W sobotę mecenas Roman Giertych zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym odniósł się bezpośrednio do byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Poseł Koalicji Obywatelskiej opublikował w nim pismo Prokuratury Okręgowej w Warszawie, wzywające wielu polityków poprzedniego obozu władzy na przesłuchanie. Parlamentarzysta podkreślił, że sprawa dotyczy sytuacji sprzed czterech lat, kiedy miało dojść do próby pozbawienia go praw do wykonywania zawodu. Roman Giertych a Mateusz Morawiecki. Politycy PiS wzywani do prokuratury "Panie Morawiecki mówiłem Panu cztery lata temu, że za próbę wyrzucenia mnie z adwokatury kiedyś Pan odpowiesz. Śledztwo właśnie ruszyło, a Pan ma już wyznaczony termin stawiennictwa w prokuraturze" - napisał Roman Giertych (pisownia oryginalna - red.). W treści pisma, zamieszczonego przez mecenasa, czytamy, że chodzi o sprawę wytoczoną przez niego samego w związku z "podstępnymi zabiegami", których celem było "wszczęcie przeciwko Romanowi Giertychowi postępowania dyscyplinarnego o naruszenie tajemnicy adwokackiej w zakresie jego relacji z Łukaszem Guńką". Przesłuchania czołowych polityków PiS mają odbywać się od 2 do 16 września w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Wśród wymienionych osób znaleźli się m.in. były premier Mateusz Morawiecki, były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, były szef KPRM Michał Dworczyk, były wiceszef MSZ Paweł Jabłoński, doradca byłego premiera Mariusz Chłopik czy były rzecznik rządu Piotr Müller. Mateusz Morawiecki został wezwany do prokuratury na 16 września na godzinę 11:30. Pismo opublikowane w sobotę 24 sierpnia jest datowane na czwartek 22 sierpnia. Polnord. Giertych kwestionuje status podejrzanego Sprawa wspomniana przez Roman Giertych sięga jeszcze lutego 2017 roku. Wówczas nowe władze spółki Polnord SA (90 proc. jej udziałów jest w rękach węgierskiej spółki - red.), zarzuciły mecenasowi działanie na jej niekorzyść, przywłaszczenie 72 mln złotych, wyrządzenia szkód na kwotę 4,5 mln złotych pod pozorem umowy, dotyczącej reprezentowania spółki przez kancelarię prawną w postępowaniu przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, a także pranie brudnych pieniędzy w wysokości blisko 5,2 mln złotych. W październiku 2020 roku doszło do zatrzymania Romana Giertycha, trójmiejskiego biznesmena Ryszarda K. oraz 10 innych osób przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, które działało w związku z powyższymi zarzutami. Choć sprawa została wytoczona przez prokuraturę pod rządami Zbigniewa Ziobry, a mecenas zarzucał jej polityczne tło, to nowe władze nie umorzyły trwającego śledztwa. Poseł KO kwestionuje jednak swój status podejrzanego i utrzymuje swoje stanowisko. - Wytoczenie tej sprawy jest wielką hańbą prokuratury, (...) a to, że te działania nie zostały dotychczas zatarte, jest nieprzyzwoitością wobec człowieka. Nie dopuszczam sytuacji, by sprawa trafiła do sądu, ponieważ byłoby to zaprzeczeniem państwa prawa. Sprawy można kierować do sądu wtedy, kiedy jest uprawdopodobnienie popełnienia czynu zabronionego, a w tej sprawie trudno jest znaleźć cokolwiek poza polityką - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" pełnomocnik Giertycha mec. Jacek Dubois. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!