Marszałek Sejmu Szymon Hołownia w środę podczas konferencji prasowej przypomniał, że wpłynął do Sejmu wniosek o postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Jak przekazał, wpłynął do niego odpis postanowienia TK z 17 kwietnia, którego "konkluzja jest następująca: ani marszałek Sejmu, ani Sejm, ani żadna z komisji, ani nikt w tym budynku nie ma prawa zajmować się z wnioskiem o Trybunał Stanu dla Adama Glapińskiego". - Dlaczego? Bo jest to surowo zakazane przez TK pani Julii Przyłębskiej - zaznaczył Hołownia. "Będę procedował wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu Glapińskiego" - Trybunał Konstytucyjny wydając to postanowienie w sposób oczywisty przekroczył swoje uprawnienie - stwierdził marszałek. - Nie wykonam postanowienia, które nadesłała nam Julia Przyłębska - zapowiedział. - Nadal, zgodnie z prawem, będę procedował wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu Adama Glapińskiego - zaznaczył Szymon Hołownia. Marszałek Sejmu przekazał, że wniosek został skierowany w środę do komisji odpowiedzialności konstytucyjnej, która ma wydać opinię, czy wniosek powinien zostać odesłany do uzupełnienia "pewnych istotnych kwestii formalnych". Szymon Hołownia: Pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł - Uważam, że (postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu - red.) powinno odbywać się bez żadnych wątpliwości formalnych, bez cienia wątpliwości prawnych - zaznaczył. - Pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł, my tutaj mówimy o bardzo ważnym organie państwa i procedurze - dodał. Szymon Hołownia powiadomił, że nadał numery druków "większości ustaw" zgłoszonych przez PiS. - Oni mieli taki moment nawalnego deszczu ustaw, który kilka tygodni temu pojawił się w Sejmie - mówił. Wybory do PE. Hołownia: Kandyduję i co teraz? W trakcie konferencji prasowej marszałek Sejmu został zapytany o przygotowania Polski 2050 do wyborów do Parlamentu Europejskiego. - Kadyduję i co teraz? - powiedział Szymon Hołownia. - Żartowałem - dodał, stwierdzając, że chciał zobaczyć reakcję dziennikarzy. - Nikt u nas niczego nie musi. Nie przewiduję sytuacji, w której minister Agnieszka Buczyńska, Paulina Henning-Kloska, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, które mają tyle roboty, do której się zobowiązały, nagle po kilku miesiącach odmeldują się z rządu. Umówiłeś się na robotę, to ją skończ - zaznaczył. Jak dodał, podejście dotyczące reperezentacji rządowej kandydyującej do PE wśród koalicjantów może być różne. - Ja wiem na co umawiałem się z naszymi ministrami. Są ministrowie, którzy umawiali się na dowiezienie jakiś tematów i na to, że w sztafecie zostaną zastąpieni - podkreślił. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!