- Pamiętajmy o tym, że to PiS zmienił skład PKW z sędziowskiej na polityczną. Może trzeba wrócić do tego pomysłu, który funkcjonował wcześniej, ale żeby to się stało trzeba byłoby najpierw rozstrzygnąć kwestie sędziowskie. PiS dziś zbiera żniwo tego, co sam zasiał - powiedział w piątek marszałek Sejmu Szymon Hołownia. To jedna z najczęściej powtarzających się narracji strony rządzącej po odrzuceniu sprawozdania finansowego PiS. Przypomnijmy, że PKW zarzuciła partii Jarosława Kaczyńskiego nieprawidłowości na kwotę 3,6 mln zł. W efekcie dotacja zostanie pomniejszona o 10 mln zł. Ponadto partia Jarosława Kaczyńskiego straci w całości subwencję z budżetu państwa. Decyzję PKW szczegółowo opisujemy tutaj. Czy rzeczywiście PiS dostało cios z własnej broni? Czy rzeczywiście zmianą składu PKW z sędziowskiego na politycznie nominowany partia Kaczyńskiego sama na siebie ukręciła bicz? Pytamy o to Dariusza Lasockiego, członka PKW poprzedniej kadencji, który znalazł się w tym gronie z rekomendacji PiS. - Do tego zobowiązywała nas Komisja Wenecka, która wydała kodeks dobrych praktyk. Od 2002 roku wszystkie kraje Rady Europy się zastosowały, a Polska była ostatnim krajem, w którym był skład sędziowski - mówi Interii Lasocki. - Takiego (sędziowskiego - red.) składu nie zna żaden inny kraj. We Francji np. MSW przeprowadza wybory. W Polsce jest to reprezentacja wszystkich klubów w PKW - zaznacza. - Do tamtej kadencji wszystko działało jak trzeba. Nie było nacisków, działaliśmy niezależnie, nikt do nas nie przychodził. Nikt nas nie zarzucał napalmem dokumentów. Przecież to było bombardowanie PKW. Dzień przed posiedzeniem z któregoś ministerstwa wysłano 70 stron dokumentów. To jest dom wariatów - grzmi były członek PKW. PiS bez pieniędzy. Co trzeba zmienić w PKW? Zdaniem Lasockiego zmiana składu Państwowej Komisji Wyborczej niewiele by zmieniła. W jego opinii dużo ważniejsze byłoby uzupełnienie uprawnień PKW o nowe możliwości. Co ciekawe, mówią o tym też obecni członkowie PKW. - Nie trzeba wylewać dziecka z kąpielą, a być może wzmocnić PKW i dać jej narzędzia quasi-śledcze. By PKW mogła cały czas, rok w rok, dogłębnie badać sytuację, żeby mogła żądać dokumentów w trybie ciągłym. Przewodniczący Marciniak mówił, że PKW nie prosiła o żadne dokumenty poza RCL i NASK, a dostała mnóstwo różnych dokumentów od różnych podmiotów. Uważam, że zmiana składu PKW nie jest potrzebna, ale ważniejsze jest jej wzmocnienie i zmiana Kodeksu wyborczego. Moim zdaniem jednak klasa polityczna nie chce nic z tym zrobić, bo dobrze wie, że w takim szarym świecie można wiele uzyskać - podkreśla były członek PKW. Tylko czy brak zmiany składu PKW za chwilę nie sprawi, że sytuacja stanie się analogiczna. Wyobraźmy sobie zmianę władzy, a co za tym idzie, ponowną zmianę składu PKW. Czy nowy skład, niejako dla zasady, nie zrobi z dzisiejszą partią rządzącą tego samego, co dzisiejsze PKW z poprzednią władzą? - Mam nadzieję, że nie dojdzie do turbopolaryzacji. Jeśli jednak okaże się, że PKW nie działała zgodnie z prawem, może okazać się, że PiS będzie miał wszelkie narzędzie, by kolejna PKW zadziałała na tym samym precedensie. To idzie w bardzo złą stronę - nie ma wątpliwości Lasocki. - Jeżeli politycy nie usiądą do stołu i nie zmienią Kodeksu wyborczego i ustawy o partiach politycznych, to nie będzie dobrze. Może trzeba zrobić studium przypadku innych krajów i zobaczyć, jak tam to działa - proponuje. Odnosząc się do samej decyzji PKW z czwartku Lasocki mówi tak: - Były pewne nieprawidłowości. Pytanie czy były one nieprawidłowościami na odrzucenie sprawozdania. Moim zdaniem nie. PKW ugięła się niestety pod presją rządu. PiS bez pieniędzy. Co dalej z partią? Finalnie decyzja PKW oznacza, że PiS znajduje się w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Na horyzoncie widać już kampanię prezydencką, na którą partii Kaczyńskiego może brakować środków, a która też będzie sporo kosztować. Czy w obliczu czwartkowej decyzji PKW PiS stanęło na skraju bankructwa? - Absolutnie nie. Piłka jest nadal w grze, bo jest jeszcze Sąd Najwyższy. Trzeba zaczekać na tę decyzję - uważa Lasocki. - Widać wzmożenie obywateli i wyborców, którzy deklarują pomoc tej partii. Jeżeli PiS dobrze wytłumaczy Polakom, co się wydarzyło, to nie ma się czego obawiać. W demokracji opozycja jest arcyważna, bo musi patrzeć na ręce władzy. I to jest potrzebne tej demokracji, a nawet premierowi Tuskowi, który musi czuć oddech na plecach. Bez tego będzie kompletna degrengolada. PiS jest na wznoszącej, bo na tę partię głosowało 7,5 mln Polaków, a na Andrzeja Dudę jeszcze więcej. To kapitał, który można zagospodarować i już to widać - podkreśla rozmówca Interii. Łukasz Szpyrka