Dzieci z Michałowa. Gdzie są? Straż Graniczna: Ich rodzice nie chcieli pomocy w Polsce
Komenda Główna Straży Granicznej potwierdziła w piątek, że "dzieci z Michałowa" oraz ich rodzice, czyli grupa migrantów z Iraku odnaleziona na Podlasiu, została odwieziona "na linię granicy z państwem, w którym przebywa legalnie" - czyli z Białorusią. Jak dodali funkcjonariusze, osoby te chciały uzyskać pomoc międzynarodową, ale w Niemczech, a nie w Polsce. Zdjęcia niepełnoletnich Irakijczyków prezentowali podczas czwartkowej debaty w Sejmie przedstawiciele opozycji. Zarzucali rządzącym, iż "wywieźli ich do lasu".

W poniedziałek przed placówką Straży Granicznej w podlaskim Michałowie była widziana grupa migrantów, w tym dzieci. Po pewnym czasie została ona zabrana i od tego czasu nie wiadomo, gdzie dokładnie znajdują się jej członkowie.
Gdzie są dzieci z Michałowa?
Fotografie tych osób - zwłaszcza niepełnoletnich - obiegły w ostatnim czasie media. Kwestia "dzieci z Michałowa" była także jednym z głównych punktów sejmowej awantury, jaka wybuchła podczas wieczornych obrad w czwartek.
Większość posłów zdecydowała wtedy, że stan wyjątkowy wzdłuż granicy polsko-białoruskiej potrwa o 60 dni dłużej. Szalę przeważyły głosy klubu PiS oraz kół Konfederacji i Kukiz'15.
Dzieci z Michałowa poddano procedurze push-back? Kłótnia w Sejmie
Podczas debaty oraz serii pytań poprzedzającej głosowanie liczni posłowie opozycji, zwłaszcza KO, Lewicy i Polski 2050, prezentowała z mównicy zdjęcia dzieci-migrantów, których - jak mówili - polskie służby "wywiozły do lasu" w ramach tzw. procedury push-back. Część z polityków podkreślała, że strażnicy graniczni działali na polecenie ich przełożonych, a także rządowego rozporządzenia. W odpowiedzi przedstawiciele rządzących przekonywali, iż pojawienie się niepełnoletnich przy polsko-białoruskiej granicy to element prowadzonej przez Białoruś "wojny hybrydowej", jak i prowokacji reżimu Alaksandra Łukaszenki.
Straż Graniczna: Migranci z Michałowa nie chcieli pomocy medycznej, otrzymali żywność
W piątek głos w sprawie zabrała Komenda Głównej Straży Granicznej. Potwierdziła, że 27 września funkcjonariusze jej placówki w Michałowie odnaleźli w pasie przygranicznym grupę obywateli Iraku, która "nielegalnie przekroczyła granicę państwową".
Zdaniem SG, "w związku z tym, że w grupie tej znajdowały się dzieci, funkcjonariusze postanowili przewieźć te osoby do Placówki Straży Granicznej w Michałowie, aby zweryfikować legalność i cel ich pobytu na terytorium naszego kraju". Tam migranci mieli otrzymać od strażników napoje i jedzenie.
Komenda Główna Straży Granicznej zapewniła, iż nikt spośród odnalezionych obywateli Iraku nie potrzebował pomocy medycznej, ani nie zgłaszał, że takiej oczekuje. Funkcjonariusze mieli poinformować ich, iż mogą złożyć wniosek o pomoc międzynarodową, ale - jak przekazali mundurowi - "rodzice dzieci odmówili złożenia" takiego dokumentu w Polsce.SG uściśliła, że znalezieni nieopodal Michałowa migranci byli co prawda zainteresowani międzynarodową pomocą, lecz w Niemczech. "W związku z powyższą sytuacją, funkcjonariusze Straży Granicznej zawrócili te osoby na linię granicy z Białorusią, tj. państwem, w którym przebywają legalnie" - podsumowała Straż Graniczna.
Czytaj też: Dwóch ministrów patrzy na stosunek z krową