Wszystko wskazuje na to, że Donald Tusk i jego rząd żyją na kredyt. Kredyt zaufania i poparcia zyskany dzięki zeszłorocznej wygranej w wyborach parlamentarnych. Przynajmniej, jeśli chodzi o młodych Polaków. Dało się to wyraźnie wyczuć podczas otwierającej czwartą edycję Campusu Polska Przyszłości debaty Tuska z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim. Premier został skonfrontowany z pytaniami dotyczącymi dokładnie tych kwestii, co do których pytań należało się spodziewać - aborcji, Romana Giertycha czy push backów na granicy polsko-białoruskiej. O dziwo, największy aplauz zgromadzonej w olsztyńskim Kortowie publiczności wywołało jednak pytanie o... Izrael. A konkretnie o to, "kiedy będziemy mogli zacząć nazywać Izrael państwem terrorystycznym". Gdy jedna z siedzących na widowni młodych kobiet podniosła tę kwestię, w całej hali słychać było ogłuszający aplauz. Tuska pytania na te wszystkie tematy, zwłaszcza dotyczące kwestii liberalizacji prawa aborcyjnego, nie zaskoczyły. W jednej z odpowiedzi przyznał zresztą, że spodziewał się je usłyszeć ze strony uczestników Campusu. O tym, jak z nich wybrnął, pisaliśmy więcej na łamach Interii 23 sierpnia. Jednak z jego wymiany zdań ze zgromadzonymi w olsztyńskim Kortowie młodymi Polakami płynie kilka ważnych wniosków. Frustracja "Kierownika" Po pierwsze, Tusk jest sfrustrowany tym, że koalicyjni partnerzy odebrali mu moc sprawczą. Mówiąc wprost: z powodu ich oporu w niektórych kwestiach on "nie dowozi" w tematach, które dla niego i wyborców Koalicji Obywatelskiej są arcyważne. Takimi tematami są chociażby związki partnerskie czy legalizacja aborcji. Zwłaszcza w tę ostatnią sprawę "Kierownik", jak Tusk jest nazywany w Platformie Obywatelskiej, jeszcze w czasach opozycji wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości zainwestował politycznie bardzo dużo. Dlatego dzisiaj jest dla niego punktem honoru (i fundamentalnej politycznej wiarygodności), żeby złożoną wówczas obietnicę zrealizować. Tusk jest politykiem, dla którego sprawczość i realna władza są wszystkim. Z powodu swoich koalicjantów tę sprawczość i realną władzę w kilku ważnych sprawach stracił. Wskazywanie winnych Tu dochodzimy do drugiego wniosku - wskazywania winnych i wyciągania wobec nich konsekwencji. Oficjalnie Tusk nie batoży swoich koalicjantów za ich sprzeciw w ważnych dla niego sprawach. Mówi jednak otwarcie, że go to irytuje, wskazuje też, z czyjego powodu niektóre projekty ustaw nie przechodzą. W temacie aborcji szef rządu przyznał na Campusie otwarcie, że mimo usilnych starań nie udało mu się przekonać PSL. To właśnie ludowcy są dzisiaj największym problemem Tuska w Koalicji 15 Października. Pisaliśmy o tym zresztą w Interii w końcówce lipca. - PSL stało się u nas tematem. W partii słychać skrajne opinie. Z jednej strony, żeby też im pokazać siłę i ustawić ich do pionu; z drugiej - żeby ulegać, przeczekać ten kryzys i myśleć o przyszłości koalicji - powiedziała nam wówczas osoba z władz Platformy. Z drugiej strony, ludowcy po tragicznym wyniku Trzeciej Drogi w wyborach europejskich (6,91 proc.) stawiają wszystko na jedną kartę - chcą być wyraziści programowo, odróżniać się od pozostałych koalicjantów i "dowozić" swoje obietnice. - Władek chce porzucić rolę młodszego brata. Jest ambitnym politykiem, nie pozwoli sobie na stawianie go do pionu. Nawet przez Tuska. Jest wicepremierem i szefem partii, bez której niczego nie uda się zrobić. To mocne narzędzia i on wreszcie ma odwagę z nich korzystać - przyznał niedawno w rozmowie z Interią polityk z władz PSL. Czarno na białym widać tu nadchodzącą konfrontację. Sprzeczne interesy pomnożone przez polityczne ambicje liderów nie mogą znaleźć innego ujścia. Zresztą zapowiedź tej konfrontacji mieliśmy tuż przed wyborami europejskimi. Za sprawą Onetu na jaw wyszła wówczas informacja, że Żandarmeria Wojskowa zatrzymała przy granicy z Białorusią trzech żołnierzy, którzy oddali strzały w kierunku migrantów próbujących sforsować polską granicę. Premier polityczną odpowiedzialnością obarczył za to prezesa ludowców i szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza. Z informacji Interii wynika, że wicepremier