W rozmowie z Interią Paweł Rakowski, mieszkający w krajach Bliskiego Wschodu polski dziennikarz, autor książek i komentator medialny, odniósł się do doniesień pojawiających się wśród ekspertów i analityków ukraińskich. W tamtejszych mediach stale przewija się element rzekomego wsparcia Rosji udzielonego Hamasowi, co doprowadziło do wybuchu wojny z Izraelem. Zdaniem eksperta taki scenariusz nie jest możliwy ze względu na politykę, którą od wielu lat prowadzi Kreml i prezydent Władimir Putin. - Putin nagminnie spotykał się z Benjaminem Netanjahu, Naftalim Benetem i innymi izraelskimi politykami. O czym mogli rozmawiać? To naturalne, że Izrael interesuje kwestia irańska. Władze w Teheranie nie mają absolutnie żadnego zaufania do Rosji - mówił. - Odpowiedzialność Rosji i rzekome wsparcie Hamasu to są kwestie wykluczające się. Są niezgodne z rosyjską polityką prowadzoną od wielu lat. Plus, jeszcze raz podkreślę, Iran nie dopuściłby do takich działań w tym regionie świata - dodał. Rakowski podkreślił także, że władze w Teheranie od lat dążą do bycia głównym rozgrywającym w regionie. Przez ostatnie lata Iran podejmował decyzje wzmacniające ich pozycję, w związku z czym nie chcą "mieć pod nosem potężnego gracza w postaci Rosji". Wojna w Izraelu jest "na rękę" Rosji Ekspert, wspominając o zainteresowaniu Rosji wojną w Izraelu, zwrócił uwagę na aspekt społeczny i ruchy, jakie w najbliższym czasie mogą się dokonać. Zdaniem Pawła Rakowskiego na Kremlu może istnieć nadzieja na rozlanie się nastrojów konfliktu w innych krajach Bliskiego Wschodu, co niemal całkowicie odciągnęłoby uwagę od wojny w Ukrainie. Zobacz też: "Izrael i Palestyna muszą współistnieć". Ławrow chce pokoju - Ten konflikt może mieć taki scenariusz, że tłumy muzułmańskie wyjdą na ulice. Jeśli tysiące osób wyjdą na ulice w Kairze, Rijadzie, Bagdadzie, one mogą wyjść z hasłami Palestyny, które przerodzą się w inne, bardziej lokalne, uderzające w tamtejsze reżimy. To może w konsekwencji doprowadzić nawet do kolejnych rewolucji - podkreślił. - Z perspektywy Rosji, to, że na Bliskim Wschodzie płonie, jest w jej interesie. Od samego początku wojny w Ukrainie widziałem to, że izraelscy politycy bardzo poważne podchodzili do tego tematu, żeby nie dopuścić do destabilizacji w regionie - przekonywał. Wielobiegunowy świat Według Pawła Rakowskiego kluczem do zrozumienia sytuacji na Bliskim Wschodzie jest zdanie sobie sprawy z wielobiegunowości świata. Jego zdaniem należy przestać patrzeć przez pryzmat wpływów USA i Rosji. - W tym przypadku najważniejszym graczem jest Iran. Władze w Teheranie rozmawiają z Amerykanami. Reżim irański w ostatnich latach przetrwał naprawdę bardzo wiele, m.in. rewolucję, zabójstwo generała Sulejmaniego. Potwierdza się, że Iran jest naprawdę mocny - tłumaczył. - Czas najwyższy, żebyśmy w Polsce zrozumieli, że w tych regionach są również gracze wpływowi. Musimy zrozumieć, że Iran nie ma interesu, żeby się konsultować, ani wykonywać poleceń z Kremla. Szczególnie w obecnej sytuacji, gdy Rosja uwikłana jest w długotrwały konflikt - podsumował. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!