Dwudniowe posiedzenie Sejmu, na sali obrad starcia z Przemysławem Czarnkiem i Zbigniewem Ziobrą, pierwsze orędzie i spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą - pierwszy tydzień Szymona Hołowni w roli marszałka Sejmu był bardzo intensywny. - Spisuje się celująco. Nic dodać, nic ująć - zachwala go kolega z Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Orędzie było dobre, mowa sejmowa przeciętna, ale summa summarum na pewno jest pozytywnie - dodaje parlamentarzystka PO. - Zgodził się wystąpić w orkiestrze Tuska, który celowo chciał doprowadzić do konfliktu o obsadę wicemarszałka. Taki jest efekt, grał jak mu Tusk zagrał. Będzie to się kładło cieniem - wbija szpilę polityk PiS. Joanna Lichocka, posłanka PiS, która przed laty pracowała z Hołownią: - Znałam go przecież jako dziennikarza, pracowaliśmy razem w jednej redakcji. On jest taki... słodki. Nie zna regulaminu, próbował ograniczać czas ministrom do wypowiedzi. Był zaskoczony, kiedy Przemek Czarnek powiedział o nim "rotacyjny marszałek". Widać, że wziął to do siebie. Kotara opadła, ale co dalej? Jak widać politycy różnie oceniają debiut Hołowni w nowej roli. Sęk jednak w tym, że każdy nasz rozmówca jakąś opinię na temat postawy nowego marszałka ma, więc jego debiut po prostu można określić jednym słowem - wyrazisty. Hołownia z marszu podejmował decyzje o charakterze organizacyjnym. Jego pierwszym ruchem była likwidacja barierek okalających Sejm, które stały się symbolem poprzedniej większości. Od jednego z reporterów dowiedział się też o kotarze oddzielającej dziennikarzy od gabinetu marszałka. - To jakiś absurd kompletny - ocenił i uznał, że kotara musi zniknąć. Podobnych małych kroków, jak podkreśla, jest do postawienia więcej. Na sali sejmowej Hołownia zaczął z wysokiego C, bo do nowej roli przygotowywał się jeszcze w poprzednim tygodniu. A być może i dużo wcześniej, bo nie tylko nauczył się sejmowego regulaminu, ale ma też szeroko zakrojony plan dotyczący tej funkcji. I nie chodzi tylko o to, że ma być "pierwszym marszałkiem z własnym podcastem", ale jego scenariusz na odbudowę wizerunku Sejmu jest jednocześnie scenariuszem budowy własnej rozpoznawalności. Hołownia na Wiejską przyszedł z planem, który nie zrodził się wczoraj. Polityk PO: Hołownia postawił warunek Polityk PO znający negocjacje koalicyjne: - Od początku stawiał siebie w roli marszałka. To był jego warunek sine qua non. Położył się Rejtanem i oddałby wszystko, żeby zostać tym marszałkiem. Tylko to go interesuje, nic innego. Platforma Obywatelska taką postawę odbiera jednoznacznie - Hołownia będzie chciał się "budować" przed wyborami prezydenckimi w 2025 roku. Nic więc dziwnego, że to właśnie on jako pierwszy pełni funkcję rotacyjnego marszałka, którego kadencja kończy się w listopadzie 2025 roku (zastąpi go Włodzimierz Czarzasty - red.). Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że kolejnym krokiem dla lidera Polski 2050 ma być Pałac Prezydencki. Polityk PO: - Ma znakomite narzędzie do budowania swojej marki. W tej roli to naprawdę możliwe. Hołownia marszałkiem. Czy Trzaskowski ma problem? Wiceminister w rządzie PiS: - Wie pan, kto jest największym przegranym pierwszego posiedzenia Sejmu? Wcale nie Elżbieta Witek, o której tyle się mówi. To Rafał Trzaskowski. Przy takim Hołowni może przestać myśleć o prezydenturze. Rozmówca Interii z Platformy: - Cztery lata temu mówiło się, że Hołownia bez pieniędzy sobie nie poradzi, że będzie popełniał