W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki wygłosił expose i odbyło się głosowanie dotyczące przyszłości jego rządu. Prezes Rady Ministrów nie otrzymał wotum zaufania, a to znaczy, że oddaje władzę. Co dalej? Rozpoczął się tzw. drugi konstytucyjny krok dotyczący wyboru nowego szefa rządu, a tu inicjatywa należy do parlamentu. Zgłoszono jednego kandydata na premiera - Donalda Tuska, popieranego przez Koalicję Obywatelską, Polskę 2050 Szymona Hołowni, Polskie Stronnictwo Ludowe i Lewicę. Prawo i Sprawiedliwość nie zdecydowało się na wskazanie kolejnego kandydata na premiera. Co ważne, "drugi krok konstytucyjny" jest praktykowany po raz pierwszy od momentu uchwalenia konstytucji z 1997 roku. W pewnym sensie jest więc nowym doświadczeniem, nawet dla najbardziej obytych przy Wiejskiej parlamentarzystów. By "uwspółcześnić" całą procedurę, Sejm zmienił regulamin dotyczący głosowania. Zamiast żmudnego oddawania głosów na kartkach i wrzucania ich do urny, wszystko odbędzie się drogą elektroniczną. "Wszystko", czyli procedura wyboru nowego premiera zaplanowana na drugą część dnia. Jeśli obędzie się bez niespodzianek, sytuacja będzie wyglądać następująco: wieczorem Donald Tusk w głosowaniu otrzyma wotum zaufania i będzie mógł szykować się do wtorkowego expose. Co wydarzy się we wtorek? To drugi element i drugie głosowanie, w którym potencjalnie nowy szef rządu musi znaleźć większość. W koalicji nikt nie ma jednak wątpliwości, że oba głosowania Tusk wygra. Sejm ustalił, że przedstawiciel nowej większości expose wygłosi we wtorek o godz. 9. Przedstawi też posłom kandydatów na ministrów, a dopiero potem odbędzie się głosowanie nad całym rządem (wstępnie zaplanowane na godz. 15). I w tym miejscu kończy się rola Sejmu przewidziana w konstytucji. Czy to oznacza, że od momentu drugiego głosowania Tusk jest już premierem? Odpowiedź jest krótka: nie. Z pomocą przychodzi nam tutaj uznany konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski. - Premier staje się premierem od momentu zaprzysiężenia przez prezydenta - wyjaśnia w krótkiej rozmowie z Interią. Kto więc do tego czasu - czyli w praktyce przez cały wtorek - będzie szefem rządu? - Ten, komu prezydent powierzy pełnienie obowiązków. Rząd podaje się do dymisji, a prezydent powierza dalsze pełnienie funkcji, zgodnie z konstytucją - wyłuszcza prof. Piotrowski. Okazuje się, że prawdopodobnie wciąż tę rolę będzie pełnił Morawiecki, a taka sytuacja miała już miejsce 13 listopada - wówczas prezydent RP "przyjął dymisję Rady Ministrów, złożoną przez Prezesa Rady Ministrów Pana Mateusza Jakuba Morawieckiego w dniu 13 listopada 2023 r. i powierzył jej dalsze sprawowanie obowiązków do czasu powołania nowej Rady Ministrów". Słowa prof. Piotrowskiego potwierdza oczywiście konstytucja, ale też na oficjalnej stronie prezydenta RP czytamy: "Przyjmowanie dymisji Rady Ministrów oraz powierzanie jej dalszego sprawowania obowiązków stanowi prerogatywę Prezydenta. W świetle art. 162 Konstytucji, Prezes Rady Ministrów składa dymisję Rady Ministrów: na pierwszym posiedzeniu nowo wybranego Sejmu, w razie nieuchwalenia przez Sejm wotum zaufania dla Rady Ministrów, w przypadku wyrażenia Radzie Ministrów wotum nieufności, w razie rezygnacji Prezesa Rady Ministrów (tylko w tym przypadku Prezydent może odmówić przyjęcia dymisji Rady Ministrów)". W tym przypadku mamy więc do czynienia z drugim przykładem. Środa kluczowym dniem dla Donalda Tuska - Mateusz Morawiecki będzie pełnił obowiązki premiera, dopóki prezydent nie powoła gabinetu Donalda Tuska. Musi dojść do zaprzysiężenia. Wszystko zależy od prezydenta - uściśla prof. Szymon Ossowski, politolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Nie może być sytuacji, że nie ma premiera. Rada Ministrów sprawuje obowiązki do czasu powołania nowej Rady Ministrów. Symbolicznym momentem jest odbiór przez nowy rząd dokumentów w Pałacu Prezydenckim. Od tego momentu jest nowy premier - dodaje prof. Ossowski. Mówiąc więc prostszym językiem, Donald Tusk formalnie zacznie pełnić funkcję premiera od momentu zaprzysiężenia. Wstępnie zostało ono zaplanowane na środowy poranek. Wcześniej, bo w poniedziałek wieczorem - zgodnie z zapowiedzią prezydenckiego ministra Marcina Mastalerka - prezydent Andrzej Duda zechce jeszcze porozmawiać z Donaldem Tuskiem i ustalić szczegóły uroczystości. Tymczasem w środę, w drugiej części dnia, Donald Tusk będzie chciał już oficjalnie odbyć pierwszą misję w roli szefa rządu. W Brukseli rozpocznie się bowiem szczyt Unia Europejska - Bałkany Zachodnie. Tusk w piątek zapowiedział, że chciałby tam reprezentować nasz kraj jako premier RP. Łukasz Szpyrka