Szef rządu spotykał się z mieszkańcami Białegostoku w amfiteatrze przy Operze i Filharmonii. Poruszył m.in. kwestię zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych kraju. - To co dziś wydaje się najważniejsze z punktu widzenia państwa polskiego to, żeby precyzyjnie, bez odwetu, bez nagonki, precyzyjnie wyłonić to co było złe i to co trzeba bezwzględnie wyplenić z życia publicznego. Nie muszę tu mówić o tak oczywistych sprawach jak sędzia Szmydt, historia znana. Ale mówię też przez te lata, że w polskiej polityce i życiu publicznym pojawiają się osoby, które miały nadspodziewanie dużą ochronę. Takie stabilne parasole. Osoby, których relacje z Rosją, poglądy na temat Ukrainy nie pozostawiały wątpliwości po czyjej są stronie, że są po stronie zła, a mimo to, gdzieś wysoko funkcjonowali - stwierdził. Premier o rosyjskich wpływach w Polsce: Obawiam się, że nie tylko głupota Jednocześnie premier Tusk zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie doszło do serii niebezpiecznych wydarzeń. - Mamy odnotowanych siedem prób udanych lub zatrzymanych w ostatniej chwili prób bezpośredniego sabotażu. Mamy dowody, że osoby, które do tego chciały doprowadzić, były wynajęte przez rosyjskie służby. Mówimy tu o podpaleniach celowych, czy to lasy, czy centra handlowe. Mówimy także o pobiciach na zlecenie białoruskiej i rosyjskiej służby specjalnej - wyliczył. Po chwili odniósł się do nowopowstałej komisji, której celem będzie zbadanie rosyjskich i białoruskich wpływów w polskiej polityce. Według niego należy ze szczególną starannością zbadać między innymi osoby, które miały bezpośredni wpływ na wyposażenie polskiej armii oraz podpisywanie bądź zrywanie umów dotyczących zakupu sprzętu wojskowego. - Jeśli taki Macierewicz był ministrem obrony narodowej, jeśli podejmował decyzje, które de facto rozbrajały polską armię i był cały czas holowany, chroniony przez czołówkę PiS-u, to już nie jest przypadek, ani zwykła głupota. Ja nie mówię, że Antoni Macierewicz jest geniuszem, ale obawiam się, że nie tylko głupota i niekompetencje stoją za decyzjami, których byliśmy świadkami i których konsekwencje mamy do dzisiaj - podkreślił. Donald Tusk o wojnie w Ukrainie: Daleka od rozstrzygnięcia Tusk mówił też o wyborach do Parlamentu Europejskiego i powiązania ich z trwającą wojną w Ukrainie. Jego zdaniem zbliżające się głosowanie będzie historycznym wydarzeniem, które będzie miało ogromny wpływ na przyszłość Europy. Jak stwierdził polityk, wybranie sił jawnie prorosyjskich doprowadzi do wewnętrznych sporów, na co tylko czekają przedstawiciele Kremla. - Naprawdę jesteśmy o krok od tego, żeby przewagę zaczęły zdobywać siły jawnie prorosyjskie w Europie. To nie jest tylko nasz, polski problem. W Polsce nie jest jeszcze najgorzej. Bo jak mamy podejrzanych polityków, radykalne grupy takie jak Konfederacja, które nie kryją swojej sympatii do Rosji, tej politycznej sympatii, to jednak szeroko pojęta opinia publiczna nie jest po stronie Rosji w tej wojnie - stwierdził. Jak dodał, "im dalej na Zachód tym ludzie są mniej tym przejęci i myślą o tym tak letnio". - Coraz więcej popularności zdobywają siły polityczne, co do których przyszłej polityki nie mam pewności, że będzie taka, jakbyśmy chcieli - dodał. Według lidera Platformy Obywatelskiej należy zwracać także szczególną uwagę na polityków, którzy starają się przedstawiać wydarzenia w Ukrainie jako coś prostego, łatwego do przewidzenia i bliskie końcowi. - Jeśli my do Parlamentu Europejskiego wybierzemy ludzi, którzy będą realizowali plany, zamierzenia Putina, to zbliżymy się do katastrofy (...). Ta wojna na Ukrainie jest daleka od rozstrzygnięcia. Nie wierzcie tym, którzy mówią, że Rosja zaraz padnie, bo nie dają rady i nie wierzcie tym, którzy mówią, to chyba poseł Mularczyk, że Ukraina to upadłe państwo (...). Nie, nie jest tak, ani tak. Wojna trwa, może trwać jeszcze jakiś czas i każde rozstrzygnięcie jest możliwe - przekonywał. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!