześć lat. Kadencja obecnego składu Rady Mediów Narodowych upływa w 2028 roku, PiS ma w niej większość. Aby móc przeprowadzić zmiany w mediach publicznych, trzeba zatem albo poczekać do końca kadencji obecnej Rady albo dokonać zmian w ustawie (np. przenieść kompetencje powoływania zarządów TVP i Polskiego Radia do Ministerstwa Skarbu/Aktywów Państwowych). Do tego ostatniego niezbędny jest jednak podpis prezydenta pod taką ustawą. Dlatego w partiach opozycyjnych, które za chwilę będą tworzyć rząd, trwa wymyślanie alternatywnych scenariuszy, które pozwoliłyby na przejęcie mediów publicznych bez konieczności przeprowadzania zmian ustawowych. - Każde rozwiązanie, które omijałoby ustawę o Radzie Mediów Narodowych wiązałoby się ze złamaniem prawa - nie ma wątpliwości w rozmowie z Interią Joanna Lichocka, posłanka PiS oraz członek Rady Mediów Narodowych. - Możliwości, by zrobić to szybko i zgodnie z prawem, nie ma - dodaje. - Mamy grono prawników, którzy pracują nad odpowiednimi rozwiązaniami. Nie będziemy ich zdradzać zbyt wcześnie, ale zapewniam, że znajdziemy odpowiednie rozwiązanie prawne - odpowiada Marek Sawicki z PSL. Postanowiliśmy przyjrzeć się najczęściej wymienianym scenariuszom przejęcia władzy w TVP i możliwościom ich realizacji. 1. Odwołanie członków Rady Mediów Narodowych za pomocą uchwały sejmowej Politycy KO oraz PSL przyznają, że to jedna z rozpatrywanych opcji. - Byłoby szybko i skutecznie. Właściwie nowy Sejm mógłby to zrobić jeszcze przed powołaniem nowego rządu - mówi jeden z polityków obecnej opozycji. Na uwagę, że nie da się zmienić składu powołanego ustawą organu bez zmiany tejże ustawy, odpowiedź jest jedna: skoro PiS mógł uchwałą Sejmu odwoływać i powoływać sędziów Trybunału Konstytucyjnego, to opozycja może odpłacić tym samym w sprawie członków Rady Mediów Narodowych. To rozwiązanie oznacza jednak ogromny chaos personalny. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której odwołani członkowie Rady nie uznają swojego odwołania i normalnie przychodzą do pracy razem z nowymi, wybranymi uchwałą następcami. - Będziemy mieć, jak w Trybunale, prawowitych członków Rady i dublerów - prognozuje jeden z naszych rozmówców z PiS. Prof. Sebastian Gajewski, radca prawny i analityk polityczny z Centrum Daszyńskiego uważa, że politykom chcącym dokonać zmian w mediach publicznych najprościej byłoby dogadać się z jednym z członków Rady Mediów Narodowych i uzyskać większość w tym organie. - Do zmiany w mediach publicznych łatwiej jest doprowadzić poprzez mechanizmy polityczne niż prawne, np. poprzez uzyskanie większości w Radzie Mediów Narodowych. To pozwoliłoby uniknąć komplikacji, wielu ryzyk prawnych, a także późniejszych sporów sądowych - wskazuje w rozmowie z Interią. 2. Postawienie spółek TVP i Polskiego Radia w stan likwidacji i wprowadzenie zarządów komisarycznych Rozwiązanie to zakłada, że nowy minister kultury i dziedzictwa narodowego poprzez walne zgromadzenie stawia spółki w stan likwidacji, co wymusiłoby konieczność powołania zarządów komisarycznych. Te mogłyby zarządzać spółką do czasu wyłonienia nowych władz. Inna modyfikacja tego scenariusza wskazuje na powołanie całkiem nowych podmiotów prawnych w miejsce obecnie funkcjonujących TVP czy Polskiego Radia. O tym scenariuszu wspominał też jakiś czas temu w rozmowie z Interią prof. Antoni Dudek Pomysły zawierające likwidację spółek i wprowadzenia komisarzy pojawiają się w rozmowach z politykami, jednak są określane jako skomplikowane i trudne do przeprowadzenia od strony prawnej. Poza tym nie dałoby się ich wprowadzić w życie szybko, a to zepsułoby efekt, o którym mówił Donald Tusk. - To jest trudne, ale możliwe. Wymaga precyzyjnej i skoordynowanej akcji prawnej, wysokiej klasy prawników z zakresu prawa cywilnego i spółek handlowych - przekonuje nas jeden z polityków partii, która za chwilę będzie tworzyć rząd. - Każdy scenariusz poza zmianą składu lub likwidacją Rady Mediów Narodowych, do czego potrzeba zmiany ustawy, jest obarczony ogromnym ryzykiem prawnym. TVP czy Polskie Radio nie są typowymi spółkami prawa handlowego, to spółki, których nazwy, istnienie, obsadę zarządów regulują także inne ustawy: o radiofonii i telewizji, o Radzie Mediów Narodowych. To nie są zwykłe spółki handlowe, do których można stosować tylko przepisy, które stosuje się w zwykłym obrocie gospodarczym - uważa prof. Sebastian Gajewski, radca prawny i analityk polityczny z Centrum Daszyńskiego. 