Początek konfliktu na Bliskim Wschodzie rozpoczął się od sobotniego ataku rakietowego Hamasu na Izrael. Według izraelskich źródeł ze Strefy Gazy wystrzelono ok. 3,5 tys. rakiet. W samym Izraelu przez trzy dni zginęło ponad 700 osób, zaś 100 zostało porwanych. W takich okolicznościach polscy politycy zdecydowali o ewakuacji naszych rodaków. W ocenie eksperta, należy pochwalić decydentów za szybkie decyzje, bo w tej konkretnej sytuacji najważniejszy jest czas działania. - Do Izraela poleciał Boeing 737 z floty samolotów dla VIP-ów oraz wojskowe samoloty transportowe typu Hercules i CASA. Te ostatnie są mniej komfortowe, ale najważniejsze, żeby ludzie zostali ewakuowani i nic złego nikomu się nie wydarzyło - uważa gen. Tomasz Drewniak. - Nawet kilka godzin w polowych warunkach jest lepsze niż pozostanie gdzieś, gdzie pociski lecą człowiekowi na głowę - dodał. Jednocześnie nasz rozmówca podkreśla, że nie jest to pierwsza taka operacja w historii. - Wykonywaliśmy już podobne misje. Ludzie są przygotowani, mają doświadczenie. Ewakuowaliśmy już z Tunezji, Afganistanu, różnych miejsc na świecie - wspomina były Inspektor Sił Powietrznych. - Z pewnością operacja jest trudna, wszystko dzieje się szybko. Decyzje zapadają w nocy, kolejnego dnia leci się na miejsce - podkreśla. Jak usłyszeliśmy, w operacji biorą udział piloci z baz w Warszawie, Krakowie i Powidzu. Generał uważa, że punktem zbornym jest polska ambasada. Z kolei resort spraw zagranicznych podkreśla: naszych obywateli obsługuje na miejscu jedynie kilkunastu pracowników. Robią, co mogą. Z Polski wspomaga ich kolejne 25 osób. Z informacji MSZ wynika, że odnotowano 2 tys. zgłoszeń Polaków chcących wrócić z Izraela do kraju. Wojna w Izraelu. Lista tworzona na bieżąco - Weryfikujemy wszystkie zgłoszenia, czasem się powtarzają. Niektórzy nie stawiają się na lot, podobnie było wczoraj. Kilkanaście osób się nie zgłosiło. Podkreślam, że Polska nie może wysłać na miejsce 40 samolotów, decydują względy bezpieczeństwa - relacjonuje Interii Paweł Jabłoński z MSZ. - Staramy się wszystko organizować tak, żeby było sprawnie. Mamy informację, że część przewoźników będzie kontynuowała komercyjne rejsy. Wszystko zmienia się z godziny na godzinę - przekazał. Wiceminister powiedział nam, że lista pasażerów powstaje na bieżąco. Czy część ewakuowanych może liczyć na warunki lepsze niż inni? Wiadomo, że Boeing 737 "Józef Piłsudski", który wykonuje już drugi kurs do Izraela, jest przeznaczony przede wszystkim dla najważniejszych osób w państwie. Z informacji dostępnych na stronach MON wynika, że może zabrać 128 pasażerów. Jak usłyszeliśmy, nie da się powiedzieć, że część ewakuowanych będzie miała lepsze warunki od innych. To, do jakiej trafią maszyny zależy m.in. od sytuacji na lotnisku. - Nie ma żadnych preferencji, staramy się najpierw pomóc osobom w największej potrzebie: chorym, w podeszłym wieku. Trudno powiedzieć, kto trafi do jakiego samolotu - mówi Jabłoński. - To zależy m.in. od tego, gdzie dany pasażer znajduje się na lotnisku. Ze względu na warunki na miejscu, musimy czasem działać ad hoc - podkreśla. Wiceszef MSZ apeluje do oczekujących o wyrozumiałość. Jak mówi, ewakuację z Izraela obsługuje kilkunastu pracowników ambasady. - Odbierają maile i telefony, zajmują się przygotowywaniem zgód na przeloty, organizacją logistyki, koordynacją tego, co dzieje się na lotnisku. Przez alarmy bombowe muszą chować się w schronach, są w wielkim stresie - powiedział nam Jabłoński. Czytaj też: Wojna w Izraelu. Konflikt "na rękę" Rosji. Jednak to nie ona gra pierwsze skrzypce Izrael a ewakuacja Polaków. Minister Rau obiecuje Zbigniew Rau, szef resortu spraw zagranicznych, podał, że ok. tysiąc polskich obywateli będzie sukcesywnie "przybywać na lotnisko" (w Polsce - red.). Pierwszeństwo powrotu mają mieć grupy zorganizowane takie jak pielgrzymki i wycieczki. Na końcu możliwość ewakuacji uzyskają ci Polacy, którzy na stałe mieszkają w Izraelu. - Do tej pory wylądowało 251 osób. Wiemy, że oczekuje 200 osób, przygotowanych do ewakuacji w pierwszym rzucie - powiedział podczas konferencji prasowej. Z ustaleń, które przedstawił polityk PiS wynika, że do Polski chce wrócić jeszcze tysiąc osób. Mają sukcesywnie przybywać na lotnisko Ben Guriona pod Tel Awiwem. Jak powiedział minister Rau, niektóre państwa m.in. Chorwacja i Litwa pytały czy mogą skorzystać z "polskiego mostu powietrznego" między Warszawą i Tel Awiwem. - Nasza odpowiedź jest: "tak oczywiście", ale najpierw będziemy ewakuować tych wszystkich obywateli polskich, którzy znajdują się tam czasowo, przede wszystkim w grupach, o których mówiłem - podkreślił szef resortu spraw zagranicznych. Polityk PiS zwrócił również uwagę na nadchodzące wybory. - Chcę powiedzieć, że ze strony MSZ, niezależnie od okoliczności, zrobiliśmy i zrobimy wszystko, aby wybory w Tel Awiwie mogły się odbyć zgodnie z planem - przekazał polityk PiS. Jak podał, gotowość do głosowania w Izraelu wyraziło 1145 osób. Swoją obecność można jeszcze zgłaszać do wtorku, 10 października. Ostateczną decyzję dotyczącą przeprowadzenia wyborów w Izraelu mają podjąć władze tego kraju. Jakub Szczepański *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!