Decyzja podjęta przez rząd Ukrainy potwierdzona została także w krótkim komunikacie polskiego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Zboże z Ukrainy. Początek konfliktu. Premier Morawiecki zapowiada embargo Temat przedłużenia zakazu wwozu zboża z Ukrainy do Polski przewijał się w Polsce od kilku miesięcy. Pierwsza, oficjalna deklaracja padła z ust premiera Mateusza Morawieckiego 19 lipca. Szef rządu stwierdził wówczas, że Polska "umożliwi tylko tranzyt" produktów zbożowych z Ukrainy. - Zatrzymaliśmy powódź produktów rolnych, wprowadzając na nie embargo, aby chronić polską wieś i naszą gospodarkę. Realizujemy przy tym jednocześnie tranzyt i ułatwiamy eksport - mówił premier. Była to odpowiedź na pretensje polskich rolników, którzy zgłaszali, że ukraińskie zboże zalewa polski rynek, przez co destabilizują się ceny rodzimego produktu. - Według Unii Europejskiej 15 września mamy otworzyć granice ponownie. My tego nie zrobimy. Jesteśmy gotowi do pracy nad wspólnym rozwiązaniem. Komisja Europejska musi przyjąć perspektywę polskiego rolnika - obiecywał wówczas premier. Szef resortu rolnictwa Robert Telus podkreślił, że podobną decyzję podejmą także władze pięciu innych krajów przyfrontowych. Zboże z Ukrainy. Pierwsze reakcje w Kijowie. Oburzenie w rządzie Zaledwie dzień po ogłoszeniu polskiej decyzji głos zabrał premier Ukrainy Denys Szmyhal. Szef rządu w Kijowie określił zakaz jako "nieprzyjazne i populistyczne posunięcie". "Rosja zakłóciła inicjatywę zbożową, niszcząc infrastrukturę naszych czarnomorskich portów i po raz kolejny prowokując światowy kryzys żywnościowy. W tym krytycznym czasie Polska zamierza nadal blokować eksport zboża ukraińskiego do Unii Europejskiej. To nieprzyjazne i populistyczne posunięcie, które poważnie wpłynie na globalne bezpieczeństwo żywnościowe i gospodarkę Ukrainy" - napisał. "Zachęcamy naszych partnerów i Komisję Europejską do zapewnienia niezakłóconego eksportu wszystkich ukraińskich produktów rolnych do UE. To akt solidarności nie tylko z Ukrainą, ale ze światem, który polega na naszym zbożu" - dodał. Wrześniowa eskalacja konfliktu. Decyzja Polski oburza prezydenta Zełenskiego Zgodnie z zapowiedzią premiera Mateusza Morawieckiego, pomimo decyzji Komisji Europejskiej, Polska przedłużyła embargo na produkty zbożowe z Ukrainy. Decyzja weszła w życie z dniem 16 września i ogłoszona została przez ministra rozwoju i technologii Waldemara Budę. "W związku z błędną decyzją Komisji Europejskiej o nieprzedłużeniu embarga na zboże z Ukrainy, zgodnie z poleceniem premiera Mateusza Morawieckiego i całej Rady Ministrów podpisałem rozporządzenie krajowe utrzymujące embargo. Rozporządzenie jest bezterminowe i wejdzie w życie po publikacji o północy 16.09.2023. Polski Rolnik przede wszystkim!" - ogłosił na Twitterze. Wraz z Polską zakaz wwozu 24 ukraińskich produktów rolnych wprowadziły Słowacja i Węgry. Zobacz też: Ukraina wprowadzi embargo na polskie warzywa Po kilkunastu godzinach od decyzji rządu Prawa i Sprawiedliwości, Ukraina złożyła skargę do Światowej Organizacji Handlu na wspomniane wyżej kraje. Jak tłumaczono, jest to "naruszenie zobowiązań międzynarodowych". "Strona ukraińska uważa, że jednostronne działania państw członkowskich UE w dziedzinie handlu są niedopuszczalne i wszystkie państwa członkowskie bloku powinny koordynować i harmonizować politykę handlową" - tłumaczyła minister gospodarki Ukrainy Julia Swyrydenko. Swojego oburzenia nie ukrywał także prezydent Wołodymyr Zełenski. W trakcie debaty generalnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ bardzo krytycznie odniósł się do kwestii embarga nałożonego przez Polskę. - Nasze porty na Dunaju w dalszym ciągu są celem rakiet i dronów. Rosja próbuje wykorzystać braki żywności na rynku światowym jako broń w zamian za uznanie części, jeśli nie wszystkich, zdobytych terytoriów. Rosja używa cen żywności jako broni - podkreślił. - Pracujemy nad ochroną szlaków lądowych. Niepokojące jest to, jak w tej chwili niektórzy w Europie podważają solidarność i organizują teatr polityczny, robiąc thriller ze zboża. Może się wydawać, że odgrywają swoją własną rolę, ale zamiast tego pomagają przygotować scenę dla moskiewskiego aktora - dodał. Zboże z Ukrainy. Kampania wyborcza i powolne wychodzenie z kryzysu Pierwsze doniesienia dotyczące możliwości rozwiązania konfliktu pojawiły się pod koniec września. Wówczas to miały odbyć się rozmowy ministra rolnictwa Roberta Telusa z ukraińskim odpowiednikiem Mykołą Sokolskim. Sprawę starali się załagodzić także ukraińscy politycy i eksperci, którzy coraz częściej przedstawiali napiętą sytuację jako efekt trwające w Polsce kampanii wyborczej. Zobacz też: Niemiecki minister uderza w Polskę. "Solidarni, kiedy im to odpowiada" - Do 15 października, czyli dnia wyborów w Polsce, temperatura może jeszcze wzrosnąć. Jesteśmy jednak zdeterminowani, aby zachowywać się konstruktywnie. Współpracujemy z Komisją Europejską. Wysłaliśmy do Polski jasne sygnały o naszej determinacji w konstruktywnym rozwiązaniu tej sytuacji. Nam ta wojna zbożowa nie jest potrzebna i Polsce też - przekonywał Dmytro Kułeba, szef MSZ Ukrainy. Podobne zdanie wyrażał w rozmowie z Interią analityk ukraińskiego centrum Ximera Władysław Kowalczuk. Według niego, w ostatnich tygodniach mogło zaistnieć tajne porozumienie pomiędzy polskimi i ukraińskimi władzami. - Na tle konfliktu zbożowego polski rząd był w stanie wyrwać tematy (imigrantów, zboża i dostaw broni - red.) z rąk swoich przeciwników politycznych. Blokując import ukraińskiego zboża, rząd stłumił złość polskich rolników, pokazując, że zależy mu na krajowym producencie. Przemówienie Dudy w USA było pełne radykalizmu, w którym widział chęć obrony polskich interesów narodowych - mówił. - Czy jest to tajne porozumienie Zełenskiego i Dudy na rzecz zwycięstwa kandydatów PiS w wyborach, czy też ktoś źle doradza naszemu prezydentowi, możemy się tylko domyślać - przekonywał. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!