"To samo od nowa, to samo od nowa". Kiedyś tymi słowami Kazik Staszewski opisywał konformizm polskich elit artystycznych, ale są one aktualne także w odniesieniu do naszej polityki. To nieustanna karuzela tych samych nazwisk. Ludzi, którzy po prostu za wszelką cenę chcą zarabiać na życie jako politycy albo przy jej okazji robić jakieś interesy. Nieodklejalnych od niej. Mogli z PO przejść do PiS, z PiS do Nowoczesnej, z Nowoczesnej do lewicy. Gdy już nigdzie indziej nie będzie miejsca znajdą się w PSL albo właśnie w Konfederacji, najbardziej eklektycznej polskiej formacji politycznej. Eklektyzm w sztuce mógł nieść za sobą pewne wartości, w polityce oznacza, że będziemy mieli do czynienia z listą ludzi, którzy po wyborach będą mieli za cel jak najdrożej sprzedać się innym partiom, bo przecież ich samych niewiele łączy. Zatęsknimy za Kukiz'15 Była już jedna taka formacja. Dużo bardziej eklektyczna. "Kukiz'15" w wyborach 2015 roku. Klub indywidualności stworzony przez Pawła Kukiza skończyła jak skończyła. Wszyscy ze wszystkimi się pokłócili, w czym przodował jej nerwowy lider. Ale muszę przyznać, że przynajmniej wówczas skupił pod swoimi skrzydłami ludzi podobnych do siebie. Autentyczne osobowości, znane z aktywności społecznej, charyzmy, które zdecydowanie nie mogły gdzie indziej zagrzać miejsca. Nieżyjącego już legendarnego opozycjonistę i działacza o nietuzinkowej wrażliwości i inteligencji Kornela Morawieckiego. Chodzącego zawsze swoją ścieżką i nie ulegającego środowiskowemu terrorowi Liroya. Janusza Sanockiego, lokalnego lidera, tak przez całe życie upartego, że umierając nie chciał wciąż wierzyć w istnienie wirusa, który go zabierał. Można by wymieniać. Było to grono trudnych, ale ciekawych indywidualistów, którzy skończyli jak przystało na grono trudnych indywidualistów. Obrzucając się wzajemnie obelgami. Ale byli ludźmi, którzy od lat życiu publicznemu poświęcali sporą część życia. Spójrzmy więc na nabytki Konfederacji. Konfederacja przed tymi wyborami nie miała żadnego mocnego transferu, nie ogłosiła żadnego ciekawego nazwiska. Chyba, że za takie uznać ogłoszenie kandydatury syna szefa NIK. Ten ostatni był człowiekiem PiS, ale się z PiS pokłócił w związku z zarzutami, które postawiły mu opozycyjne media, w efekcie tego wszystkiego został potem - a jakże - bohaterem tychże mediów. Nie wypominam panu Jakubowi taty, ale opinia publiczna nieco miała czasu by zapoznać się z jakąkolwiek jego działalnością poza odpryskami dochodzeń dotyczących Mariana Banasia. Szczególnie uwzględniając, że jest niemal moim rówieśnikiem, czyli krótko mówiąc - nie jest młodzieniaszkiem i trochę czasu miał. Jakub Banaś na listach Konfederacji. "Nie idę po immunitet" "Za biznesami" Kolejną nowością i to z pierwszego miejsca, został Przemysław Wipler. Sympatyczny i dość przebojowy, ale nową twarzą ciężko go nazwać. Z PiS-em pożegnał się swojego czasu nie tyle ze względu na zbyt ostro zakończoną imprezę co na działalność lobbingową, którą zajmował się też potem. I w tym nie ma nic strasznego. "Za biznesami" chodzi duża część polityków, nie tylko u nas, wystarczy przypomnieć sobie marokańskie, saudyjskie czy katarskie "payrolle" w Parlamencie Europejskim uwzględniające jedną z naszych największych gwiazd politycznych. Tylko co to za nowa jakość? Co zaproponuje Przemysław Wipler czego nie słyszeliśmy? Ach przepraszam, zapomniałem, uproszczenie podatków, koniec z socjalem, znacie to? To taka stara gadka korwinistów od końca lat 80. Co bardziej doświadczeni dobrze wiedzą, że zarabia się nie na jej wprowadzaniu, tylko na jej opowiadaniu za wypłacane z publicznych pieniędzy diety. Do tego Braun, Korwin, politycy będący kompromitacją, uderzający w polską rację stanu, zachowujący się jak niespełna rozumu. Jest jeszcze budzący największe zaufanie z całego towarzystwa Krzysztof Bosak. W polityce od lat, w dodatku wcale nie aż tak nieznający smaku władzy, bo przecież swojego czasu LPR Giertycha, gdzie był Bosak, był w faktycznej koalicji z PiS. Elpeerowcy otrzymali wówczas prominentne posady w mediach, na pewien czas stołek prezesa TVP, kilka ministerstw. Oto nowa jakość. To samo od nowa i tak w kółko. Może po prostu jest to już cechą naszej polityki. A z panami Wiplerem, rodziną Banasiów i innymi będziemy spotykać się, a to w Konfederacji, a to Kaczyński im przebaczy, a to Tusk przygarnie, a to wejdą w koalicję z PSL. Tylko nie udawajmy, że mamy do czynienia z czymś, czego nigdy tu nie było wcześniej. Wiktor Świetlik