We wtorek 3 września informowaliśmy w Interii, że PiS ma problemy z organizacją swojego wydarzenia, które miało być skierowane do młodych i w zamyśle miało być odpowiedzią na coroczny Campus Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego. Przystań Polska i problemy PiS z pieniędzmi Jak ustaliliśmy, pieniądze na organizację "Przystani Polska" miała wyłożyć Partia Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Kiedy wieść o tym, że PiS planuje takie wydarzenie rozeszła się po mediach (pierwszy podał ją serwis money.pl), politycy PiS zaczęli się na poważnie martwić, czy Bruksela nie uzna tego za wydarzenie czysto partyjne. Dlaczego? Europejskie partie polityczne nie mogą finansować partii krajowych, więc pojawiła się obawa o reakcję służb europarlamentu, który mógłby zakwestionować rozliczenie imprezy. - W zamyśle to nie miała być konferencja PiS, lecz szersza inicjatywa, w którą miały być zaangażowane także środowiska konserwatywnej młodzieży z całej Europy. Kiedy polskie media napisały, że event organizuje PiS, nie dodając nic na temat udziału EKR, pojawiły się obawy o to, czy Parlament Europejski nie odbierze partii finansowania. Wiadomo, że EKR w Brukseli jest pod specjalnym nadzorem. Jeśli dopniemy wszystko na ostatni guzik, to jutro będzie konferencja, na której opowiemy o szczegółach, a jak nie, to będzie trzeba to wszystko przesunąć - relacjonowało nasze źródło. Campus Polska w wersji PiS odwołany Nie mając pewności dotyczących finansowania, prezes Jarosław Kaczyński postanowił o jej odwołaniu (o czym informowała Wirtualna Polska). Impreza miała się odbyć 15 września w Pułtusku, wiadomo już, że tak nie będzie. Decyzja zapadła podczas spotkania ścisłego kierownictwa władz partii. Co ciekawe jednak, prezes nie wykluczył, że partia wróci do tego pomysłu w przyszłości. - Na razie mamy ważniejsze sprawy na głowie, czyli zbiórkę pieniędzy i próbę wyjścia z trudnej sytuacji finansowej. Ta Przystań Polska w takim akurat momencie była nieporozumieniem - mówi nam jeden z posłów. Ale finanse to niejedyna przeszkoda, która stanęła na drodze organizacji "Przystani Polska". Wcześniej wszyscy w partii zdążyli się już pokłócić o wizję tej imprezy. Jak opisywaliśmy, pierwotnie miał za nią odpowiadać poseł PiS Krzysztof Szczucki, jako wiceprezes Stowarzyszenia Biało-Czerwonych, które było pomysłodawcą całej imprezy. Idea została wstępnie zaakceptowana przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, jednak okazało się, że w partii są różne koncepcje dotyczące tego, jak wydarzenie miałoby wyglądać. - Jedni chcieli zrobić coś nowatorskiego, zaprosić do udziału w panelach gości także odległych od PiS, postawić na ważne dla młodzieży tematy i nie bać się krytyki z ich strony. To jednak nie wszystkim się spodobało, bo pojawiły się argumenty, że nie będziemy na własnej imprezie poddawać się biczowaniu, a poza tym, trzeba dać wystąpienia posłów, parlamentarzystów i ludzi związanych z partią. I powstał pat - relacjonowała nam osoba z Nowogrodzkiej. Różne wizje Przystani Polska i kłótnie wewnątrz partii Ostatecznie Krzysztof Szczucki wycofał się z organizacji tego wydarzenia. - Nie chciał tego firmować swoją twarzą, nie mając wpływu na to, jak to będzie ostatecznie wyglądać - mówi nam jeden z posłów. Sam Szczucki zresztą potwierdził w rozmowie z Interią, że "był autorem jednej z koncepcji". - Ale wybrano inną - powiedział. - Koordynatorem przedsięwzięcia jest zatem, co naturalne, osoba, która przygotowała pomysł wybrany do realizacji - dodaje. To jasne wskazanie na mazowiecką radną PiS Katarzynę Lubiak, formalnie prezes Stowarzyszenia Biało-Czerwonych. Gdy poprosiliśmy ją o komentarz, odesłała nas do konferencji prasowej, na której miały zostać podane szczegóły. Dziś już wiadomo, że żadnych szczegółów nie będzie, bo wydarzenie zostało odwołane. Na wieść o odwołaniu wydarzenia, politycy PiS zaangażowani bezpośrednio lub pośrednio w organizację odetchnęli z ulgą. Mieli od początku świadomość, że czasu było zbyt mało na to, by przygotować to dobrze. Nie było też budżetu, by zrobić imprezę z odpowiednim rozmachem, bo - jak mówili - pieniądze na to przeznaczone miały być pięć razy mniejsze niż budżet Campusu. - Z dwojga złego lepiej było to odwołać niż dopuścić do wielkiej kompromitacji i spalić pomysł na przyszłość. A tak, można do niego wrócić w sposób bardziej przemyślany i gdy będą na to fundusze - podsumowuje nasz rozmówca z PiS. Kamila Baranowska, Jakub Szczepański