Decyzja prokuratury miała zostać podjęta mimo, że trwające śledztwo było bliskie końca. Według informacji "Rzeczpospolitej" oficjalnym powodem jest "ekonomika procesowa", jednak rzeczywistym ma być "chęć rozliczenia sprawcy spektakularnego incydentu" i możliwe postawienia zarzutów dla byłego szefa policji. Dochodzenie w sprawie od półtora roku prowadził prok. Przemysław Ścibisz. W jego wyniku przedstawiono raport, w którym stwierdzono, że granatnik "był sprawny i zbrojony", a do jego odpalenia doszło poprzez naciśnięcie spustu. Śledztwo nie wyjaśniło jednak, jak doszło do tego, że zamiast atrapy komendant otrzymał w prezencie od Ukraińców autentyczny pocisk. Wybuch granatnika. Śledztwo ws. Jarosława Szymczyka przeniesione na niższy szczebel Prowadzący postępowanie miał szykować już decyzję końcową, jednak dochodzenie zostało ostatecznie przekierowane do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która w marcu 2024 roku wszczęła sprawę po kontroli w MSWiA zleconej przez byłego szefa resortu Marcina Kierwińskiego. Zgodnie z jej wynikami po wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji doszło do 27 zaniedbań. Ruch przeniesienia dochodzenia ws. Szymczyka na niższy szczebel budzi jednak kontrowersje. "To wbrew regulaminowi, pragmatyce, nie mówiąc o logice. Śledztwo w Prokuraturze Regionalnej było nieporównanie bardziej zaawansowane i szeroko prowadzone" - mówią w rozmowie z "Rz" prokuratorzy. "Powód 'zabiegu' wydaje się jednak inny: efekty trwającego półtora roku śledztwa najwyraźniej okazały się niezadowalające dla obecnych szefów prokuratury. To dlatego po kontroli MSWiA w KGP wszczęto nowe postępowanie, przydzielając je już innemu prokuratorowi" - czytamy w artykule. Prokurator miał nie dostrzegać powodów dla postawienia zarzutów Szymczykowi Według informacji dziennika prok. Przemysław Ścibisz miał uznać w swoim raporcie, że nie ma podstaw do postawienia Szymczykowi zarzutów, ponieważ nie miał on świadomości, że ma do czynienia z autentyczną bronią. Prokurator odmówił skomentowania odebrania mu śledztwa choć przyznał, że "nie boi się podejmować trudnych decyzji" i dodał, że sprawę ostatecznie zweryfikuje sąd. Początkowo postępowanie dotyczyło sprowadzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób i mienia. Nowe śledztwa zostało natomiast poszerzone o organizację wyjazdu funkcjonariuszy do Kijowa i przewiezienie granatnika do Polski, prawidłowości działania osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo budynku KGP po wybuchu, a także prawidłowości przeprowadzonych czynności wyjaśniających przez rzecznika dyscyplinarnego policji. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!