W szachy nie da się jednocześnie grać czarnymi i białymi. Zaś woda nie może być w tym samym czasie zimna oraz gorąca. Podobnie antyPiSowska większość w parlamencie. Na dłuższą metę musi się zdecydować, czy obniża temperaturę sporu politycznego w Polsce. Czy też jednak i ze świadomością fatalnych konsekwencji chce na nim nadal żerować, realizując agendę "antyPiSowskiej Norymbergi". DePiSizacja Na razie mamy siedzenie okrakiem na wszystkich stołkach. Oto Szymon Hołownia odmienia przez wszystkie przypadki hasła "demokracji" oraz "praworządności". Donald Tusk mówi, że znakiem firmowym jego rządów będzie "przestrzeganie konstytucji". A Barbara Nowacka zapowiada czas "szacunku dla drugiego człowieka", czego - jej zdaniem - brakowało w czasach poprzedników. Jednak w tym samym czasie ten sam Hołownia (tak się jakoś dziwnie składa) egzekwuje swoją władzę i zgryźliwie komentuje raczej posłów Suskiego, Czarnka albo Kaczyńskiego niż swoich własnych kolegów i koleżanki. Tusk zaś oddaje kluczowe elementy państwowej machiny swoim gotowym na wszystko przybocznym, którzy mają przeprowadzić dePiSizacje bez mrugnięcia powieki. Sienkiewicz w kulturze i telewizji, Budka w spółkach skarbu, zaś Sikorski w dyplomacji. Także Barbara Nowacka nie brzmi jako ktoś gotowy do zaszczepienia nowej jakości i kultury szacunku dla inaczej (od niej) myślących. Na noże czy z szacunkiem Słuchając pierwszych deklaracji i patrząc na pierwsze posunięcia nowego gabinetu, wydaje się, że jest on otwarty na wszystkie Polki i Polaków. Pod jednym wszakże warunkiem: że te Polki i ci Polacy tak samo jak oni nienawidzą PiSu. Problem tylko w tym, że PiS to nie jest jakieś tam niszowe albo abstrakcyjne ugrupowanie upadłe. Tylko siła polityczna, na którą głosowało 7,5 mln rodaków. Owszem - zbyt mało, by utrzymać władzę - ale jednocześnie na tyle dużo, by nie dało się ich spędzić do getta, otoczyć kordonem sanitarnym i trwale izolować. PiS to siła, wobec której Tusk i spółka muszą się opowiedzieć, znaleźć klucz. A konkretnie wybrać jedną z dróg. Można iść na udry, próbować dorżnąć watahę i rozliczyć ze wszystkich prawdziwych oraz urojonych przestępstw czy występków. Wtedy zaklaszczą Silni Razem. Ale jest też ciemna strona tej drogi. Wtedy "bye, bye" marzeń o byciu Szymonem-ponadpartyjnym spinaczem społecznych pęknięć. I "sayonara" opowieściom o tym, że teraz nastała nowa era "szacunku". Krocząc drogą rozliczeń, nie da się nie nagiąć granic praworządności oraz konstytucji. AntyPiS może jeszcze wybrać inaczej. Jeszcze nie jest za późno, by wykonać gest znaku pokoju wobec PiSowców. Można znaleźć sposoby na zagwarantowanie praw mniejszości oraz na podzielenie się władzą z przegranymi. Rubikon nie został jeszcze przekroczony. Tusk i inni wciąż mogą jeszcze posłać upojonych sukcesem antydemokratów i antypluralistów ze swego obozu do stu diabłów. Tego czasu jest jednak coraz mniej. Rafał Woś