W czwartek Sejm przyjął nowelizację Kodeksu postępowania cywilnego. Po zmianach niższe mają być kwoty zasądzanych przeprosin, a niezakończone jeszcze sprawy będą rozstrzygane według nowych przepisów. Zdaniem prawników, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, miało być to rozwiązanie "skrojone na potrzeby Jarosława Kaczyńskiego, któremu - jak sam twierdził - grozi konieczność sprzedaży domu". Sprawa dotyczy byłego szefa MSZ, a obecnie europosła Radosława Sikorskiego, który pozwał Kaczyńskiego za stwierdzenie o "zdradzie dyplomatycznej". Prezes PiS skrytykował wówczas w wywiadzie działania Sikorskiego dotyczące wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. W poniedziałek do sprawy zmian w Kodeksie postępowania cywilnego odniósł się rzecznik PiS. - Łączenie prywatnej sprawy pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego ze zmianą przepisów w kodeksie postępowania cywilnego jest nieuzasadnione - podkreślił Rafał Bochenek. - Nie ma to żadnego związku. Aby przeciąć wszelkie spekulacje w Senacie nasi senatorowie zgłoszą poprawkę, która dookreśli, iż te przepisy będą stosowane do postępowań, które rozpoczną się dopiero w przyszłości. Niech politycy Platformy Obywatelskiej nie mierzą nas swoją miarą - stwierdził rzecznik. Jarosław Kaczyński przegrał w sądzie z Radosławem Sikorskim O przegranym procesie Jarosława Kaczyńskiego poinformował 1 grudnia 2022 roku na Twitterze mecenas Jacek Dubois. Adwokat napisał, że byłemu szefowi MSZ obecnie europosłowi Radosławowi Sikorskiemu zasądzono od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego "kwotę 708 480 zł na pokrycie kosztów opublikowania przeprosin w serwisie Onet". W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że nie ma takich pieniędzy. -Będę zmuszony sprzedać dom, nawet nie wiem, czy to wystarczy, bo jestem właścicielem jednej trzeciej domu, w którym mieszkam - dodał. Prezes PiS nazwał byłego szefa MSZ "zdrajcą dyplomatycznym" Sprawa dotyczy wywiadu z 2016 r., po wygranych przez PiS wyborach, w którym Kaczyński odnosił się do katastrofy smoleńskiej i zaniechań, jakich według niego dopuścił się rząd PO-PSL. Kaczyński ocenił w nim, że Sikorski dopuścił się zdrady dyplomatycznej. - Żadne śledztwo smoleńskie nie jest na razie przeciwko komukolwiek. Zresztą moja wiedza nie pochodzi ze śledztw. Wiem więcej, choćby na temat tego, jak działała komisja Millera - co częściowo pokazała podkomisja ekspertów Antoniego Macierewicza, publikując nagrania, pokazujące, że poprzedni rząd działał pod dyktando Rosjan. Takich niebywałych działań było więcej. Wiceambasador w Moskwie Piotr Marciniak złożył notę w sprawie eksterytorialności miejsca katastrofy. Następnie polecono mu ją wycofać. To było posunięcie wykonane na polecenie Radosława Sikorskiego, ale czy bez wiedzy Tuska? Tu już jest bardzo poważny przepis kodeksu karnego - zdrada dyplomatyczna - mówił Kaczyński dla Onetu. W grudniu 2016 r. do sądu wpłynął pozew, w którym Sikorski domagał się od Kaczyńskiego przeprosin za słowa z wywiadów, które - według powoda - naruszyły jego dobre imię, cześć i godność. Chciał też od pozwanego 30 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Fundacji dla Polski. Strona pozwana wnosiła o oddalenie pozwu. W czerwcu 2018 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Kaczyński nie musi przepraszać Sikorskiego za wypowiedzi przypisujące mu "zdradę dyplomatyczną" w związku z działaniami po katastrofie smoleńskiej. Warszawski sąd oddalił nieprawomocnie powództwo b. szefa MSZ. Sąd uznał wtedy m.in., że wypowiedzi Kaczyńskiego "mieściły się w granicach dozwolonej prawem krytyki, której zakres jest o wiele szerszy w stosunku do osób publicznych, niż wobec osób prywatnych". W lipcu 2020 r. po rozpatrzeniu odwołania, Sąd Apelacyjny w Warszawie zmienił wyrok i uznał, że Kaczyński naruszył dobra osobiste Sikorskiego i zobowiązał szefa PiS do zamieszczenia przeprosin. Na to rozstrzygnięcie sądu wypłynęła skarga kasacyjna do Izby Cywilnej SN.