ma o tamtą sytuację do Tuska duży żal. Koalicja przed obietnicami Trzeci wniosek jest poniekąd wypadkową dwóch poprzednich i dotyczy przyszłości Koalicji 15 Października. Premier nie powiedział tego wprost, ale wyraźnie dał do zrozumienia, że trwanie koalicji rządzącej i wypełnienie przez nią całej kadencji jest dla niego absolutnym priorytetem. Wyższym niż związki partnerskie, legalizacja aborcji czy cokolwiek innego, co do czego koalicjanci nie potrafią się porozumieć. - Oni (współkoalicjanci - przyp. red.) mnie czasami wściekają. Rządy koalicyjne to nie jest łatwa rzecz, ale nie chcę na koalicjantów narzekać. (...) Jak zacznę narzekać na koalicjantów, to źle ze mną. Muszę o nich dbać - argumentował Tusk. I dodał: - Każdy z nich cierpi na swój sposób, jak patrzą na sondaże, to się zastanawiają, czy dobrze zrobili. Kluczowa obietnica do kosza Dla młodych ludzi zgromadzonych w olsztyńskim Kortowie bardzo gorzkie musiały być inne słowa szefa rządu. Te dotyczące przyszłości prac nad złagodzeniem prawa aborcyjnego. To czwarty wniosek z występu Tuska na Campusie Polska. - Do następnych wyborów większości w tym parlamencie dla legalnej aborcji, w pełnym tego słowa znaczeniu, nie będzie. Nie ma się co oszukiwać - nie owijał w bawełnę przewodniczący Platformy. To i tak optymistyczny scenariusz, bo zakłada, że w 2027 roku progresywne siły zdobędą w parlamencie taką większość, żeby bez problemów liberalizację prawa aborcyjnego przegłosować. Zgromadzonych na widowni młodych ludzi Tusk nie zostawił jednak z niczym. Zapewnił, że jego rząd będzie okrężnymi metodami poprawiać sytuację kobiet w ciąży, które boją się o swoje zdrowie i życie. Chodzi o egzekwowanie istniejącego prawa, a konkretnie działania prokuratury i szpitali. Ma to wyglądać podobnie jak w przypadku dostępu do tabletki "dzień po". - Przepraszam, w tej chwili na tyle mnie stać - zakończył temat aborcji Tusk. Poparcie młodych na kredyt Wreszcie wniosek piąty. Chociaż Tusk zebrał w Olsztynie dużo oklasków, i to nawet wtedy, gdy odpowiadał nie po myśli słuchającej go publiczności, nie sposób uciec od konkluzji, że poparcie młodych ludzi dla jego rządu jest poparciem na kredyt. To wciąż efekt wdzięczności i radości po odsunięciu PiS-u od władzy. Jednak z biegiem czasu młodzi Polacy coraz bardziej będą patrzeć na bilans ważnych dla nich spraw, które też rząd realizuje. Albo których nie realizuje. Związki partnerskie, legalna aborcja, ochrona środowiska, walka z kryzysem mieszkaniowym, opanowanie wysokich kosztów życia - to tylko kilka z pokaźnej puli takich tematów. Sondaż Kantara dla Gazeta.pl z czerwca 2023 roku pokazał, że dwie z trzech najważniejszych dla młodego pokolenia (18-24 lata) kwestii to służba zdrowia (95 proc. wskazań "raczej ważne" i "zdecydowanie ważne) oraz ceny, inflacja i drożyzna (94). Tusk doskonale zdaje sobie sprawę, że jego rząd "nie dowozi" tak, jak powinien. Wymówek, czy też wyjaśnień, można znaleźć wiele - sprzątanie po PiS-ie, problematyczni koalicjanci, prezydent z konkurencyjnego obozu politycznego. Jednak w pewnym momencie te wszystkie koła ratunkowe przestaną działać. Koniec końców, wyborców interesują konkrety zmieniające ich życie. Na razie tych konkretów brakuje, a frustracja społeczna rośnie. W badaniu Pollstera dla "Super Expressu" sprzed kilku dni niemal dwie trzecie Polaków (62 proc.) oceniło, że rząd Tuska nie wywiązuje się ze złożonych obietnic. Tylko co czwarty Polak (27 proc.) uznał, że Koalicja 15 Października jednak robi to, co zaplanowała. Co dziesiąty badany (11 proc.) nie ma w tej sprawie wyrobionego zdania. To miażdżące wyniki dla rządu Tuska, zwłaszcza zważywszy na to, że u władzy jest raptem od 8,5 miesiąca. To pokazuje, że dla Tuska i jego koalicjantów zegar tyka coraz głośniej i coraz szybciej. Wyborcy zagryzą zapewne zęby do czasu przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Jeśli jednak wtedy Koalicja 15 Października nie odbije Pałacu Prezydenckiego, sytuacja zrobi się dla niej krytyczna. Nie ma zatem przypadku w słowach polityków obozu władzy, że latem 2025 roku rozegra się bój o być albo nie być tego rządu. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!