błędy, że się skończy, że nie ma struktur, nie zrobi list, że to cyrkowiec, nie ma kto mu pomóc - wymienia nasz rozmówca. - Jednak ustał. No i mamy problem. A w zasadzie Trzaskowski - dodaje działacz PO. Trzaskowski w centrum uwagi wyborów samorządowych Rafał Trzaskowski w 2020 roku osiągnął znakomity wynik w wyborach prezydenckich i nieznacznie w drugiej turze przegrał z Andrzejem Dudą. W Platformie Obywatelskiej nikt nie ma wątpliwości, że to ten polityk, w wyborach w 2025 roku, znów powinien powalczyć o prezydenturę. Wskazują na to choćby kolejne rankingi popularności, w których prezydent Warszawy bije na głowę konkurencję. Hołownia musiałby wykonać gigantyczną pracę, by zbliżyć się do popularności Trzaskowskiego. Funkcja marszałka Sejmu jest natomiast dużo lepiej eksponowana niż prezydenta stolicy. Hołownia może dzięki temu być częściej w mediach, jego głos ma na dziś większe polityczne znaczenie, a do tego ma dodatkowe kanały komunikacji. Słowem: czas gra na korzyść Hołowni. Z jednym wyjątkiem. - Rafał za chwilę będzie w samym centrum uwagi, bo zbliżają się wybory samorządowe. Na pewno będzie bardzo aktywny, najbliższa kampania będzie należeć do niego. Nie ma szans, by Hołownia był tak widoczny - prognozuje nasz rozmówca z PO. - Poza tym rosnąca rola Hołowni może działać na Trzaskowskiego mobilizująco, może go to jeszcze wzmocni, uaktywni, bo potencjał na pewno ma większy - ocenia polityk. PiS podzielone: Tusk "czołga" czy "buduje" Hołownię? Tymczasem w Prawie i Sprawiedliwości zdania są podzielone. Padają nawet słowa o spisku. - Hołownia jest wrażliwy i musi się jeszcze zahartować, jeśli chodzi o warunki debaty parlamentarnej. Patrzę na niego z uśmiechem. Musi się starać, musi wypełniać to, co ma nakazane, ale widać, że to wszystko przeżywa. Mówiliśmy mu nawet z ław sejmowych "nie płacz". Myślę, że rozpoczął prekampanię prezydencką i będzie korzystał z funkcji marszałka Sejmu do prowadzenia kampanii. A to oznacza, że Rafała Trzaskowskiego już nie ma - mówi nam Lichocka. - Trzaskowski nie ma szans wygrać przyszłych wyborów prezydenckich w starciu z Szymonem Hołownią jako marszałkiem Sejmu. A ten już zapowiada podcasty, konferencje prasowe i inne wydarzenia. Ma świetne narzędzia do robienia kampanii i to eliminuje Trzaskowskiego. Tusk o tym wie. Pozostaje pytanie, czy to świadoma neutralizacja Trzaskowskiego. Trzaskowski jako potencjalny rywal Tuska w kierowaniu Platformą ma teraz potężny kłopot - dodaje posłanka PiS. Inny polityk tej partii, który woli pozostać anonimowy, ma kompletnie inne zdanie na ten temat. - Tuskowi chodziło o to, żeby osłabić Hołownię. Będzie go dalej upokarzał w taki sposób, jak na pierwszym posiedzeniu. Ten robi to, co Tusk mu każe, jak z wicemarszałkami. Ta funkcja to pułapka, którą zastawił Tusk. Hołownia będzie zmuszany do takich ruchów. Skoro raz został złamany, Tusk będzie go czołgał dalej. Chyba że lider PO uzna, że woli Hołownię od Trzaskowskiego, ale na dziś tego nie widać. Nie pozwoli mu się zbudować - ocenia nasz rozmówca. Jednak przed wyborami prezydenckimi odbędą się wybory samorządowe i europejskie. Ich wyniki mogą mieć duży wpływ na to, jak będzie przedstawiać się lista kandydatów na najwyższy urząd w państwie. - Irytuje mnie to gadanie, bo naprawdę nie ma o czym mówić. Jest zdecydowanie za wcześnie. W polityce dwa lata to strasznie dużo czasu, w którym może wydarzyć się wszystko. Poczekajmy - apeluje jeden z polityków PSL. Łukasz Szpyrka