Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

"The Economist": To on ma zostać kanclerzem Niemiec. "Nasz model gospodarczy się wyczerpał"

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Fiedriech Merz to bezsprzecznie jeden z najbardziej odpornych na porażkę niemieckich polityków. Choć zrezygnował z działalności publicznej w latach 2000. po tym, jak Angela Merkel pokonała go w walce o przywództwo w CDU, 18 lat później powrócił na polityczny ring i mimo dwóch kolejnych porażek w końcu dopiął swego. Teraz multimilioner stanie jednak do jeszcze ważniejszej walki: o fotel kanclerza i przyszłość Niemiec.

Wywiad z kandydatem na kanclerza Niemiec Friedrichem Merzem
Wywiad z kandydatem na kanclerza Niemiec Friedrichem Merzem/Florian Gaertner/Photothek, Alexandra Beier, 123rf /Getty Images

Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski "The Economist", z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Tygodnik od samego początku niezmiennie trzyma się liberalnego kursu.

Spokojny i pewny siebie Friedrich Merz wita przedstawicieli "The Economist" 7 lutego w luksusowym ośrodku golfowym w Stromberg, niewielkim miasteczku w niemieckiej Nadrenii. Dwa tygodnie wcześniej lider konserwatywnej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) wzbudził kontrowersje, polegając na skrajnie prawicowej Alternatywie dla Niemiec (AfD), aby uzyskać niewiążący wniosek wzywający do ograniczenia migracji przez parlament. 

Choć setki tysięcy osób wyszło wówczas na ulice, aby zaprotestować, Merz nie wydaje się zbytnio zatroskany. Polityk ma nadzieję, że po wyborach 23 lutego zostanie kanclerzem Niemiec. Kraj potrzebuje "właściwego" podejścia do kwestii migracji i gospodarki, żeby utrzymać AfD z dala od władzy - podkreśla.

Merz jest wysoki, szczupły i mówi prościej niż jakikolwiek inny niemiecki kanclerz od czasów Gerharda Schrödera. Jego kampanijne występy są tak energiczne, że trudno uwierzyć w jego wiek (polityk zbliża się bowiem do 70. urodzin). Najnowsze sondaże sugerują, że kontrowersje wokół AfD bynajmniej nie zniweczyły jego celu, jakim jest zdecydowane wyborcze zwycięstwo CDU i jej bawarskiej siostrzanej partii, Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CSU). Jeśli tak się stanie - i uda mu się znaleźć koalicjanta - już wkrótce zostanie kanclerzem Niemiec.

Friedrich Merz. To on może zostać nowym kanclerzem Niemiec

W obliczu chińsko-amerykańskiego wyścigu na polu innowacyjnych branż, takich jak AI - według zaniepokojonych obserwatorów - Europie grozi pozostanie w tyle. Merz uważa, że Niemcy nie mają innego wyjścia, jak tylko się zmienić. 

- Model biznesowy naszego kraju wyczerpał się - stwierdza bez ogródek. Jego plan zaczyna się od wojny z biurokracją zarówno w Berlinie, jak i w Brukseli. - Musimy poważnie popracować nad tym ciężarem - mówi, wymieniając długą listę dyrektyw i rozporządzeń, w tym szczegółowe europejskie standardy dotyczące raportowania, których niemieckie tygrysy biznesu szczerze nienawidzą.

Merz zdradza nam również, że zamierza wejść "z siekierą" do niemieckiego systemu świadczeń. - Musimy skoncentrować nasze wydatki publiczne na przykład na rynku pracy, aby nie płacić ludziom, którzy nie chcą pracować - tłumaczy. 

W kwestii energii, kolejnej zmory niemieckiego przemysłu, twierdzi, że należy zbudować "co najmniej 50 elektrowni gazowych". Nie będzie powrotu do rosyjskiego gazu ("na razie"), bo wygląda na to, że Merz jest "absolutnie otwarty" na długoterminowe kontrakty na kosztowny amerykański skroplony gaz ziemny. Rozważana ma być również kwestia nowych reaktorów jądrowych.

Zapytany o swoje wyliczenia roztacza niejasną wizję wzrostu gospodarczego, który ma nadzieję zainspirować (Niemcy są bowiem od dwóch lat w recesji). Sugeruje też, że w wynoszącym 460 mld euro federalnym budżecie jest "wiele miejsca na zmiany". 

Jednak przepaść między aspiracjami a rzeczywistością - w tym ogromne potrzeby Niemiec w zakresie inwestycji publicznych - jasno pokazuje, że konstytucyjny hamulec zadłużenia, który ogranicza strukturalny deficyt budżetowy rządu federalnego do 0,35 proc. PKB, będzie musiał zostać złagodzony. - Jestem otwarty na dyskusję na ten temat - zapowiada Merz, wskazując, że nie jest to jego pierwsze podejście do tej kwestii.

