Dwa tygodnie temu jako pierwsi informowaliśmy o porzuceniu klubu parlamentarnego Lewicy przez jego wiceszefową, Karolinę Pawliczak, która docelowo ma zasilić szeregi Koalicji Obywatelskiej. Jak ustaliliśmy, Pawliczak odeszła z powodu sporu o miejsce biorące na listach wyborczych oraz niesnasek ze współprzewodniczącym Nowej Lewicy, Włodzimierzem Czarzastym. Podaliśmy również wtedy, że możliwe są kolejne odejścia. Na celowniku działaczy PO znaleźli się wiceprzewodniczący klubu Tomasz Trela, Katarzyna Kotula i Monika Falej. Jeśli chodzi o wewnętrzną sytuację w Nowej Lewicy, działacze Platformy kreślą ją dość precyzyjnie: - Katarzyna Kotula zbudowała wysoką rozpoznawalność, co jest nie na rękę sekretarzowi klubu, Dariuszowi Wieczorkowi. Monika Falej obawia się konkurencji Władysława Mańkuta (były senator SLD - red.) - opowiada nasz informator. - Wiadomo, że Tomasz Trela od dawna nie dogadywał się z Włodzimierzem Czarzastym, a dla nas może być atrakcyjny ze względu na dobre kontakty z prezydent Łodzi, Hanną Zdanowską - słyszymy. Jak przekazali nam nasi rozmówcy z PO, posłowie których wskazują, nie są "kolizyjni" w kontaktach z Koalicją Obywatelską, więc mogliby zostać "odpowiednio zagospodarowani". Z ustaleń Interii wynika, że osoby zaangażowane w próby przejęcia działaczy Lewicy, faktycznie dysponują całkiem niezłymi informacjami. Główni zainteresowani, przynajmniej w oficjalnych rozmowach, wzbraniają się jednak od dyskusji dotyczącej zmiany barw partyjnych. O przejściu do Platformy nie wspominając. - Na pewno nie będziemy nikogo wyciągać na siłę, nie ma mowy o wrogich przejęciach - mówi nam polityk PO z zarządu krajowego ugrupowania. - Jeśli ktoś zechce do nas dołączyć, jesteśmy gotowi do rozmowy - twierdzi. Jednocześnie usłyszeliśmy, że czas na decyzje lewicowych polityków zaczyna się kurczyć. W ciągu najbliższych dwóch tygodni Platforma ma wybrać pierwsze składy osobowe list wyborczych. Wielki Brat z PO jest zorientowany Monika Falej zdobyła mandat w okręgu nr 34 obejmującym Elbląg. W 2019 r. zagłosowało na nią ponad 11 tys. osób. Na ile mógłby jej zagrozić Władysław Mańkut? Czy niezbyt dobre relacje z Włodzimierzem Czarzastym i sekretarzem generalnym Nowej Lewicy Marcinem Kulaskiem są problemem w kontekście list wyborczych? Władysław Mańkut, który w wyborach senatorskich wygrywał z Elbląga i wciąż cieszy się dużą popularnością w regionie, przekazał nam, że nie wie jeszcze, czy będzie startował w wyborach do Sejmu. Nie ukrywa jednak, że rozmawiał o tym z kierownictwem Nowej Lewicy. - Jak w każdej formacji rozważane są różne scenariusze. Udzieliłem odpowiedzi - ucina Mańkut. Jak deklaruje Monika Falej, nie prowadziła dotąd żadnych rozmów z Platformą. - To jasne, że Władysław Mańkut będzie startował na senatora z ramienia Lewicy. Nie będzie na liście poselskiej - przekazała parlamentarzystka. - Rozumiem, że PO dostrzega moją pracę na rzecz Elbląga i okręgu. Jest mi niezmiernie miło, że postulaty z moich sztandarów są bliskie Platformie. Bardzo mnie to cieszy. Jak rozumiem, jeśli trafią pod obrady Sejmu, będą za nimi głosować: chociażby klauzula sumienia. To wyjątkowe wyróżnienie - dodaje. Co z ewentualnym przejęciem wiceprzewodniczącego klubu, Tomasza Treli? Parlamentarzysta udzielił nam konkretnej odpowiedzi: - Potwierdzam, że zrobię absolutnie wszystko, żeby moja Lewica zdobyła jak najlepszy wynik wyborczy - przekazał polityk. - Dokładnie tak, jak robię to od 24 lat, będąc w SLD, a teraz w Nowej Lewicy - podkreślił. W Łodzi, skąd startuje Trela, jego ugrupowanie ma szanse na zdobycie nawet dwóch mandatów. "Platforma podpuszcza" Jak twierdzą politycy PO, na ewentualnej decyzji Katarzyny Kotuli miałaby zaważyć jej relacja z Dariuszem Wieczorkiem. Polityk jest obecnie sekretarzem sejmowego klubu Lewicy, w przeszłości był radnym miejskim, wojewódzkim i wiceprezydentem Szczecina. W opinii "łowców" z Platformy, wolałby wypchnąć posłankę poza własny okręg. Tym bardziej, że mówi się o jednym mandacie dla Lewicy ze Szczecina. - To bzdura, że nie chcę Katarzyny Kotuli. Przecież nikt nie rozmawia jeszcze o listach. Będzie startować stąd, skąd wskaże partia, kiedy będą podejmowane decyzje. Jest na to jeszcze czas - opowiada Wieczorek. - Zatwierdzanie list nastąpi w połowie sierpnia. Do tego momentu wiele może się zdarzyć. Lepiej nie wzbudzać zbędnych emocji, jeśli chcemy zwyciężać - podkreśla. W oficjalnej rozmowie z Interią Katarzyna Kotula mówi nam, że "pierwsze słyszy" o zainteresowaniu PO: - To miłe, że ktoś docenia moją ciężką pracę. Serce mam po lewej stronie, liczę na mądrość Lewicy. Dobrze się czuje w lewicowej drużynie i chciałabym być posłanką tej formacji - powiedziała Interii jedna z najbardziej znanych sejmowych gwiazd Nowej Lewicy. Aktywność kolegów z Platformy z pewnością nie umknęła uwadze kierownictwa sejmowej Lewicy. Większość polityków jest jednak przekonanych, że ich koledzy z klubu pozostaną przy Włodzimierzu Czarzastym. Z drugiej strony, sondaże nie napawają optymizmem. Zgodnie z ostatnim badaniem przeprowadzonym przez CBOS, Lewica odnotowała spadek poparcia o 1 punkt procentowy, zaś obecnie popiera ją 5 proc. Polaków uprawnionych do głosowania. Koalicyjny klub parlamentarny Lewicy, który łączy Nową Lewicę, Razem i PPS liczy obecnie 43 posłów. Jeśli poparcie się nie zmieni, już teraz wiadomo, że parlamentarzystów będzie mniej. Nerwowość w klubie jest więc zrozumiała, zaś sejmowi "łowcy" od Donalda Tuska upatrują tu swoich szans. - PO podpuszcza, dzwoni, opowiadają głupoty. Robią to bez sensu. Nasi powinni się zastanowić - przekazał nam jeden z polityków lewicy należących do kierownictwa formacji parlamentarnych. - Jaka Platforma przyjmie uciekiniera od nas? Na dobre miejsce? Przecież takie osoby będą zajmować miejsca ich działaczy. Na pewno chodzi o rozbicie Czarzastego przez Tuska - spekuluje nasz rozmówca. Jakub Szczepański