Andrzej Duda we Lwowie jak gwiazda rocka. "Jest tam bohaterem"
- Pod Katedrą Lwowską zaczęli się zbierać mieszkańcy, bo zobaczyli kolumnę samochodów i ktoś po prostu rozpuścił informację, że "Duda jest w mieście". Byli wszędzie, bardzo żywiołowo reagowali na prezydenta Dudę. Czekali półtorej, jeśli nie dwie godziny, aż wyjdzie - opowiada Interii prezydencki minister Jakub Kumoch. Andrzej Duda spotkał się we Lwowie z prezydentami Ukrainy i Litwy w ramach Trójkąta Lubelskiego, a Interia poznała kulisy tego wyjazdu.
Obrazki z wizyty prezydenta Andrzeja Dudy we Lwowie obiegają świat. Głowa naszego państwa witana była tam jak gwiazda rocka, która przyjechała na koncert i nie mogła opędzić się od rozentuzjazmowanych fanów. Las wyciągniętych rąk, radosne okrzyki i gęsty tłum zupełnie nie wskazywały na to, że do Lwowa przyjechał polityk.
Interia poznała kulisy tego wyjazdu. Delegacji ważnej, o czym najlepiej świadczy wpis byłego prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrija Miedwiediewa. "We Lwowie zebrało się trzech nieszczęśników z Warszawy, Wilna i Kijowa, cierpiących na imperialne ambicje i fantomowe bóle spowodowane poturbowaną historią" - napisał na Telegramie, a lepszej rekomendacji prezydenci Polski, Litwy i Ukrainy nie mogli sobie wyobrazić.
Prezydenci spotkali się we Lwowie w ramach Trójkąta Lubelskiego. Wizyta była przygotowywana od wielu miesięcy, a z polskiej strony odpowiadał za nią prezydencki minister Jakub Kumoch, który w tej sprawie był na Ukrainie również w ubiegłym miesiącu. O trójstronnym spotkaniu prezydenci Duda i Zełenski rozmawiali też w Rzeszowie, przy okazji podróży ukraińskiego przywódcy do USA. Środowe spotkanie było inne niż organizowane dotąd w Kijowie, bo trzeba było dochować szczególnych procedur bezpieczeństwa ze względu na przemieszczanie się Zełenskiego.