Polacy chcą wydostać się z Izraela. "Panuje niesamowity zamęt"
Są spakowani i gotowi do podróży. Polacy przebywający w Tel Awiwie od kilkudziesięciu godzin czekają na kontakt ze strony ambasady RP w sprawie ewakuacji z Izraela. Sami nie mogą się dodzwonić do placówki. - W sieci powstały grupy. Organizuje je kilku mieszkających tu Polaków, którzy pomagają, bo niestety państwo zawodzi - mówi Interii Kacper Ponichtera. Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński w rozmowie z naszym portalem obiecuje, że każdy otrzyma pomoc. - Prosimy o cierpliwość, to jeszcze trochę potrwa - apeluje.

Pierwszy wojskowy boeing ze 130 Polakami ewakuowanymi z Izraela w poniedziałek ok. godz. 5 wylądował w Warszawie. Następne samoloty - dwa wojskowe herculesy pojawiły się na wojskowym lotnisku Warszawa Okęcie przed godz. 9. W nocy z niedzieli na poniedziałek wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński powiadomił, że trwa ewakuacja Polaków z Izraela. "Wszyscy polscy obywatele przebywający dziś na lotnisku znaleźli miejsce w samolotach" - przekazał.
W tym czasie osoby, które nie przebywały na lotnisku Ben Guriona mówią Interii o braku kontaktu ze strony ambasady RP w Tel Awiwie.
- Nie możemy dodzwonić się do ambasady, nie mamy kontaktu z ich strony, nic, żadnych telefonów - mówi Interii Kacper Ponichtera, który jest w Tel Awiwie.
W niedzielę, zgodnie z zaleceniem ambasady, wysłał na podany adres mailowy numer paszportu, imię i nazwisko. - To było około godziny 12. Nikt nie odpowiedział, nikt się z nami nie skontaktował. Jesteśmy gotowi, żeby w każdej chwili wyjść. Jest bałagan, walki trwają cały czas - relacjonował tego samego dnia wieczorem.
- W niedzielę ambasada była zamknięta. Telefon jest nieaktywny. Jak się dowiedziałem, na lotnisku ktoś z placówki pojawił się dopiero po 24 godzinach - dodał.
Wojna w Izraelu. Polacy czekają na kontakt z ambasady
W poniedziałek rano sytuacja niewiele się zmieniła.
- Na komunikatorach internetowych powstały grupy dla Polaków. Organizuje je kilku mieszkających tu Polaków, którzy pomagają, bo niestety państwo zawodzi - mówi Ponichtera. Jak dodaje, na grupach jest około 150 osób i systematycznie dodawane są kolejne nazwiska.
Podobne obserwacje dotyczące komunikacji ze strony ambasady ma Zuzanna Jakubowska, od pięciu lat mieszkająca w Tel Awiwie.
- Mam tu dużo znajomych z Polski, którzy mają dzieci i z mojego punktu widzenia nasza placówka dyplomatyczna wykazała się daleko idącą niekompetencją - przyznaje.
Kobieta próbowała w niedzielę dodzwonić się do ambasady. - Nikt nie odebrał telefonu. Napisałam maila, nikt nie odpisał. Nie ma żadnego kontaktu z ambasadą, panuje kompletna dezinformacja - opowiada.
- Nie wiem, co robić, czy mam jechać na lotnisko, czy nie. Panuje niesamowity zamęt - żali się kobieta. Jest spakowana i przygotowana do podróży.
- Nie rozumiem, jak w kraju, do którego podróżuje tylu Polaków, można zostawić ich bez wsparcia - mówi. - Uważam, że w momencie ataku powinniśmy zostać szybko poinformowani o tym, czy będziemy ewakuowani, co mamy robić - dodaje.
- Zrozumiałe dla mnie jest to, że w tej sytuacji musimy czekać. Ale inaczej sytuacja wygląda, gdy człowiek jest doinformowany. Dostaje jakąkolwiek konkretną informację. Ja nie wiem, na co czekam - podkreśla Jakubowska.
Wojna w Izraelu. Paweł Jabłoński: Trzeba się jeszcze uzbroić w cierpliwość
Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński w rozmowie z Interią podkreśla, że według informacji, które otrzymał w nocy, do ambasady RP w Tel Awiwie spłynęły prawie dwa tysiące zgłoszeń od Polek i Polaków, którzy chcą się ewakuować po ataku Hamasu.
- Rzeczywiście, niektóre osoby jeszcze nie miały kontaktu z placówką. Uruchomiono dodatkową infolinię. Staramy się udzielić wszelkich informacji, tylko prosimy o zrozumienie - nasza ambasada nie jest tam szczególnie liczna, łącznie kilkanaście osób, nie wszyscy byli na miejscu, działają w trybie awaryjnym. Od kilkudziesięciu godzin są na nogach z bardzo krótkimi przerwami na sen - mówi polityk.
Jak podkreśla, wszystkie osoby, które będą na dzisiejszej liście powrotu, dostaną informacje.
- Prosimy o cierpliwość, to jeszcze trochę potrwa. Dużo ludzi się zgłasza. Nie wszystkie zgłoszenia się potwierdzają, niektórzy nie przychodzą na lot. Wczoraj była taka sytuacja - grupa kilkunastu osób się nie pojawiła - mówi.
Wiceminister gwarantuje, że każdy otrzyma pomoc. - Trzeba się jeszcze uzbroić w cierpliwość. Niewykluczone, że niedługo ruszą komercyjne połączenia, to ułatwi sprawę - podkreśla.
- W pierwszej kolejności pomoc skierowana jest do osób, które są w Izraelu krótkoterminowo, w drugiej pozostali obywatele, także osoby z podwójnym obywatelstwem. Będziemy starać się także pomóc obywatelom innych krajów, jednak pomoc naszym obywatelom jest priorytetem - podsumowuje Jabłoński.
Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!