W piątek około godz. 9:00 rozpoczął się kolejny dzień posiedzenia Sejmu. Wznowienie obrad rozpoczęło się od sprawozdania komisji śledczej do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich w 2020 roku w formie głosowania korespondencyjnego oraz od oświadczeń poselskich. Pierwszym z posłów, który pojawił się na sejmowej mównicy był Przemysław Czarnek z Prawa i Sprawiedliwości. Komisja do spraw wyborów kopertowych. Czarnek uderza w Jońskiego Zdaniem byłego ministra edukacji narodowej "koncertowo wyrzucono w błoto co najmniej kilka milionów złotych". W tych słowach odniósł się do powołania komisji ds. wyborów kopertowych. Przemysław Czarnek przypomniał, że w grudniu ubiegłego roku mówił w parlamencie, że komisja powstaje po to, aby "zrobić polityczną hucpę, polityczny cyrk w sprawie, w której wszystko jest wiadome". Poseł PiS ocenił, że ustalenia, których dokonał powołany organ "były już znane". - Po co ta komisja powstała? Po to, żeby stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały zarządzone zgodnie z konstytucją i obowiązkiem konstytucyjnym marszałka Sejmu na 10 maja? Przecież to było zupełnie oczywiste - pytał Czarnek. Wymienił także, że jednym ze stwierdzeń komisji było m.in. to, że państwo musiało działać w warunkach, jakie przysporzyła pandemia koronawirusa. - Ta komisja powstała po nic. Udowodniła to również w czasie trwania swoich prac, i to od samego początku. Już pomijam ten paluszek pana (Dariusza - red.) Jońskiego i wyłączanie mikrofonu. Atrakcja dzisiaj jest taka, że przynajmniej pani marszałek nie będzie wyłączała mi mikrofonu - stwierdził, zwracając się do prowadzącej obrady Doroty Niedzieli. Poseł PiS stwierdził, że na komisji "nie można było normalnie zabrać głosu". - Nie można było zadać świadkom trudnych pytań, nie można było dyskutować, dlatego, że przeszkadzał paluszek pana Jońskiego i natychmiast było wyciszane to, co było niewygodne dla komisji - mówił dalej. Komisja do spraw wyborów kopertowych. Czarnek przypomniał słowa o "wywaleniu wyborów' - Pomijam chamstwo, destrukcyjne działania przewodniczącego komisji (...) Natomiast chcę przywołać dwie absolutnie kluczowe rzeczy. Jest zupełnie jasne, że wybory 10 maja zostały wywalone, wstrzymane, przewrócone przez panią (Małgorzatę - red.) Kidawę-Błońską, która osobiści się do tego przyznała. Dlaczego? Bo szorowała po dnie w sondażach wyborczych - stwierdził Przemysław Czarnek. Były minister edukacji narodowej dodał też, że również Rafał Trzaskowski stwierdził, że "trzeba było wywalić wybory kopertowe". - Potwierdził to pan Trzaskowski, który publicznie się chwalił, że wybory 10 maja się nie odbyły w terminie - oceniał. - Dwoje kluczowych świadków, którzy mówili wprost, że to oni są winni, że do wyborów nie doszło, nie mogą być powołani przez komisję śledczą. Dlaczego? Bo komisja bała się powołać kogoś, kto jest za to bezpośrednio odpowiedzialny - wskazywał podczas swojego wystąpienia poseł PiS. W dalszej części Przemysław Czarnek ponownie podkreślił, że komisja ustaliła to, co do tej pory było wiadome. - Państwo polskie pod rządami Mateusza Morawieckiego i PiS realizowało swoje zadania konstytucyjne, także w tak tragicznym i trudnym okresie, jak pandemia, bo mamy zupełnie inną filozofię. Dla nas państwo ma działać w każdych warunkach, dla was może ono być zablokowane - mówił, uderzając w koalicję rządzącą. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!