Zmiany w Prawie i Sprawiedliwości mają zostać ogłoszone podczas zbliżającego się kongresu PiS. Wiadomo, że struktura zostanie zmieniona, o czym pisaliśmy już w Interii. Z jednej strony pojawi się Rada Naczelna na wzór rady nadzorczej w spółkach. Do tego powstanie nowe ciało wykonawcze, w skład którego mają wejść młodsi politycy. PiS. Jarosław Kaczyński ma plan. Zmiany na papierze? - W naszym środowisku politycznym, w strukturach partii, jest oczekiwanie szczególnie młodych polityków, którzy uznają, że polityka powinna być bardziej agresywna, dynamiczna, reakcyjna, by jedno z ciał statutowych powinno składać się właśnie z takich młodych polityków - wyjaśnia Michał Cieślak, wiceprzewodniczący klubu PiS. - Drugie ciało, jak izba wyższa w polskim parlamencie, składałaby się ze starszych polityków, którzy mają swój dorobek, zaufanie prezesa. Byłaby to taka izba refleksji, ciało wyznaczające długofalową politykę partii oraz rozstrzyga różnego rodzaju konflikty i problemy - podkreśla. - Pomysł jest ciekawy. Polega na zdynamizowaniu partii. Zresztą już dziś widać, że jest grupa młodych polityków, którzy dość dynamicznie działają. Chodzi o to, żeby stworzyć pewnego rodzaju forum dla tego rodzaju aktywności, a które jednocześnie miałoby odzwierciedlenie w strukturze partii - powiedział nam Marek Suski z PiS. - Bardzo mi się podoba ten pomysł i planuję również w swoim regionie podnieść taką grupę do rangi zespołu. Nie wiem, ile to może być osób. Nie chodzi o to, by był to mały, ograniczony zespół, a większa liczba osób zaangażowanych do pracy to większa skuteczność - dodał. Tyle oficjalnie. W nieoficjalnych rozmowach działacze z Nowogrodzkiej uśmiechają się, że zmiany mają być tylko na papierze. - Mówimy trochę o markowaniu poważnych zmian w partii. W taki sposób, żeby przed wyborami prezydenckimi nie podpaść swojemu betonowi, powiedzmy emerytom. Z drugiej strony, jakieś zmiany muszą nastąpić - mówi nam jeden z ważnych polityków PiS. - Jednocześnie to doskonała okazja, żeby odegrać się na zbuntowanych politykach PiS, takich jak była premier Beata Szydło, którą Jarosław Kaczyński uważa za winną głośnego sporu w sejmiku małopolskim - dodaje. Zmiany w PiS. Jak pogodzić personalne ambicje? Ciche dni między Kaczyńskim a Szydło trwają od kilku tygodni, a w samym PiS słychać było nawet, że była premier może stracić funkcję wiceprezesa partii. Tyle tylko, że Kaczyński jest politykiem pragmatycznym i nie może sobie pozwolić na utratę tak ważnej postaci jak Szydło. Była premier natomiast w tym tygodniu znów poszła pod prąd. - Nie zgadzam się - powiedziała Szydło w RMF, gdy prowadzący zapytał ją, czy rzeczywiście najlepszym kandydatem na prezydenta dla PiS jest "mężczyzna, młody, okazały, mający rodzinę, znający języki" - jak sugerował Kaczyński. Szydło powiedziała, że równie dobrze kandydatką na prezydenta mogłaby być kobieta. Czy wobec tego była premier myśli w tym kontekście o sobie? A może rozważa samodzielny start? - Na to absolutnie nie ma co liczyć. To jest nierealne. Nie uważam, by w ogóle brała to pod uwagę. Szydło jest zbyt doświadczona, doskonale wie, jakie trzeba mieć zasoby, jakie fundusze, jaka logistyka za tym stoi. To mrzonki - ucina jeden z ważnych polityków związany z Nowogrodzką. - Szydło wyczuła trudny moment w PiS. Pokazuje teraz, że "jeżeli będziesz mnie publicznie lekceważył, to ja ci pokażę". Chce pokazać, że powinno się ją szanować. Że nie można o niej źle mówić, i to publicznie - słyszymy. W praktyce chodzi więc o zachowanie partyjnej funkcji. Polityków w podobnej sytuacji jest nieco więcej, a za ich plecami pojawiają się nowi, młodsi. Dlatego też wewnątrz partii mają powstać dwa organy, które pogodzą personalne ambicje. Rzeczywista moc sprawcza będzie jednak w rękach ludzi związanych z nowym rozdaniem. PiS i partyjna "geriatria". Degradacja przez awans Wiadomo, że szefem ciała wykonawczego ma zostać Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego PiS. Jego kandydatura gwarantuje, że prezes PiS będzie miał pełną kontrolę nad poczynaniami własnego ugrupowania. Władza dla wiceszefów ugrupowania, którzy zasiądą z kolei w Radzie Naczelnej, będzie tylko pozorna. - Tamci będą uśpieni, zachowają swoje funkcję. Jarosław będzie prezesem, ale jednak zarząd wykonawczy będzie nowy. Żeby nie był zbyt nowy, będzie go kontrolował były szef MON - słyszymy przy Nowogrodzkiej. W praktyce władza wiceprezesów PiS zasiadających w Radzie Naczelnej, będzie jedynie pozorna. Chodzi o degradację przy formalnym awansie. Tyczy się to m.in. byłej premier. - On ich wszystkich przeniesie na wyższo-niższe stołki. To będzie degradacja przez awans - mówi nasz informator. Jak twierdzi nasze źródło, lider PiS zwraca uwagę na swój wiek i ewentualne ograniczenia zdrowotne. Wszakże Jarosław Kaczyński ma już 75 lat, więc musi brać pod uwagę nieoczekiwane zdarzenia. A partia musi działać. Tym bardziej, że sondaże PiS sięgają poparcia na poziomie 32,4 proc. (chodzi o sondaż pracowni United Surveys dla Wirtualnej Polski - red.). Dla porównania: w tym samym badaniu KO popiera 34,6 proc. ankietowanych. - Prezes ma na myśli nie tylko zmianę zarządzania partii przed wyborami, ale też sytuację, w której sam mógłby w jakiś sposób zasłabnąć. To się przecież może zdarzyć z każdym z nas, zwłaszcza w wieku prezesa. Dlatego partyjna "geriatria" ma zostać przesunięta do Rady Naczelnej - przekazał Interii jeden z bliskich współpracowników Kaczyńskiego. Zmiany mają zostać zatwierdzone na kongresie PiS. Data kongresu PiS nie jest jeszcze znana, ale pierwotne ustalenia zakładały, że zostanie on zwołany pod koniec września. Jakub Szczepański, Łukasz Szpyrka ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!