W ubiegłym tygodniu prezydent Andrzej Duda oświadczył na antenie Polsat News i Interii, że misję tworzenia rządu powierzy zwycięskiemu ugrupowaniu. Andrzej Duda tłumaczył, że "taka jest już tradycja polityczna w Polsce". To prawda, choć do tej pory wątpliwości nie było zbyt dużo. Teraz, choć PiS wygrywa wybory, to jednak nie ma zdolności koalicyjnej i żadna partia - przynajmniej deklaratywnie - nie chce współpracować z formacją Jarosława Kaczyńskiego. Wybory 2023 - wyniki. Kto jako pierwszy będzie tworzył rząd? Wobec tego pytań jest kilka. Czy mając tę wiedzę prezydent Andrzej Duda podtrzyma swoją deklarację i rzeczywiście powierzy misję stworzenia rządu zwycięskiemu ugrupowaniu? Z naszych rozmów ze sztabowcami PiS i KO wynika, że tak się stanie. Wówczas polityk desygnowany na premiera będzie miał blisko miesiąc na zdobycie większości i otrzymanie wotum zaufania. - Widać wyraźnie, że demokratyczna opozycja będzie mogła tworzyć rząd. Teraz tylko jedno pytanie: co zrobi Andrzej Duda? PiS nie będzie w stanie stworzyć rządu, nawet z Konfederacją - zastanawiał się już podczas wieczoru wyborczego Michał Kołodziejczak z AgroUnii, koalicjant KO. Tworzenie rządu. "Opozycji przyjdzie poczekać" Były szef MSZ, były szef MON i były marszałek Sejmu Radosław Sikorski jest przekonany, że w pierwszym kroku prezydent Duda powierzy misję stworzenia rządu politykowi PiS, a opozycji przyjdzie poczekać "miesiąc lub dwa". - Jak mam spekulować, to sądzę, że Andrzej Duda będzie opóźniał moment prawdy dla PiS. Zamiast miesiąca będą dwa miesiące. Niszczarki pójdą w ruch - mówi Interii Sikorski. - Mam nadzieję, że nie będą tak niemądrzy, by przy oddawaniu władzy łamać prawo. Bo wtedy będą rozliczeni przez gniew Polaków - dodaje europoseł Koalicji Obywatelskiej. Sikorski wieszczy scenariusz, w którym w pierwszym konstytucyjnym kroku to PiS próbuje sformować rząd, ale kończy się to porażką. W drugim kroku inicjatywa należy do Sejmu. I to wówczas dzisiejsza opozycja miałaby wyłonić większość. Joachim Brudziński, szef sztabu PiS w poniedziałek rano w rozmowie z RMF FM stwierdził wprost, że naturalnym kandydatem na premiera jest Mateusz Morawiecki. Zanim jednak prezydent zdecyduje, komu w ogóle powierzyć misję tworzenia nowego rządu, dymisję musi złożyć poprzedni rząd. Od rezygnacji obecnego rządu do powołania nowego, opozycyjnego mogą minąć nawet dwa miesiące.- Nowy rząd? Najwcześniej na gwiazdkę - mówił nam jeszcze podczas wieczoru wyborczego jeden z polityków PiS. - Nie mamy powodu, by przyspieszać ten proces i oddawać opozycji władzę w pośpiechu. Musimy to wszystko przemyśleć, poukładać, ten czas nam też jest potrzebny, żeby przestawić się na myślenie o byciu w opozycji - dodawał inny z naszych rozmówców z PiS. Tworzenie rządu i kluczowe pierwsze posiedzenie Sejmu Dymisję obecnego rządu Mateusz Morawiecki złoży na pierwszym posiedzeniu Sejmu, które musi zostać zwołane najpóźniej 30 dni od wyborów, czyli do połowy listopada. Zwołanie parlamentu wymaga bowiem oficjalnej publikacji wyników wyborów przez PKW oraz przekazania wybranym posłom i senatorom zaświadczeń o wyborze. Pierwsze posiedzenie Sejmu zwołuje wyznaczony przez prezydenta marszałek-senior, czyli zwyczajowo jeden z najstarszych posłów zasiadających