W czwartek PKW poinformowała o odrzuceniu sprawozdania finansowego PiS za wybory parlamentarne 2023. Za końcową uchwałą głosowało pięciu członków komisji, przeciw było czterech. - W tej PKW wcale nie było jedności, uchwała została przyjęta minimalną większością głosów - powiedział w TVN24 Ryszard Kalisz, dodając, że "na zakończenie obrad czterech członków komisji złożyło swoistego rodzaju votum separatum, że nie zgadzają się z tą uchwałą". PKW uważa, że komitet PiS w sposób nieuprawniony finansował swoją kampanię wyborczą. Nieprawidłowości wyliczono na sumę 3,6 mln złotych. O tym, czego dotyczyły główne zastrzeżenia, zgłaszane już wcześniej przez PKW i kierowane przez polityków rządu pisaliśmy szerzej tutaj. PiS było pewne odebrania pieniędzy, ale suma zaskoczyła W PiS spodziewano się odrzucenia sprawozdania, liczono jednak, że nieprawidłowości zamkną się w kwocie od pół do najwyżej miliona złotych. - Na zasadniczą część tej kwoty składa się spot ministerstwa sprawiedliwości za 2,6 mln zł. Spot, w którym nie pada słowo wybory, nie ma agitacji. Nie wierzę, że to się obroni w sądzie - mówi Interii Henryk Kowalczyk z PiS, były wicepremier i minister rolnictwa w rządzie Zjednoczonej Prawicy, a obecnie skarbnik partii.Na godzinę 13 w piątek zaplanowana została w siedzibie PiS specjalna konferencja prasowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, poświęcona decyzji PKW i jej konsekwencjom. Prezes ma na niej poinformować m.in. o dalszych krokach, jakie podejmie partia w związku z tym, co się stało. Pewne jest, że partia złoży skargę na decyzję PKW do Sądu Najwyższego. Tam trafi ona do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, której legalność obecny rząd kwestionuje. Pojawiły się już pierwsze głosy, że nawet jeśli sąd uchyli decyzję PKW, to minister finansów, który odpowiada za wypłatę pieniędzy z budżetu państwa wcale nie musi tego uznać. - Cały system prawny potwierdza, że Izba Kontroli nie jest sądem. Nie chcę mówić o nieuznawaniu wyroku, bo jeśli jakiś organ nie jest sądem to trudno mówić o wyroku" - mówił w piątek rano w TVP Jan Grabiec, szef Kancelarii Premiera. Henryk Kowalczyk odpowiada, że jest pewny decyzji sądu. - Sąd bierze pod uwagę dowody i fakty i będzie się opierał na opinii Krajowego Biura Wyborczego, która jest dla nas korzystna i jest najbardziej wiarygodnym dokumentem w tej sprawie - wskazuje skarbnik PiS. Kolejny krok to decyzja Sądu Najwyższego. Co zrobi minister finansów? Kowalczyk mówi też, że nie wyobraża sobie sytuacji, w której minister finansów Andrzej Domański nie wypłaci pieniędzy pomimo pozytywnej dla PiS decyzji sądu. - Minister finansów nie będzie zajmował się orzeczeniem sądu i jego oceną. Jeśli Sąd Najwyższy uchyli decyzją PKW, to PKW musi ją skorygować i wówczas przyjąć nasze sprawozdanie. Minister finansów wówczas wykonuje jedynie uchwałę PKW, tu nie ma zbyt dużej możliwości kombinowania - wyjaśnia Henryk Kowalczyk. Jak ocenia obecną sytuację partii? - Jest zła, ale nie dramatyczna, kwota, którą mam nadzieję dostaniemy lada dzień, pozwoli nam na spłatę bieżących zobowiązań, czyli kredytu i odsetek. Pozwoli nam więc funkcjonować. Problem pojawi się w momencie, gdy będą potrzebne pieniądze na kampanię prezydencką, dlatego już dziś zwracamy się do naszych sympatyków i wyborców z apelem o przekazywanie nawet drobnych darowizn przelewem na konto naszej partii - mówi Kowalczyk. Sytuacja PiS nie jest dramatyczna, problemem wybory prezydenckie 2025 Wybory prezydenckie są dla partii najbardziej kosztowne. W wyborach parlamentarnych, samorządowych czy europejskich partia może liczyć na to, że kandydaci współfinansują kampanię, w przypadku kampanii prezydenckiej cały jej ciężar spoczywa na partii. W wyniku decyzji PKW, PiS z dotacji podmiotowej, czyli zwrotu za kampanię starci 10,8 milionów (trzykrotność kwoty 3,6 miliona złotych) i dostanie 26,9 mln zł zamiast 37,7 mln, które mu pierwotnie przysługiwały. To nie koniec, bo odrzucenie sprawozdania za kampanię przekłada się także na ubytek w subwencji. Tutaj także PiS traci 10,8 mln zł (trzykrotność kwoty 3,6 mln), więc zamiast 25,9 mln zł rocznie dostanie 15,1 mln zł. Otwartym pozostaje pytanie, czy 10,8 mln zł zostanie odebrane jednorazowo czy będzie odliczane każdego roku. - Są różne interpretacje prawników - przyznaje Henryk Kowalczyk. Całkowite odebranie subwencji? Skarbnik PiS nie kryje zdziwienia Skarbnik PiS nie kryje jednak zaskoczenia informacją, która także popłynęła ze strony PKW o możliwości całkowitego odebrania PiS subwencji na resztę kadencji. Chodzi o możliwość odrzucenia rocznego sprawozdania finansowego partii. Partie składają je w PKW każdego roku do końca marca. PKW musi je rozpatrzyć do końca września. Pojawiły się sygnały, że komisja może odrzucić także to sprawozdanie, co pozbawiłoby PiS pieniędzy na resztę kadencji. Członkowie PKW na konferencji prasowej poinformowali, że we wrześniu wrócą do tematu subwencji. - Jestem bardzo tym zdziwiony, bo tu naprawdę nie ma się do czego przyczepić, nie ma ku temu żadnych podstaw, zwłaszcza, że PKW jeszcze nie rozpatrywała naszego sprawozdania finansowego, więc jak może się o nim wypowiadać. Procedura jest taka, że najpierw nasze sprawozdanie zbadał biegły rewident, potem jest rekomendacja KBW, a następnie decyzja PKW. Nie dopuszczam do siebie myśli, że może tu zapaść negatywna decyzja, choć widzę, że obecnie funkcjonuje filozofia ministra Bodnara, by stosować prawo, tak jak rząd je rozumie - podsumowuje Henryk Kowalczyk. Kamila Baranowska ---