Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Lekarka z obozu dla uchodźców: Kobiety cieszą się z tego, że mogą zrobić zwykłe USG

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

- Ludzie noszą w sobie smutne historie, musimy pracować nie tylko nad ich stanem fizycznym, dawać im leki, ale także wspierać ich psychicznie. Musimy być dla nich przyjaciółmi. Czasem leki to za mało - opowiada dr Sana Jawdat pracująca w obozach dla uchodźców i wewnętrznych przesiedleńców w Irackim Kurdystanie.

Obóz Baharka
Obóz Baharka/Anna Nicz/Reporter

Dr Sana Jawdat w obozach w Irackim Kurdystanie pracuje od ponad czterech lat. Wcześniej pracowała jako dentystka w obozie Baharka. Teraz jest koordynatorką medyczną w obozach, w których pomoc medyczną zapewnia Polska Misja Medyczna, z którą współpracuje.

Dr Sana Jawdat
Dr Sana Jawdat/archiwum prywatne

Centra medyczne PMM działają w kilku miejscach w Kurdystanie: w obozach Baharka, QushtapaDarashakran i Al-Hamdaniya.

W tym ostatnim w październiku otwarto poradnię dla kobiet w ciąży. 


- Kobiety cieszą się z tego i są bardzo wdzięczne - mówi dr Sana Jawdat. - Wcześniej, żeby zrobić zwykłe USG musiały jechać do Mosulu. Teraz mogą sprawdzić stan zdrowia swój i dziecka na miejscu - dodaje. 

Darmowa pomoc medyczna w obozach to zwykle jedyne, na co mogą liczyć

Mieszkańcy i mieszkanki obozów często mają problem z dostępem do czystej wody, co skutkuje problemami dermatologicznymi. Do ośrodków zdrowia przychodzą z rozmaitymi innymi chorobami - od tych sezonowych, po przewlekłe. Nie mają zapewnionego ubezpieczenia zdrowotnego, darmowa pomoc w obozach to zwykle jedyne, na co mogą liczyć.


- W sezonie zimowym dzieci często chorują na grypę, łapią infekcje - mówi dr Jawdat. - Ich matki nie mogą teraz dobrze odkażać i suszyć ubrań, nie ma słońca. Ludzie często chorują też na świerzb - dodaje.

Pracownicy i pracowniczki medyczni rozmawiają z ludźmi o tym, w jakiej temperaturze prać ubrania, by pozbywać się roztoczy. Starają się uświadomić ich, jak mogą zabezpieczyć się przez zachorowaniem. O które w obozowych warunkach nietrudno.


- W ciasnych domach często zdarzają się też oparzenia - wymienia dalej lekarka. - Pomieszczenia są małe, więc gdy matki zostawiają gorące garnki z wodą na kuchenkach, dzieciom często zdarza się ich dotknąć podczas zabawy - opowiada.

Personel medyczny odegrał wielką rolę w zwiększeniu populacji osób zaszczepionych przeciwko COVID-19 w Baharce - dodaje lekarka. W grudniu członkowie personelu zorganizowali tam spotkanie na temat koronawirusa. Odwiedzali ludzi na terenie obozy, by opowiedzieć im o szczepieniach.

"Doktor Sana, kiedy wrócicie?"

Każdy z tych ośrodków przyjmuje dziennie kilkadziesiąt pacjentów i pacjentek. W obozach działają też przychodnie prowadzone przez inne organizacje. Ale to i tak nadal za mało. 

- Gdy nasz projekt w Baharce nie działał przez jakiś czas, a ja pojechałam tam razem z inną organizacją, by przekazać kobietom zestawy do higieny, jednak z kobiet mówiła: "Doktor Sana, proszę, kiedy wrócicie i otworzycie swój punkt? Teraz nic tu nie mamy".

Przez czas, kiedy ośrodek nie funkcjonował, mieszkańcy i mieszkanki obozu Baharki, by zdobyć jakiekolwiek leki musieli jeździć do oddalonego o kilkanaście kilometrów Irbilu, co było dla nich trudne - większość z nich nie ma samochodów.

