W siedzibie Polskiej Agencji Prasowej trwa interwencja posłów Prawa i Sprawiedliwości. W wigilijny poranek doszło tam do szarpaniny między Antonim Macierewiczem a jednym z pracowników. Kiedy mężczyzna próbował wejść do budynku, mówiąc, że jest pracownikiem, zatrzymał go polityk PiS, który nalegał, aby ten się wylegitymował. - Proszę pokazać dokumenty - mówił Macierewicz. Pracownik PAP wyciągnął przepustkę, którą pokazał ochroniarzom. Po sprawdzeniu legitymacji mężczyzna mógł i próbował przejść, jednak na drodze ponownie stanął mu poseł PiS. Przepychanka w siedzibie PAP. Antoni Macierewicz nie chciał przepuścić pracownika Na korytarzu w gmachu PAP obecna była także europarlamentarzystka Anna Fotyga, która stwierdziła, że ona nie wchodzi, a jedynie "pilnuje drzwi". Macierewicz próbował zatrzymać pracownika Polskiej Agencji Prasowej, mimo że ochrona zgodziła się na jego wejście. Kiedy mężczyzna po raz kolejny próbował dostać się do drzwi, między nim a politykiem PiS doszło do małej przepychanki, na skutek której Macierewicz oblał się kawą. - Proszę nie popychać pana ministra - padło w stronę pracownika, który na to odparł: - Proszę mi nie utrudniać pracy. Ochrona próbowała wytłumaczyć Macierewiczowi, że mężczyzna jest pracownikiem i ma prawo wejść do siedziby. - Jestem posłem, który tutaj sprawdza, co się dzieje - zwrócił się do pracownika polityk i ponownie nalegał, aby ten się wylegitymował, mimo że chwilę wcześniej pokazał dokumenty ochronie. - Pan nie jest przedstawicielem władzy, która tutaj decyduje - podkreślił Macierewicz, kiedy Anna Fotyga stwierdziła, aby pracownik PAP "nie ważył się ruszać polityków", bo narusza ich immunitet. Mężczyzna nie wszedł do środka, a odwracając się rzucił, "czy jest na miejscu obecna jakaś policja?". - Z pewnością będzie tutaj interweniowała policja. Sytuacja jest wciąż napięta. Przed budynkiem PAP jest sporo policji, są także przeciwnicy zmian w mediach publicznych - relacjonowała reporterka Polsat News Monika Miller. Przepychanka w PAP. Antoni Macierewicz będzie składał zeznania na policji Antoni Macierewicz w rozmowie z dziennikarzami Polskiej Agencji Prasowej przekazał, że wraz z Fotygą zeszli na dół, ponieważ zaalarmowała ich posłanka Anna Gembicka. Jak mówił - "poinformowała ona, że przychodzą jacyś nowi funkcjonariusze i żebyśmy zeszli na dół". - Okazało się, że wchodzi jakiś przedstawiciel - jak twierdzono tutejszego biura - i bardzo agresywnie, bardzo dynamicznie starał się wejść do tych drzwi. Poprosiłem go o przekazanie swojego nazwiska, bo chciałem przekazać je panu Wojciechowi Surmaczowi, kto wchodzi, kto przedstawia się jako tutejszy pracownik - relacjonował poseł PiS. - Ten człowiek rzucił się na mnie, uderzył mnie swoim ramieniem, chcąc mnie przewrócić - powiedział. Dodał, że na szczęście się nie przewrócił. Podkreślił, że ta osoba używała przy tym słów wulgarnych, a całe zajście zostało sfilmowane. Poinformował też, że będzie składał zeznania na policji, jak podkreślił, jeszcze w niedzielę, po zakończonym dyżurze w PAP. - Mamy do czynienia z człowiekiem, który jest brutalny i niesłychanie agresywny, działający fizycznie wobec osób, co do których nie ma wątpliwości, że są posłami - powiedział. - Wiedział co robi, miał pełną świadomość co robi - podkreślił Macierewicz. Przepychanka w TVP. Pojawił się tajemniczy mężczyzna Do podobnej sytuacji doszło w sobotę przed budynkiem Telewizji Polskiej przy Placu Powstańców w Warszawie. W gmachu pojawił się tajemniczy mężczyzna, który zdaniem obecnych na miejscu polityków PiS, chciał wynosić sprzęt. Relację na żywo prowadził były pracownik TVP Info Samuel Pereira. "Człowiek który nie chce się przedstawić ani podać miejsca pracy, usiłuje wywozić sprzęt, należący do TVP wbrew poleceniom legalnego kierownictwa" - pisał w mediach społecznościowych Paweł Szrot. Parlamentarzyści zaczęli rozmawiać z mężczyzną. - Ma pan broń? - pytał Jacek Ozdoba. Na miejscu pojawił się również Michał Adamczyk, niedawny prezenter "Wiadomości". Na miejsce wezwano policję, która zajęła się sprawą. Jednak nie było to jedyne zdarzenie w sobotę. Inny incydent opisał poseł PiS Sebastian Kaleta, który zauważył mężczyznę wchodzącego do gabinetu. Polityk chciał się dowiedzieć, co tam robi, jednak ten go odepchnął i przytrzasnął drzwiami. Mężczyzna pokazał legitymację pracownika TVP. To p.o. dyrektora Biura Spraw Korporacyjnych Daniel Gorgosz. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!