- Absolutnie tak, mam (czyste sumienie w sprawie sprzedaży 30 proc. rafinerii gdańskiej) - powiedział Jacek Sasin w TVN24. Przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości przyznał, że "nadzorował fuzję Orlenu z Lotosem, objął swoim ministerialnym nadzorem cały proces". - Umowy z Saudi Aramco nie widziałem, nie mogłem o nią prosić. Złamałbym prawo: Kodeks spółek handlowych, rozporządzenie MAR, prawo europejskie - wskazywał Sasin. Prowadząca rozmowa zwróciła uwagę, że zgodnie z rozporządzeniem MAR "minister mógł zapoznać się z umową, jednak nie mógł jej wykorzystywać w celu zarobkowym". Sasin: Nie widziałem umowy z Saudi Aramco W dalszej części wywiadu pojawiła się kwestia samej wyceny 30 proc. wartości rafinerii gdańskiej, którą sprzedano saudyjskiemu koncernowi. Według KPMG akcje sprzedano za 2,2 mld złotych, choć według szacunków zagranicznej firmy należało zapłacić za nie 5,9 mld złotych. - Znałem te kwoty, widziałem te liczby, One były zawarte w raporcie, ale też widziałem w nim rekomendacje sugerujące "za" sprzedażą - powiedział Jacek Sasin. Były szef MAP nie ukrywał także swojego krytycznego stosunku wobec raportu Najwyższej Izby Kontroli. Przypomnijmy, że kontrolerzy instytucji kierowanej przez Mariana Banasia oszacował, że ponad 5 mld zł za mało miał wziąć Orlen za zbywany majątek gdańskiej grupy. Fuzja spółek spowodowało też powstanie na polskim rynku nowych zagrożeń. - Kontrolerzy NIK się nieustannie zmieniali, widocznie szukano takich aż pod założoną tezę sformułują takie twierdzenia. Ponadto raport jest nieobiektywny, kwestionuję jego rzetelność - zaznaczył polityk prawicy. Sprzedaż rafinerii Saudyjczykom. "Koszt przymusu Orlenu" Zaufany współpracownik Jarosława Kaczyńskiego był także dopytywany o kulisy sprzedaży części rafinerii Saudyjczykom. - Orlen po dokonaniu fuzji wysłał oferty związane dla potencjalnych kontrahentów, niewiele odpowiedziało, ale pozytywnie do tego odniosło się Saudi Aramco. Po negocjacjach postanowiono spisać umowę - ujawnił Jacek Sasin. Polityk przyznał, że w trakcie negocjacji pojawiły się "zastrzeżenia służb specjalnych", jednak były one "drobne" i nie rzutowały na całą umowę. Jacek Sasin zapewnił także, że udziały w rafinerii gdańskiej "sprzedano za cenę rynkową". - To nie jest bezcen w żadnym wypadku. (Kwota sprzedaży) to koszt przymusu Orlenu, zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej musiał zbyć część rafinerii (...). Natomiast sama fuzja uratowała Lotos przed embargiem na rosyjską ropę, której dużą część przerabiano na Pomorzu - powiedział. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!