Zegarek za tysiące złotych. Są zarzuty dla byłych dyrektorek z MON

Oprac.: Sebastian Przybył
Byłe dyrektorki w MON - Agnieszka G. i Jolanta L. - usłyszały zarzuty przekroczenia uprawnień służbowych w związku z nabyciem i bezprawnym wydaniem zegarka przeznaczonego na celem promocyjne resortu - przekazała Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Obie kobiety nie przyznały się do czynów - jedna z nich odmówiła składania wyjaśnień, z kolei druga zaprzeczyła, jakoby uczestniczyła w procederze. Podejrzanym grozi do 10 lat więzienia.

Jak czytamy w komunikacie, Agnieszka G. była dyrektorką Centrum Operacyjnego MON, a w chwili popełnienia zarzucanego jej czynu sprawowała funkcję doradcy społecznego ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka - z kolei Jolanta L. zajmowała stanowisko dyrektorki Departamentu Administracyjnego MON.
Do zdarzenia miało dojść w listopadzie 2023 roku, gdy obie kobiety - działając wspólnie i porozumieniu - miały przekroczyć uprawnienia władcze w zakresie dysponowania środkami budżetowymi w zakresie nabycia zegarka marki Longines La Grande Classique o wartości 5100 złotych ze środków Departamentu Administracyjnego.
Zegarek dla dyrektorki w MON. Prokuratura wydała komunikat
Biżuteria miała zostać wydana Agnieszce G. pod pozorem przeznaczenia do wręczenia zegarka członkom wizytującej w MON delegacji zagranicznej z Korei Południowej. Śledczy podkreślają, że podczas procederu kobiety działały w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Dochodzenie zostało wszczęte 17 kwietnia 2024 roku. Prokuratura ustaliła na podstawie materiałów Służby Kontrwywiadu Wojskowego, że w okresie od dnia 8 listopada do 30 listopada 2023 roku ówczesna dyrektor generalna MON, działając w ramach swoich uprawnień i obowiązków podjęła decyzję o zakupie zegarka o wartości około sześciu tysięcy złotych.
"Pomimo formalnego przeznaczenia przedmiotowego zegarka na cel promocyjny, tj. wręczenia przedstawicielom delegacji zagranicznej wizytującej Ministra Obrony Narodowej, w rzeczywistości był on zakupiony w celu nieodpłatnego wręczenia na własność Agnieszce G., co też się stało" - czytamy. W toku śledztwa niezwłocznie zarekwirowano zegarek, który był przechowywany w domu kobiety.
Agnieszka G. i Jolanta L. usłyszały zarzuty. "Taki sobie wybrałam"
Prokuratura poinformowała ponadto, że podczas prowadzonego postępowania przesłuchano świadków zajmujących stanowiska funkcyjne w MON, a także osoby pełniące funkcje w kilku wydziałach i departamentach.
Zabezpieczono także pełną dokumentację dotyczącą zakupów i wydania zegarka, a także zabezpieczono skrzynki mailowe podejrzanych. Na poczcie elektronicznej ujawniono wiadomość przesłana przez Agnieszkę G. do Jolanty L. o treści: "Taki sobie wybrałam" z złączonym linkiem wskazującym na markę i model tego zegarka.
Prok. Piotr Skiba wskazał, że podczas przesłuchania Agnieszka G. nie przyznała się do zarzucanego jej czynu i odmówiła składania wyjaśnień. Jolanta L. natomiast również się nie przyznała, jednak złożyła wyjaśnienia, w których zaprzeczyła swojemu udziałowi w całym procederze.
"Aktualnie śledztwo znajduje się już na końcowym etapie postępowania. Za popełniony za podejrzane czyn grozi kara pozbawienia wolności do lat dziesięciu" - podsumował rzecznik stołecznej Prokuratury Okręgowej.
Sprawa zegarka w MON. Wiceminister Cezary Tomczyk komentuje zarzuty
Po pojawieniu się komunikatu śledczych głos w sprawie zabrał wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk (Koalicja Obywatelska).
Jak podkreślił, Agnieszka G. była najbliższą współpracownicą Mariusza Błaszczaka, gdy ten stał na czele resortu podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości. Zastępca Władysława Kosiniaka-Kamysza opublikował również w mediach społecznościowych nagranie, w którym wyjaśnia, na czym polegał - jak stwierdził - "proceder zegarkowy".
"Sprawa jest rozwojowa" - podkreślił Tomczyk.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!