W poniedziałek przed placówką Straży Granicznej w podlaskim Michałowie była widziana grupa migrantów, w tym dzieci. Po pewnym czasie została ona zabrana i od tego czasu nie wiadomo, gdzie dokładnie znajdują się jej członkowie. Gdzie są dzieci z Michałowa? Fotografie tych osób - zwłaszcza niepełnoletnich - obiegły w ostatnim czasie media. Kwestia "dzieci z Michałowa" była także jednym z głównych punktów sejmowej awantury, jaka wybuchła podczas wieczornych obrad w czwartek. Większość posłów zdecydowała wtedy, że stan wyjątkowy wzdłuż granicy polsko-białoruskiej potrwa o 60 dni dłużej. Szalę przeważyły głosy klubu PiS oraz kół Konfederacji i Kukiz'15. Dzieci z Michałowa poddano procedurze push-back? Kłótnia w Sejmie Podczas debaty oraz serii pytań poprzedzającej głosowanie liczni posłowie opozycji, zwłaszcza KO, Lewicy i Polski 2050, prezentowała z mównicy zdjęcia dzieci-migrantów, których - jak mówili - polskie służby "wywiozły do lasu" w ramach tzw. procedury push-back. Część z polityków podkreślała, że strażnicy graniczni działali na polecenie ich przełożonych, a także rządowego rozporządzenia. W odpowiedzi przedstawiciele rządzących przekonywali, iż pojawienie się niepełnoletnich przy polsko-białoruskiej granicy to element prowadzonej przez Białoruś "wojny hybrydowej", jak i prowokacji reżimu Alaksandra Łukaszenki. Straż Graniczna: Migranci z Michałowa nie chcieli pomocy medycznej, otrzymali żywność W piątek głos w sprawie zabrała Komenda Głównej Straży Granicznej. Potwierdziła, że 27 września funkcjonariusze jej placówki w Michałowie odnaleźli w pasie przygranicznym grupę obywateli Iraku, która "nielegalnie przekroczyła granicę państwową". Zdaniem SG, "w związku z tym, że w grupie tej znajdowały się dzieci, funkcjonariusze postanowili przewieźć te osoby do Placówki Straży Granicznej w Michałowie, aby zweryfikować legalność i cel ich pobytu na terytorium naszego kraju". Tam migranci mieli otrzymać od strażników napoje i jedzenie. Komenda Główna Straży Granicznej zapewniła, iż nikt spośród odnalezionych obywateli Iraku nie potrzebował pomocy medycznej, ani nie zgłaszał, że takiej oczekuje. Funkcjonariusze mieli poinformować ich, iż mogą złożyć wniosek o pomoc międzynarodową, ale - jak przekazali mundurowi - "rodzice dzieci odmówili złożenia" takiego dokumentu w Polsce.SG uściśliła, że znalezieni nieopodal Michałowa migranci byli co prawda zainteresowani międzynarodową pomocą, lecz w Niemczech. "W związku z powyższą sytuacją, funkcjonariusze Straży Granicznej zawrócili te osoby na linię granicy z Białorusią, tj. państwem, w którym przebywają legalnie" - podsumowała Straż Graniczna. Czytaj też: Dwóch ministrów patrzy na stosunek z krową