Kiedy wstępne założenia są błędne, wtedy i cała reszta nie zadziała. Pociąg jadący w złym kierunku, choćby i pędził z pełną prędkością, nigdy nie dojedzie do właściwej stacji. Opozycja, nie tylko ta związana z PiS, założyła, że najskuteczniejszym narzędziem walki z Donaldem Tuskiem jest obnażanie jego manipulacji, niespełnionych obietnic i dialektycznych sprzeczności, w które popada rząd. Problem w tym, że przeciwnicy Tuska nie zwracają uwagi na fakt, że jego zwolennicy często zdają sobie z tego sprawę i to akceptują. Aparat plemienny Nepotyzm w spółkach należących do państwa, problemy z Odrą, wypychanie nielegalnych emigrantów za granicę, ceny paliwa, nachalna propaganda w mediach publicznych i przelewanie im pieniędzy, które mogłyby przecież trafić do "dzieci chorych na raka", inflacja. Wbrew temu, co sądzi dziś wielu ludzi związanych przede wszystkim z prawicą, wyborcy PO o tym słyszeli. Po prostu to, czego nie akceptowali u przeciwnika, akceptują u swoich. A to dlatego, że czują się częścią aparatu plemiennego. Po pierwsze więc, krytykę rządu traktują w dużym stopniu jako atak na siebie. Tę narastającą plemienność i coraz silniejszą identyfikację dużych grup elektoratu z aparatami partyjnymi widać po coraz trudniejszych przepływach wyborców. Po drugie, wygląda na to, że Platon powtórzył się farsą. W "Państwie" filozof usprawiedliwiał kłamstwo, jeśli miało służyć odpowiedniemu wychowaniu mniej oświeconych warstw społecznych. Ściemy Tuska mają służyć utrwalaniu władzy "naszych" i odsunięciu od niej znienawidzonych "tamtych". Dlatego są akceptowane. Sądzę, że w ostatnim czasie nasila się jeszcze jedno zjawisko, które działa na korzyść rządzących, a które widać było dobrze podczas wyborów samorządowych w miastach. Porównać je można do opisywanej przez Bronisława Malinowskiego błogiej nieświadomości związku między samym stosunkiem a prokreacją, która miała cechować plemiona Nowej Gwinei. Wyborcy permanentnie narzekający na stan inwestycji, źle prowadzone remonty, korki, stan komunikacji miejskiej, problemy z wywozem świeci, wybierali i tak prezydentów dużych miast, którzy przecież za to odpowiadają. Szczególnie w przypadku Warszawy widać było, że kwestie kulturowe, moda, poczucie przynależności społecznej odgrywają większą rolę niż ewidentne obniżenie jakości zarządzania miastem, chociażby w stosunku do czasów, gdy rządziła nim Hanna Gronkiewicz-Waltz. Złość prawdzie szkodzi A co jeśli dysonans poznawczy, czyli w tym przypadku widoczny rozdźwięk między słowami a czynami premiera staje się zbyt silny? Jego zwolennicy reagują w sposób, przy pomocy którego ów dysonans najczęściej jest przezwyciężany. Poprzez wyparcie i agresję. Dlatego taktyka opozycji, oparta tylko na reagowaniu na działania czy brak działań rządu, to kurs ślepym torem. Może być to jeden z elementów, ale nie może dominować. A dziś wyborca sporo słyszy od polityków PiS, Konfederacji, ale też choćby będącej ni to w koalicji, ni w opozycji, partii Razem, co im się nie podoba. Wybory 2015 roku pokazywały jednak, że wyborca opozycyjny do ekipy Donalda Tuska lubi też konkretne, wyraźnie artykułowane propozycje. Na razie ich brak oprócz zgranego pisowskiego "my potrafiliśmy, a oni nie" i obnażania manipulacji rządzących, o których i tak wszyscy wiedzą. Ludzie tymczasem głosują nie ze względu na przeszłość, a obietnice, które dadzą im nadzieję na przyszłość. Wiktor Świetlik