w Sejmie. Jest ono bardzo ważne, bo wtedy nowi posłowie wybierają marszałka i wicemarszałków (bezwzględną większością głosów). To będzie pierwszy test, który jasno określi, kto dysponuje w Sejmie większością. Jeśli wyniki PKW będą zbliżone do tych z exit/late poll, to marszałka wybiorą wspólnie Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica. Na tym samym posiedzeniu Sejmu oficjalnie premier składa dymisję rządu, a prezydent ją przyjmuje. Do czasu wyłonienia nowego rządu "stary" rząd i premier nadal sprawują władzę. Konstytucyjne trzy kroki w tworzeniu rządu Po pierwszym posiedzeniu Sejmu rozpoczyna się konstytucyjna procedura "trzech kroków", w której powoływany jest nowy rząd. Prezydent, zgodnie z konstytucją, ma 14 dni od pierwszego posiedzenia Sejmu na odebranie przysięgi od wskazanego premiera i jego rządu. Najprawdopodobniej będzie to Mateusz Morawiecki i stanie się to w okolicach przełomu listopada i grudnia. Teraz nowy premier ma kolejne 14 dni na przedstawienie Sejmowi wniosku o udzielenie wotum zaufania. Bez większości w Sejmie (a wedle wyników exit poll PiS większości nie ma) wniosek Mateusza Morawieckiego upadnie. W PiS co prawda można usłyszeć jeszcze scenariusz, w którym konstytuuje się rząd mniejszościowy z cichym poparciem np. Konfederacji lub PSL, jednak obie te partie odcinają się od jakiejkolwiek współpracy z PiS. - W 2005 roku też wszyscy byli przekonani, że będzie koalicja PO-PiS, a jak było, pamiętamy. Wstrzymałbym się z tą pewnością co do opozycyjnej koalicji, zwłaszcza że nie znamy ostatecznego podziału mandatów. Pożyjemy, zobaczymy - mówi nasz rozmówca z PiS. Opozycja powoła rząd w drugim kroku? Jeśli PiS nie uda się uzbierać większości dla poparcia wotum zaufania nowego rządu, inicjatywa przechodzi do Sejmu (jest to tzw. drugi krok konstytucyjny). Sejm ma 14 dni na wybór premiera i rządu, następnie zostaje on powołany przez prezydenta (odbiera przysięgę od premiera i rządu). Wszystko wskazuje na to, że nowy rząd, złożony z polityków dzisiejszej opozycji najwcześniej zostanie wyłoniony w drugiej połowie grudnia. Jeśli Sejm nie będzie w stanie wybrać premiera i rządu, to wówczas przechodzimy do trzeciego kroku konstytucyjnego, w którym inicjatywa znów wraca do prezydenta. Głowa państwa powołuje premiera i rząd. W trzecim kroku do udzielenia wotum zaufania wystarczy zwykła, a nie bezwzględna jak wcześniej większość w Sejmie. Przy obecnych wynikach exit/late poll partie nie biorą jednak tego scenariusza pod uwagę. Kohabitacja dzisiejszej opozycji z prezydentem Niezależnie od tego, w jaki sposób zostanie wyłoniony przyszły rząd, będzie musiał sobie ułożyć współpracę z prezydentem Dudą. Jeśli będzie to rząd KO-Trzeciej Drogi-Lewicy, dojdzie do kohabitacji, czyli sytuacji, kiedy rząd i prezydent są z przeciwnych obozów. - Mam nadzieję, że prezydent Duda odetnie się od tej przegranej ekipy i nie będzie kreował swojej legendy po tym, jak został uznany "prezydentem długopisem". Teraz miałby zostać "prezydentem weto" czy "prezydentem hamulcem"? To nie jest odpowiedni pomysł na budowanie swojej kariery tuż przed prezydencką emeryturą - mówi Interii Michał Szczerba, poseł Koalicji Obywatelskiej. Czy w tym roku powstanie nowy rząd? Czytaj również na polsatnews.pl