"Czasem leki to za mało"

W Kurdystanie, regionie podzielonym między Turcję, Iran, Irak oraz Syrię, mieszka prawie milion uchodźców. Obóz Baharka powstał w 2014 roku, mieszkają tam wewnętrzni przesiedleńcy, uchodźcy we własnym kraju, uciekający przed bojownikami ISIS. Obóz Qushtapa otwarto w 2013 roku z myślą o uchodźcach z Syrii. Ludzie przybywają do obozów z różnymi traumatycznymi historiami. Często dzielą się nimi podczas wizyt w ośrodkach zdrowia.


- Ludzie noszą w sobie smutne historie, musimy pracować nie tylko nad ich stanem fizycznym, dawać im leki, ale także wspierać ich psychicznie. Musimy być dla nich przyjaciółmi. Czasem leki to za mało - mówi dr Jawdat.

Gdy przychodzą do nich ludzie, na przykład z nadciśnieniem, oprócz leków dostają rozmowę. 

- Jesteśmy tu dla nich, możemy im pomóc, mówimy im, że nie muszą się bać, że w obozie są bezpieczni - mówi lekarka.

Luki w systemie

W obozach zwykle nie ma zapewnionej opieki psychologicznej. To jedna z luk w systemie, o której wspomina dr Jawdat. Inną jest leczenie chorób przewlekłych.

- Nie mamy lekarzy specjalistów, wiec nie możemy przepisywać niektórych leków. Nie możemy też przepisywać leków na recepty, które ludzie dostali wcześniej, w innym miejscu - opowiada.

Jak mówi, w obozach wiele dzieci choruje na przewlekłe choroby genetyczne. Bez pieniędzy nie mają szans na leczenie. W obozach brakuje także opieki dla osób z niepełnosprawnościami - to kolejna luka, o której wspomina dr Jawdat.

W obozie Qushtapa Polska Misja Medyczną w ramach programu "Polska pomoc" prowadzi gabinet dentystyczny.

- Jego pojawienie się bardzo ułatwiło życie mieszkańcom i mieszkankom - mówi lekarka. - Zwłaszcza, gdy przychodzili z bólem, mogliśmy zapewnić im leczenie kanałowe, zamiast po prostu wyrywać ząb. 

"Powrót jest dla nich bardzo trudny"

Ludzie w obozach nie rozmawiają z personelem medycznym o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, choć doskonale o niej wiedzą. Znają tych, którzy tam się udali.

- Wiedzieliśmy o pewnej kobiecie z obozu Qushtapa, której mąż przebywał na polsko-białoruskiej granicy. Nie chciała nic powiedzieć. Może nie mogła, może jeszcze nie była gotowa - mówi dr Jawdat. 

- Docierają do nas informacje o tym, że niektórzy wrócili z granicy, inni nadal tam są. Wiemy też o zmarłych z powodu hipotermii. Większość ludzi tutaj myśli, że Polska po prostu nie chce ich wpuścić na swoje terytorium - opowiada lekarka.

Niektórzy wspominają, że zostali zmuszeni do powrotu. - Większość z nich nie jest z tego zadowolona, mówią, że jeśli będzie kolejny samolot z powrotem, wrócą tam - mówi dr Jawdat. I dodaje: - Teraz nic im nie zostało, nie mają pracy, domów, zabrali dzieci ze szkół, wydali wszystkie pieniądze. Powrót jest dla nich bardzo trudny.

***

Tekst powstał przy wsparciu Polskiej Misji Medycznej w ramach projektu "Pomoc medyczna i dentystyczna dla uchodźców, osób przesiedlonych i ludności lokalnej w guberni Erbil i Al-Hamdaniya w Iraku", który jest współfinansowany z programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Jeśli chcesz wesprzeć prace Polskiej Misji Medycznej, wejdź TUTAJ lub wpłać dowolna kwotę na konto 62 1240 2294 1111 0000 3718 5444.

Ponad 50 stopni Celsjusza w cieniu i problemy w dostawach prądu. Irak mierzy się z ogromnymi problemami/DAWOOD AL-YASEEN, ASAAD NIAZI / AFPTV / AFP/AFP

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje