Partia Jarosław Kaczyńskiego nie otrzyma pełnego zwrotu kosztów za kampanię parlamentarną. Z 38 mln złotych przynależnej dotacji PKW zabrała aż 10 milionów - tłumaczył w czwartek przewodniczący Sylwester Marciniak. Państwowa Komisja Wyborcza może również zadecydować o odebraniu subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości na następne trzy lata. Były obóz władzy zapowiedział odwołanie do Sądu Najwyższego. Co ciekawe, wniosek rozpatrzy "nieuznawana" przez część sceny politycznej Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Politycy koalicji rządzącej podają w wątpliwość jej legalność oraz zgodność z prawem. Przypomnijmy, Izba powstała po reformie w 2018 roku. Wcześniej rozstrzygała już m.in. o ważności wyborów parlamentarnych przeprowadzonych w 2023 roku. Decyzja PKW. PiS może stracić miliony Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych dała się poznać jako ta, który rozstrzyga zgodnie z interesem PiS. Tak było m.in. w przypadku wygaśnięcia mandatów poselskich Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Sędziowie sprzeciwiali się postanowieniu marszałka Sejmu, ale ich głos był ignorowany. Tak może być i tym razem, chociaż w samej Koalicji 15 Października stanowisko niekoniecznie jest jednolite. W tym kontekście warto zacytować czwartkową wypowiedź szefa KPRM Jana Grabca. Polityk Koalicji Obywatelskiej przyznał, że "nawet w tej Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych mamy jednak do czynienia z sędziami. (...) Oni są prawnikami". Jednak dalej Grabiec kontynuował powszechnie znany przekaz. Polityk stwierdził, że jego zdaniem sprawa odwołania się przez PiS do SN "jest oczywista". - Cały system prawny potwierdza, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest sądem. Jeśli jakiś organ nie jest sądem, to trudno mówić o wyroku - ocenił. Decyzja PKW. Wszystko w rękach... ministra Powyższe słowa świadczą o tym, że Koalicja Obywatelska szykuje się na oprotestowanie ewentualnej decyzji izby Sądu Najwyższego zgodnej z życzeniem PiS. Wtedy rządzący mogą wyciągnąć asa z rękawa. Chodzi o ministra finansów. Ostatecznie to on trzyma rękę na krajowym budżecie, z którego płyną pieniądze na partyjne subwencje. Andrzej Domański może dostać dyspozycję, aby zignorować postanowienie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Ta decyzja może nie spodobać się politykom z Nowogrodzkiej. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!