Komorowski zadeklarował w orędziu przed Zgromadzeniem Narodowym chęć współpracy z rządem i parlamentem, także z partiami opozycyjnymi. Dziękując swoim wyborcom za głosy, podkreślił, że będzie chciał też zabiegać o "zrozumienie i uznanie" tych, którzy poparli w wyborach prezydenckich jego kontrkandydata, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Uczczenie ofiar katastrofy Zapewnił, że we wszystkich przedsięwzięciach ważnych dla rozwoju edukacji, gospodarki, służby zdrowia, nauki i kultury parlament i rząd będą miały w nim sprzymierzeńca. Komorowski zapowiedział, że będzie wspierał rząd podczas prezydencji Polski w UE. Powtórzył, że w pierwszej kolejności odwiedzi Brukselę, Paryż i Berlin. Powiedział też, że będzie sprzyjał pojednaniu polsko-rosyjskiemu. Uroczystość zaprzysiężenia przed Zgromadzeniem Narodowym rozpoczęła się od uczczenia minutą ciszy pamięci 96 ofiar katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem, w której zginęła m.in. para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy. Kaczyński nieobecny Do Sejmu na złożenie przysięgi przez Komorowskiego nie przybył Jarosław Kaczyński. Prezes PiS pojawił się w Sejmie po południu, ale nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Politycy różnie ocenili tę nieobecność, nie zabrakło słów krytyki, ale niektórzy starali się tłumaczyć ten fakt sytuacją osobistą prezesa PiS. Szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski powiedział, że jest mu przykro z powodu nieobecności Jarosława Kaczyńskiego. - Dobrym obyczajem jest bycie. Miałem nadzieję, że będzie - zaznaczył. Waldy Dzikowski (PO) powiedział, że "polityk z klasą powinien przyjmować i porażki, i zwycięstwa", a prezes PiS - według niego - powinien przyjść na uroczystość. Wtórował mu Sławomir Nowak (PO), który ocenił, że nieobecność prezesa PiS "pokazuje, jak fałszywa była ich kampania wyborcza, kiedy mówili o zakończeniu wojny polsko-polskiej". Natomiast zdaniem szefa klubu PO Tomasza Tomczykiewicza nieobecność Kaczyńskiego była "absolutnie usprawiedliwiona" z powodu wspomnień o zmarłym bracie Lechu Kaczyńskim. W ocenie Aleksandra Kwaśniewskiego, nieobecność Kaczyńskiego "to jest dowód, że prezes PiS nie szanuje reguł, nie szanuje zasad. To jest niezwykle zły sygnał". Lech Wałęsa powiedział, że trudno mu oceniać zachowanie Kaczyńskiego, bo nie zna przyczyn. - Gdyby to jednak była decyzja polityczna, to powiedziałbym: nieładnie - stwierdził. Były premier Tadeusz Mazowiecki przyznał zaś, że jemu osobiście nieobecność prezesa PiS nie przeszkadzała. Lista obecności W ceremonii zaprzysiężenia w gmachu Sejmu uczestniczyli m.in. Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski oraz Tadeusz Mazowiecki. Do Sejmu przybyli też akredytowani w Polsce dyplomaci, przedstawiciele Kościoła katolickiego oraz innych Kościołów i wspólnot religijnych, przedstawiciele urzędów konstytucyjnych i byli marszałkowie Sejmu i Senatu, m.in. Wiesław Chrzanowski. Podczas posiedzenia Zgromadzenia Narodowego nie był gen. Wojciecha Jaruzelskiego, choć otrzymał zaproszenia; Jaruzelski uczestniczył natomiast w uroczystości w Zamku Królewskim, gdzie Komorowski otrzymał insygnia Orderów: Orła Białego i Odrodzenia Polski. Bronisławowi Komorowskiemu towarzyszyła najbliższa rodzina. Przysięgę złożył z małżonką Anną u boku. "Tak mi dopomóż Bóg" - Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem - te słowa Komorowski powtórzył za marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną. Przysięgę zakończył słowami: - Tak mi dopomóż Bóg. W czasie, gdy Komorowski składał przysięgę parlamentarzyści stali; potem nagrodzili go brawami, przedstawiciele PiS nie klaskali; nie klaskali też po wygłoszeniu orędzia i na zakończenie posiedzenia. "Nie zawiodę" Wierzymy, że będziemy z pana dumni - zwrócił się Schetyna do Komorowskiego, tuż po tym, gdy złożył on przysięgę. W prawie półgodzinnym orędziu prezydent podziękował prawie 9 mln obywateli, którzy - jak mówił - wynieśli go do prezydenckiego urzędu. Zapewnił, że uczyni wszystko, żeby nie zawieść oczekiwań i nadziei swoich wyborców. Podkreślił, że pamięta, że na jego kontrkandydata - Jarosława Kaczyńskiego - głos oddało niemal 8 mln Polaków. Do aktywności obywatelskiej zachęcał tych, którzy w ogóle nie głosowali. Pamięć o katastrofie Komorowski wspomniał katastrofę pod Smoleńskiem. To nasza wspólna tragedia, wspólna żałoba, która naznaczyła nas smutkiem i dotkliwym bólem - mówił. - Obejmuję najwyższy urząd RP po wyborach, które nastąpiły w szczególnych okolicznościach, gdy Polska musiała stawić czoła wielkiej narodowej tragedii; gdy w katastrofie pod Smoleńskiem zginął prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, zginęli reprezentanci elit państwowych i wybitni przedstawiciele polskiego życia publicznego i społecznego - powiedział Komorowski. - Pamięć o tych wydarzeniach, pamięć o tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem, w katastrofie lotniczej, jest naszym i moim osobiście, jako Prezydenta Rzeczypospolitej obowiązkiem - podkreślił. Jak zaznaczył, "demokratyczny ład instytucjonalny, który zbudowaliśmy w ciągu 20 lat zmian w Polsce sprawił, że w tym trudnym czasie potrafiliśmy zapewnić ciągłość władzy państwowej, potrafiliśmy godnie oddać hołd ofiarom katastrofy".