Choć dla fiskalnych jastrzębi z CDU/CSU reforma hamulca zadłużenia byłaby znaczącym krokiem, gdzie indziej środki zaradcze Merza wydają się mniej radykalne. - Niemiecki przemysł jest nadal silny - podkreśla. Pomimo protekcjonistycznego zwrotu świata i nieuchronnej perspektywie ceł ze strony Ameryki, twierdzi, że niemiecki model oparty na eksporcie "zdecydowanie" może przetrwać.

Wybory w Niemczech 2025. Co proponuje lider CDU?

Merz z pewnością poważnie podchodzi również do ożywienia polityki europejskiej Niemiec. Wzmocnienie europejskiego głosu jest bowiem jego motywem przewodnim, rozciągającym się od polityki wobec Chin po jego poparcie dla ambicji Emmanuela Macrona, aby wzmocnić europejski przemysł obronny. Polityk obiecuje też - wspólnie z Polską i Francją - ożywić Trójkąt Weimarski, mając na uwadze nie tylko współpracę wojskową, ale i wspólne projekty w dziedzinie sztucznej inteligencji i obliczeń kwantowych. Ponadto potrafi sobie wyobrazić "bardzo bliską" współpracę z prawicową premierką Włoch Giorgią Meloni.

Mówiąc wprost: Merz popiera ideę Europy "koncentrycznych kręgów", zaproponowaną po raz pierwszy w latach 90. przez Wolfganga Schäuble, członka CDU i jego politycznego mentora. Zgodnie z nią niektóre kraje znajdują się w centrum integracji, podczas gdy inne cieszą się mniejszą suwerennością, otrzymując zarazem mniejsze korzyści z jednolitego rynku. - Bycie całkowicie wewnątrz lub całkowicie poza nie powinno być właściwą odpowiedzią - mówi, odnosząc się do relacji Wielkiej Brytanii z Unią Europejską. Uważa również, że należy dokonać większych ustępstw w kwestii swobodnego przepływu osób, aby uniknąć kolejnego brexitu.

Jeśli chodzi o Donalda Trumpa, Merz sądzi, że przejrzyste i transakcyjne podejście amerykańskiego prezydenta oznacza, że negocjacje z nim będą "bardzo łatwe". Na zapowiedziane przez Amerykę cła na eksport z UE Bruksela powinna zareagować tak, jak zrobiła to podczas pierwszej kadencji republikanina w 2018 r. - ukierunkowaną odpowiedzią, która zada wystarczająco dużo bólu, aby partner zza oceanu przemyślał to wszystko raz jeszcze.

Jeśli chodzi o wydatki na obronność, to Merz ma świadomość, że nawet osiągnięcie minimalnego poziomu NATO wynoszącego 2 proc. PKB będzie bardzo trudne (po wygaśnięciu specjalnego funduszu w 2028 r.). Polityk waha się, czy zobowiązać kraj do wyższych kwot. Jednocześnie akceptuje, że w dłuższej perspektywie i tak "musi to być więcej". 

Wojna w Ukrainie. Merz o wysłaniu niemieckich wojsk

A co jeśli Ameryka będzie nalegać, aby działał szybciej? - Nie jest moim zadaniem uszczęśliwianie prezydenta Trumpa - odpowiada krótko. Co więcej, apele unijnych partnerów o zmiany w przepisach fiskalnych, aby umożliwić większe wydatki na obronę, a nawet wspólne pożyczki, nie zostaną wysłuchane. - Jestem bardzo sceptyczny i krytyczny w tej sprawie - podkreśla, dodając, że "nie widzi tego w przewidywalnej przyszłości".

Jednym z pierwszych testów dla Merza może być amerykańskie żądanie pomocy w zabezpieczeniu terenów Ukrainy. Na nadchodzącej konferencji bezpieczeństwa w Monachium, w której weźmie udział, amerykańscy urzędnicy będą naciskać na swoich europejskich odpowiedników, aby wzięli na siebie więcej odpowiedzialności w tym zakresie. 

Mike Waltz, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Trumpa, publicznie ostrzegł nawet europejskich sojuszników, że muszą przygotować się do działania. Ale błyskotliwy Merz, który powiedział niegdyś, że "pokój można znaleźć na każdym cmentarzu" bądź "tylko jeśli jest wolność, może być i pokój", teraz stał nieco ostrożniejszy.

