Tak jak podczas niedzielnego spotkania z premierem w Morągu, gdzie kwestie szeroko rozumianego bezpieczeństwa rozpalały emocje uczestników. Putin, Ukraina, rolnictwo, Unia Europejska, zbrojenia, cień Trumpa - to wyzwania daleko bardziej niepokojące, niż wydaje się tym, którzy żyją z dnia na dzień, niechętnie zerkają w przyszłość albo zadowalają się medialnymi promocjami poppolityki. PiS słabnie. Robi się nerwowo Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga rosną w sondażach, Nowa Lewica i Konfederacja zastygły, a PiS zdecydowanie słabnie i jest w rozsypce ideowej, programowej oraz personalnej. Według sondażu United Surveys aż 40 proc. Polaków uważa, że wybory samorządowe wygra formacja Tuska, a jedynie 20 proc. wierzy w sukces partii Jarosława Kaczyńskiego. Te intuicje potwierdza badanie pracowni Opinia24, według którego KO może liczyć na 31 proc. poparcia, a PiS spadł na drugą pozycję z poparciem 24 proc. badanych. W tym samym sondażu Trzecia Droga ma niemal 17 proc., Nowa Lewica i Konfederacja oscylują wokół 9, a to oznacza, że w szeregach PiSowskiej opozycji robi się nerwowo. Miał być Budapeszt w Warszawie, a może być kolejna klęska wyborcza. Zwłaszcza że na prawicy poszerza się rozdźwięk między dziedzictwem prezesa PiS a planami potencjalnych następców, na przykład Andrzeja Dudy, których cechuje pewna labilność. Jednego dnia odsyłają Kaczyńskiego na emeryturę, innego posłusznie grają w jego grę. Tusk, który zdecydował, że przejmowanie państwa po rządach PiS będzie twarde, a rozliczenia konsekwentne, chce potwierdzić legitymację społeczną nowej władzy i stworzyć warunki do przygotowania wyborów prezydenckich, które zdecydują o losach Polski na kolejne lata. Jednocześnie zdaje sobie sprawę z fundamentalnego zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa, które może zawisnąć na włosku. Wystarczy wyobrazić sobie klęskę wojenną Ukrainy, skuteczną kontynuację antyzachodniej krucjaty Putina oraz zwycięstwo prorosyjskiego prezydenta w Stanach Zjednoczonych, który straszy kraje NATO, że jak nie będą płacić na obronność, to będzie zachęcał dyktatora z Moskwy do samowolki. Nawet jeśli jest to retoryka kampanijna, lęk przed ponurym autokratycznym populizmem odżył. Geopolityka Polski w obliczu Putina i Trumpa Polski premier chce odbudować Trójkąt Weimarski, argumentując zarazem, że Europa musi w większym stopniu dbać o własne bezpieczeństwo, nie opierając się jedynie na sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Tymczasem Kaczyński - główny oponent rządu - zamiast zajmować się realną polityką, musi mierzyć się z porażką spektaklu o "więźniach politycznych" i "torturach", po obejrzeniu którego Polacy nie wpadli w zachwyt, a także rozgrywać wewnątrzpartyjne emocje, które są raczej minorowe. Opozycja dodatkowo próbowała rozkręcić ogólnonarodową debatę medialno-polityczną o Centralnym Porcie Komunikacyjnym, jednak Tusk szybko złożył deklarację, że "nie możemy marnować czegoś tylko dlatego, że to robili poprzednicy". Widać, że PiS szuka nowego oddechu, ale rozliczanie władzy po dwóch miesiącach rządów za niezrealizowane projekty poprzedników nie znalazło na razie zbyt wielu admiratorów poza wybranymi kanałami internetowymi. Politycy nie zrezygnują z polaryzacji, każdy z innych powodów. Tusk chce pogrążyć PiS w imię odbudowy liberalnej demokracji, a Kaczyński (lub jego następca) nie podejmie prawdziwego dialogu z władzą, którą gardzi, wierząc w polityczną reanimację na wzór Trumpa, który im bardziej jest rozliczany, tym bardziej rośnie mu poparcie, nie tylko słabością Joe Bidena. A jednak debata o zejściu z polskiej barykady czai się tuż za rogiem, ponieważ geopolityka może wystawić nasz kraj na ciężką próbę. Nie tylko pesymiści zwracają uwagę, że jesteśmy już w innym miejscu, niż przed wyborami parlamentarnymi. Być może któregoś dnia władza i opozycja będą zmuszone (sic!) się zgodzić, że kraj podzielony, rozwibrowany nieefektywnym konfliktem wewnętrznym, z wydrążonymi instytucjami traci autorytet. Nie tylko w oczach wrogów, ale także sojuszników. Przemysław Szubartowicz