3. Pozbawienie mediów publicznych środków finansowych Ten scenariusz nie sprawi jednak, że TVP czy Polskie Radio z dnia na dzień przejdą pod kontrolę nowego rządu. To raczej scenariusz rozpisany na dłużej. Wiadomo już, że TVP nie dostanie w przyszłym roku dotacji z budżetu państwa. Od polityków można usłyszeć także spekulacje dotyczące zniesienia abonamentu czy wycofania finansowania i reklam ze wszystkich spółek skarbu państwa i podmiotów publicznych. Politycy PiS odpowiadają, że to prosta droga do docelowej prywatyzacji lub częściowej prywatyzacji mediów publicznych. Na taki scenariusz jednak nie zgodzi się ani lewica ani PSL. Jeszcze przed wyborami, gdy Koalicja Obywatelska zgłaszała swój postulat likwidacji TVP Info, politycy PSL i lewicy w nieoficjalnych rozmowach mówili, że takiego rozwiązania nie poprą. Dla nich to zbyt ważny kanał dotarcia do wyborców. - PO ma sympatyzujące z nią media prywatne, my takich zasobów nie mamy - mówił nam wtedy jeden z posłów lewicy. - Widzom TVP trzeba dać jakąś ofertę, a nie zabierać im telewizję. Nie widzę sensu w likwidacji telewizji publicznej. Widzę sens w pokazywaniu widzom prawdy i rzetelnej informacji - mówi Marek Sawicki z PSL. 4. Dogadanie się z prezydentem Andrzejem Dudą w sprawie zmian w TVP O tym scenariuszu politycy partii, które za chwilę będą tworzyć rząd, mówią jako o mało prawdopodobnym, ale nie całkowicie wykluczonym. Uważają, że skoro prezydent w przeszłości zabiegał o zmiany w mediach publicznych i chciał mieć przedstawiciela w zarządzie TVP, to teraz może być jakieś pole do porozumienia z nim w tym zakresie. Nasi rozmówcy przyznają, że dużo będzie zależało od dobrej woli prezydenta. - O tym, czy ona jest, przekonamy się, gdy zobaczymy, komu prezydent powierzy tworzenie rządu jako pierwszemu. Czy pozostanie wierny PiS, czy jednak powierzy tworzenie rządu partiom, które już dziś mają większość parlamentarną. To, czy jest jakaś płaszczyzna porozumienia, będzie widać już w przyszłym tygodniu po konsultacjach u prezydenta - mówi nam jeden z polityków partii, które będą tworzyć przyszły rząd. W tym scenariuszu wymienia się nazwisko Janusza Daszczyńskiego, byłego prezesa TVP, którego PiS wymienił na Jacka Kurskiego. Daszczyński sądzi się z telewizją publiczną, bo uważa, że jego czteroletnia kadencja jako prezesa TVP została przerwana bezprawnie. Nasi rozmówcy uważają, że jego powrót byłby najmniej kontrowersyjnym rozwiązaniem. - Takim do zaakceptowania przez wszystkich - mówi nasz rozmówca. - Daszczyński ma pełnoprawny mandat, żeby być prezesem, bo został bezprawnie usunięty. Trudno będzie zakwestionować jego powrót do TVP - dodaje. Rada Mediów Narodowych: Jesteśmy przygotowani na różne scenariusze Krzysztof Czabański, szef Rady Mediów Narodowych nie chce odnosić się do konkretnych pomysłów na zmiany w mediach publicznych. - Każde z rozwiązań, pojawiających się w przestrzeni publicznej łamie prawo, a konkretnie ustawę o radiofonii i telewizji, ustawę o PAP, kodeks spółek handlowych, ustawę o Radzie Mediów Narodowych - wskazuje w rozmowie z Interią. Podkreśla też, że jakichkolwiek zmian w mediach publicznych można dokonywać wyłącznie drogą ustawodawczą. - Widzimy jednak, co się dzieje i jesteśmy przygotowani na różne scenariusze. Nie będziemy jednak uprzedzać faktów - zastrzega.