Według Merza wysłanie wojsk pokojowych do Ukrainy "może być opcją", ale "tylko po niezawodnym zawieszeniu broni". Jeśli zaś chodzi o gwarancje bezpieczeństwa, których żąda ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski, to "kraj w stanie wojny nie może być potencjalnym członkiem NATO". Jak sam jednak przyznaje, ostatecznie chciałby zobaczyć "Ukrainę cieszącą się pokojem w NATO".

Na razie jest jednak "za wcześnie", aby rozważać przyjęcie do sojuszu kraju, który nie zachowuje pełnej kontroli nad swoim terytorium - a przynajmniej dopóki Ameryka nie doprecyzuje swoich planów w tej kwestii. Mimo wszystko Merz patrzy przychylnym okiem na amerykańskie propozycje wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów do pomocy Ukrainie.

Program polityczny Merza. Walka z nielegalną migracją i odnowa gospodarki

Wahanie Merza jest zrozumiałe. Musi wygrać wybory, a elektorat popierający rozrzutność fiskalną i narażanie własnych wojsk na niebezpieczeństwo - jest mocno ograniczony. Z drugiej strony obecne propozycje polityka mają swoje wady, ponieważ kontrole graniczne i odrzucanie wniosków o azyl - których wprost żąda - kłócą się z jego deklarowaną proeuropejskością.

Jednocześnie Merz w pełni popiera unijne propozycje mające na celu ułatwienie przepływu kapitału na jednolitym rynku, odrzucając zarazem to, co jest według niego "wyjątkowo nieprzyjazną" propozycją przejęcia Commerzbanku przez włoski UniCredit, jednego z największych kredytodawców w Niemczech.

Abstrahując od obrony narodowych czempionów biznesu, zapał Merza do wstrzyknięcia dozy amerykańskiego kapitalizmu do niemieckiego modelu gospodarczego wydaje się szczery. Widać, że nadal czuje się swobodnie w salach konferencyjnych, w których przebywał niejednokrotnie przez dekadę swojej kariery w sektorze prywatnym, gdzie działał prężnie m.in. jako przewodniczący niemieckiego oddziału BlackRock - największej na świecie spółki specjalizującej się w zarządzaniu aktywami. To również w tym czasie został multimilionerem.

O Merzu z pewnością można powiedzieć jedno: wykazał się wielką odpornością. Zrezygnował z polityki w latach 2000. po tym, jak Angela Merkel pokonała go w walce o władzę w CDU. Jednak w 2018 r., kiedy Merkel zrezygnowała z przywództwa partii, Merz zszokował świat polityki, wracając na ring. Ta próba się nie powiodła, podobnie jak druga dwa lata później. Polityk w końcu dopiął jednak swego. 

Merz ostrzega Niemcy: To może być nasza ostatnia szansa

Wielu uważa, że CDU/CSU powinno osiągać lepsze wyniki niż obecne 30 proc., biorąc pod uwagę trudności ustępującego rządu Olafa Scholza. Merz ma jednak problem z trafieniem do kobiet i młodszych wyborców. I chociaż jego obietnica, że nigdy nie wejdzie w koalicję z AfD, jest poważna, wierzy w nią mniej niż połowa niemieckich wyborców.

Oponenci Merza lubią podkreślać, że nigdy nie przewodził niczemu większemu niż blok parlamentarny CDU. Cóż, będzie musiał szybko się uczyć. Do tego będzie potrzebował partnera koalicyjnego - prawdopodobnie socjaldemokratów, Zielonych lub obu. Tymczasem jego zespół gorączkowo przygotowuje listę priorytetowych działań, które mają pokazać zmęczonym Niemcom, że politycy nadal mogą coś zrobić.

Na koniec rozmowy Merz roztacza ponurą wizję przyszłości Niemiec. Wskazuje bowiem, że naprawa gospodarki i rozwiązanie kwestii nielegalnej migracji w najlepszym razie zmniejszy popularność AfD do pułapu poniżej progu wyborczego - 5 proc. Jednak w przypadku popełnienia najmniejszego błędu kraj mogą czekać mroczne czasy. 

- To może być jedna z naszych ostatnich okazji, aby rozwiązać problemy, zanim populiści zdobędą większość - ostrzega.

Tekst przetłumaczony z "The Economist"© The Economist Newspaper Limited, London, 2025

Tłumaczenie: Nina Nowakowska

Tytuł, śródtytuły, lead oraz skróty pochodzą od redakcji

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Mucha w "Graffiti" o pracach domowych: Dzieci mają prawo do dzieciństwa/Polsat News/Polsat News

      INTERIA.PL

      Lubię to
      Lubię to
      0
      Super
      0
      Hahaha
      0
      Szok
      0
      Smutny
      0
      Zły
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
      Dołącz do nas na:
      • Polecane
      • Dziś w Interii
      • Rekomendacje