Paweł Soloch i dziwny incydent w Sejmie. Co zrobił ze zdjęciem dziecka?
Incydent w Sejmie z udziałem Pawła Solocha. W czwartek wieczorem posłowie zdecydowali o przedłużeniu stanu wyjątkowego. Głosowanie poprzedziła burzliwa debata. W jej trakcie opozycja pokazywała zdjęcia dzieci migrantów. Jedną z fotografii posłowie próbowali wręczyć prezydenckiemu ministrowi, szefowi BBN Pawłowi Solochowi. Ten jednak je odrzucił, a później żywo dyskutował z posłem Adrianem Zandbergiem.
Podczas zadawania pytań w debacie poprzedzającej głosowanie, wielu posłów opozycji pytało MSWiA o los dzieci migrantów z Michałowa. Posłowie obok mównicy sejmowej wystawiali zdjęcie dziecka, które miało zostać wywiezione przez polską Straż Graniczną do lasu, na obszar przy granicy z Białorusią.
Jednym z posłów opozycji, który dopytywał o dzieci migrantów był Artur Łącki z Koalicji Obywatelskiej. "Pytam się pana prezydenta. Panie prezydencie, niech pan nam powie, gdzie jest to dziecko? Co się z nim stało" - dociekał.