15 października - oprócz wyborów parlamentarnych - może zostać zorganizowane ogólnokrajowe referendum. W pierwszym czytaniu rządową propozycję poparło 234 posłów, 208 było przeciw, wstrzymało się 7. - 15 października jedyne pytanie referendalne brzmi: czy chcesz odsunąć najbardziej szkodliwe rządy po 1989 roku? To jedno z największe z oszustw tej władzy. Nie pytano was o zdanie, gdy pacyfikowano protesty kobiet, gdy próbowano wyprowadzić Polskę z UE budując antyunijną międzynarodówkę - przekonywał w Sejmie szef KP PO-KO Borys Budka. Kłótnia o referendum. "Pytania sięgnęły bruku" Reprezentant PiS bronił pomysłu swojej partii, oskarżając opozycje o bycie "antydemokratyczną". - Dlaczego chcecie zniszczyć Polakom święto demokracji? - pytał Marek Ast. W odpowiedzi na "antyunijność PiS" szef sejmowej komisji sprawiedliwości przypomniał, że jedynką na liście PO w Koninie jest Michał Kołodziejczak, który "traktorem rozjeżdżał flagę unijną". Z kolei Krzysztof Gawkowski wyliczał przypadki, gdy "PiS ignorował głos suwerena" podczas protestów kobiet, w obronie wolnych mediów, opiekunów dorosłych osób z niepełnosprawnościami. - Odpowiedzialność za referendum to też odpowiedzialność za pytania. Rzucacie w twarz Polakom same nieważne kwestie. Nikt w Polsce nie chce podwyższenia wieku emerytalnego. To referendum sięga bruku - grzmiał z trybuny sejmowej poseł Nowej Lewicy. - Przez 8 lat nie zorganizowaliście ani jednego referendum, nawet w 2018 roku odesłaliście z kwitkiem wniosek prezydenta złożony do Senatu, bo macie w nosie zdanie suwerena. Próbujecie stworzyć sztuczne zagrożenia, choć teraz jest wszystko jasne i oczywiste. Boicie się prawdziwych pytań Polaków - stwierdził Krzysztof Paszyk z PSL. Polityk Ludowców zaproponował pytania dotyczące importu zboża z Ukrainy oraz wprowadzeniem dobrowolnego ZUS dla przedsiębiorców. Grzegorzowi Braunowi pomysł organizacji referendum w dniu wyborów przypadło do gustu. - To rząd zjednoczonej-łże prawicy odpowiada za autodestrukcję państwa, wyprzedaż, kompromitację (...). Wy nie wstajecie z kolan tylko zmieniacie klęcznik - oskarżył polityk Konfederacji. Polska2050 zaproponowała poprawkę zakładającą zmianę terminu referendum na 12 listopada. - Nie trzeba go organizować takiego głosowania akurat w dniu wyborów, aby prowadzić agitację wyborczą przy urnach - mówiła Paulina Henning-Kloska. Referendum PiS. Burzliwa debata w Sejmie W czwartkowe popołudnie harmonogram referendalny stosunkiem głosów 17:14 przyjęła komisja ustawodawcza. Zgodnie z nim do 5 września uprawnione podmioty mogą zawiadomić PKW o zamiarze uczestniczenia w kampanii referendalnej w mediach publicznych. Do 27 września ustalona ma zostać kolejność rozpowszechniania audycji referendalnych. Pracę w komisji poprzedziła sejmowa debata. Rządzący oskarżali poprzednią ekipę PO-PSL o podwyższenie wieku emerytalnego oraz wyprzedaż majątku narodowego. - Mam ogromne przekonanie, że Donald Tusk boi się tego referendum jak diabeł święconej wody. Boi się, dlatego, że obywatele mogą związać tymi rozwiązaniami jego przyszłe decyzje, które chciał podjąć z kolegą Weberem i innymi przywódcami europejskimi - przekonywał z trybuny sejmowej rzecznik rządu. W pewnym momencie wywiązała się awantura między opozycją, a wicemarszałkiem z PiS. Ryszard Terlecki upomniał jednego z posłów, pytając: "dlaczego drze się jak głupi?", a posłanka Joanna Senyszyn stwierdziła, że "psim obowiązkiem Terleckiego jest przyjęcie wniosku bez chamskiego pyskowania". Cztery pytania referendalne. PKW przypomina Politycy PiS w połowie sierpnia publikowali w mediach społecznościowych propozycję czterech pytań, z którymi Polacy zmierzą się w październikowym referendum. Większość z nich została poprawiona zanim trafiły do projektu zarządzenia. Pierwsze pytanie :"Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?"Drugie: "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?"Trzecie: "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?"Czwarte: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?" Jak w środę przypominał szef Państwowej Komisji Wyborczej sędzia Sylwester Marciniak, obywatele, którzy pojawią się w komisjach wyborczych, nie maja obowiązku pobierania wszystkich trzech kart do głosowania - dwie z nich będą dotyczyły wyborów parlamentarnych, jedna referendum. W tym kontekście szef PKW zaznaczył, że podarcie karty do głosowania grozi odpowiedzialnością karną. - Oprócz przepisów karnych w ustawie o referendum ogólnokrajowym w Kodeksie wyborczym, istnieje także przepis z art. 248 punkt 3 Kodeksu karnego umieszczony w rozdziale 31 "przestępstwa przeciwko wyborom i referendom", gdzie jest powiedziane, że kto niszczy kartę do głosowania podlega karze pozbawiania wolności do lat dwóch - przypomniał sędzia Marciniak. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!