"Nocą z 24 na 25 czerwca 2024 roku - po cichu, z ponad pięciu tysięcy metrów kwadratowych wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku zostali usunięci Polscy Bohaterowie: rotmistrz Witold Pilecki, święty Ojciec Maksymilian Kolbe, po błogosławionej rodzinie Ulmów została czarna ściana" - przekazał w serwisie X Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej i dyrektor gdańskiej placówki w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy. Wpis urzędnika wywołał serię komentarzy. "Dla symboli polskiego bohaterstwa i ofiar niemieckich zbrodni w muzeum nie ma miejsca. To hańba i obrażanie Polaków. Co mają w głowach ludzie, którzy mszczą się na Ulmach? Komu służą?" - pytała Beata Szydło. Swoją negatywną opinię wyraził w sieci także były minister kultury Piotr Gliński oraz były rzecznik rządu PiS Piotr Müeller. Wystawa z Pileckim w Muzeum II Wojny Światowej. Władysław Kosiniak-Kamysz: Przywrócić ekspozycję Nieoczekiwanie do sprawy w środę odniósł się minister obrony narodowej. "Wystawa główna Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku musi być przykładem tego co nas łączy, nie dzieli. Usuwanie z niej tych, którzy dawali świadectwo patriotyzmu i niezłomnej walki o dobro Ojczyzny jest niedopuszczalne. Fragmenty ekspozycji dotyczące rotmistrza Witolda Pileckiego, ojca Maksymiliana Kolbego oraz rodziny Ulmów powinny zostać natychmiast przywrócone" - zaapelował w serwisie X Władysław Kosiniak-Kamysz. Komentarz premiera nie przypadł do gustu Adrianowi Zandbergowi. "Panie premierze, czy naprawdę chce Pan, żeby politycy decydowali o rozmiarach fotografii na wystawie w muzeum? Muzealnicy to środowisko ludzi rozsądnych, podchodzących z szacunkiem do wspólnej historii. Dajmy im spokojnie pracować" - sugerował współlider Partii Razem. W podobnym tonie na konferencji prasowej wypowiedział się marszałek Sejmu. - Nie znam sprawy aż tak dobrze, jednak przestrzegam przed otwieraniem kolejnego frontu wojny polsko-polskiej. Bardzo bym chciał, aby wokół tego muzeum zapanował spokój. I żeby to historycy, a nie politycy decydowali o tym, co na wystawie ma się znaleźć - powiedział Szymon Hołownia. Bez Pileckiego i rodziny Ulmów. Muzeum II Wojny Światowej komentuje aferę w sieci Polityczną burzę internetową próbowała ostudzić sama placówka zajmująca się historią II wojny światowej. W komunikacie przypomniano, że "spór o wystawę (...) był jedną z wielkich, toczonych w ostatnich latach w Polsce publicznych debat o historii". Dodano, że konflikt ten "miał też wyraźne podłoże polityczne". W dalszej części oświadczenia zarzucono, że gdy dyrektorem muzeum był Karol Nawrocki (obcenie szef IPN, który nagłośnił aferę - red.) do ekspozycji wprowadzono elementy, które "wypaczyły sens stworzonej przez autorów opowieści" i zostały teraz usunięte. "Były też pierwszą próbą odgórnego narzucenia jednej wersji II wojny światowej pod hasłem państwowej polityki historycznej" - dodano. "Nawet ważny i potencjalnie atrakcyjny temat czy artefakt umieszczony w przypadkowym miejscu nie służy opowieści, lecz wprowadza chaos" - komentowano. Do afery w Muzeum II Wojny Światowej odniósł się Bartłomiej Sienkiewicz. - Demolkę zrobił PiS, który stworzył cały system, żeby się dorwać do tego muzeum. A jeśli chodzi o te zarzuty, tam było oryginalne zdjęcie rotmistrza Pileckiego, zrobione w obozie koncentracyjnym. To najcenniejsza pamiątka, jaka była. PiS-owi było za mało, wiec wybudował wielką planszę. Wracamy do tego, co jest istotą muzealnictwa, to zdjęcie wróci na swoje miejsce i to nie jest wymazywanie Pileckiego - przekonywał były minister kultury, który objął mandat europoselski. Według polityka Platformy Obywatelskiej "PiS zaciera ślady po swojej dewastacji kultury, krzycząc: ratunku, ktoś dewastuje polską kulturę". Pilecki, Kolbe i rodzina Ulmów źródłem afery. Sąd rozstrzygnął spór o wystawę Zmiany w kierownictwie placówki muzealnej oraz wystawy za czasów Zjednoczonej Prawicy trafiły do sądu. Dwa tygodnie po otwarciu muzeum w 2017 r. Machcewicza zastąpił na stanowisku dr Karol Nawrocki, który wcześniej był naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku (obecnie jest prezesem IPN). W 2018 roku sprawa wystawy trafiła do Sądu Okręgowego w Gdańsku. Dwa lata później sąd oddalił 26 z 28 żądań byłych dyrektorów muzeum, w tym 16 z 17 żądań w sprawie wprowadzonych zmian i uzupełnień na wystawie głównej. "Z siedemnastu żądań, uwzględniona zostało tylko jedno - usunięcia z wystawy głównej MIIWŚ filmu produkcji IPN pt. Niezwyciężeni" - podkreśliło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w komunikacie przesłanym po ogłoszeniu wyroku w październiku 2020 r. Oddalone zostały natomiast żądania dotyczące m.in.: usunięcia z wystawy głównej portretu ojca Maksymiliana Marii Kolbego, portretu Witolda Pileckiego, zdjęcia powstańców warszawskich, zdjęcia rodziny Ulmów ,a także instalacji im towarzyszącym. Sądd uznał jednak, że wystawa i scenariusz są chronioną twórczością a muzeum reprezentowane przez Nawrockiego naruszyło prawa autorów wystawy i zasądził od muzeum kwotę 10 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym. Przed rokiem Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok I instancji. Wymiar sprawiedliwości nie nakazał przywrócenia pierwotnego kształtu ekspozycji ze względu na to, że zmiany - zdaniem sądu - nie były zauważalne dla większości odbiorców. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!