Trump wyprowadza Stany z WHO. Ostateczność czy sprytna zagrywka?
Exodus Stanów Zjednoczonych z WHO to jedna z pierwszych decyzji prezydenta Donalda Trumpa. Za oceanem uznawana jest także za jedną z najważniejszych. Komentatorzy podkreślają, że skutki "rozwodu" mogą być katastrofalne i tworzą okazję dla Chin. Nie ma jednak pewności, że decyzja Trumpa to ostateczność, a nie sprytna zagrywka.

Donald Trump tuż po prezydenckiej inauguracji podpisał kilkanaście rozporządzeń i dokumentów. To pierwsze oficjalne decyzje, które przypieczętowują zapowiadaną w kampanii politykę. Wśród postanowień znalazło się wyjście USA ze Światowej Organizacji Zdrowia.
- W przeciwieństwie do poprzedniej kadencji, tym razem Donald Trump jest przygotowany, by rządzić. Będzie mocno licytował, by dokonać reorganizacji ładu międzynarodowego - mówi Interii dr hab. Jarosław Szczepański, amerykanista i politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Donald Trump zdecydował o wyjściu z WHO. Mowa o niewłaściwych wpływach
Decyzja, choć budzi kontrowersje i pytania o przyszłość WHO, nie jest zaskoczeniem. Donald Trump wiele razy krytycznie wypowiadał się na temat działań WHO, obarczając organizację współodpowiedzialnością za ukrywanie informacji o wybuchu pandemii COVID-19 w Chinach i wytykając jej zaniedbania w walce z zarazą.
Te zarzuty powtórzyły się w najnowszym rozporządzeniu wykonawczym do decyzji o opuszczeniu WHO. Ponadto jako powody podano także: niewłaściwe postępowanie w innych kryzysach zdrowotnych, brak podjęcia pilnie potrzebnych reform i "niezdolność do wykazania niezależności od niewłaściwych wpływów politycznych państw członkowskich WHO".
To z pewnością odniesienie do Chiń. - Fakt, że Chiny zaczęły mieć wiele do powiedzenia w Światowej Organizacji Zdrowia stał się jednym z powodów wyjścia Stanów Zjednoczonych z organizacji - ocenia dr Szczepański.
WHO bez Stanów Zjednoczonych. "Bolesna rana dla światowego zdrowia"
"Strategiczny błąd" - tak o decyzji nowego prezydenta USA mówi dr Ashish Jha, były koordynatora Białego Domu ds. reagowania na COVID-19, cytowany przez CNN.
"Wyjście Ameryki tworzy polityczną próżnię, którą może wypełnić tylko jedno państwo - Chiny" - skomentował.
Z kolei zdaniem Lawrenca Gostinaa, profesora prawa zdrowia publicznego na Uniwersytecie Georgetown, kwestia WHO jest "najważniejszym ze wszystkich" poniedziałkowych postanowień Trumpa. "To katastrofalna decyzja. Wycofanie się jest bolesną raną dla zdrowia całego świata, ale jeszcze głębszą raną dla USA" - napisał w serwisie X.
Kto ile płaci na WHO? Manipulacja Trumpa
Wyjście USA, grozi WHO poważnymi kłopotami w finansowaniu. Stany Zjednoczone są jednym z największych płatników netto, odpowiadają za 22 proc. finansowania regularnego budżetu na rok 2024-25.
- USA rzeczywiście na tle innych państw płacą na WHO najwięcej. Ma to ścisły związek ze sposobem ustalania wysokości składek obowiązkowych, które wylicza się na podstawie PKB danego kraju. Drugim największym płatnikiem są Chiny (15 proc.). Wpłaty mają odzwierciedlać sytuację ekonomiczną kraju. Dla porównania Niemcy finansują około 6 proc. budżetu WHO, a Polska 1 proc. - mówi Interii Szymon Zaręba, kierownik programu Sprawy Globalne w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (PISM).
Tymczasem administracja Donalda Trumpa, wskazuje, że finansowanie jest niesprawiedliwe, a za argument bierze liczbę ludności. - W rozporządzeniu wykonawczym o wyjściu z WHO napisano, że Chiny posiadając populację na poziomie 1,4 mld, w przeliczeniu na obywatela płacą niemal 90 proc. mniej niż USA. Przyjęto perspektywę, która pozwala mówić: mamy ponad trzy razy mniej obywateli, a płacimy więcej. To manipulacja danymi, bo nie tak wylicza się składki - podkreśla ekspert.
- Całkowite wycofanie się państwa z WHO zajmuje rok. W tym czasie należy też spłacić zobowiązania. Natomiast w rozporządzeniu podpisanym przez Trumpa zaznaczono, że wszelkie wpłaty powinny być zatrzymane najszybciej jak to możliwe i ten punkt jest szczególnie krytykowany - wskazuje.
Wspomniany zapis nie oznacza jednoznacznie, że USA są zwolnione z zapłaty składki za ten rok. WHO nie ma jednak skutecznego mechanizmu wyegzekwowania tych pieniędzy.
Wyjście z WHO czy sprytna zagrywka Donalda Trumpa?
Jest jeszcze jedna niepewność. Zdaniem komentatorów opuszczenie WHO może wcale nie być ostateczną decyzją, a sprytną zagrywką ze strony Donalda Trumpa, która ma doprowadzić do reform pod dyktando USA.
- Być może Trump będzie chciał wymusić na WHO zmianę sposobu wyliczania składki budżetowej, a jeśli tak się stanie ogłosi decyzję o anulowaniu "exodusu" - wskazuje specjalista z PISM.
Pewne jest jedno. Strata wpływów na poziomie około 20 proc. spowoduje, że WHO znajdzie się w poważnych tarapatach, a zakres jej działań zostanie ograniczony.
Co gorsza, pieniądze nie są jedynym problemem. Amerykańscy komentatorzy ostrzegają, że dojdzie do wielkiego personalnego osłabienia organizacji, która w znacznej mierze opiera się na specjalistach z USA. Rozporządzenie wykonawcze nakazuje bowiem wycofanie Amerykanów ze struktur WHO.
Zmiana może też pogorszyć możliwości zapobiegania zagrożeniom zdrowotnym. Każdy kraj będący członkiem WHO musi przekazywać informacje o pojawieniu się zagrożeń zdrowotnych np. epidemii ptasiej grypy. Pozostali robią to na zasadzie dobrowolności. - To rodzi potencjalne zagrożenia dla światowego zdrowia - konkluduje Szymon Zaręba.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!