Niemcy "łatwym łupem" dla Kremla. Mają problem w jednej dziedzinie

Oprac.: Agata Sucharska
- Kreml postrzega Niemcy jako głównego decydenta w Unii Europejskiej, ale równocześnie jako łatwy łup - wskazuje były wiceszef niemieckiego wywiadu Arndt Freytag von Loringhoven. Jego zdaniem to właśnie dlatego kraj jest głównym celem rosyjskiej dezinformacji, z którą nie radzą sobie służby. Podkreślił, że w tym obszarze potrzebne są nowe działania, zwłaszcza że społeczeństwo przestaje okazywać solidarności z Ukrainą.

Zdaniem Freytaga von Loringhovena Rosja próbuje wpływać na politykę Niemiec oraz opinię publiczną za pomocą kampanii w mediach społecznościowych mających na celu osłabienie wsparcia dla Ukrainy przy jednoczesnym wzmocnieniu skrajnych nastrojów.
- Kreml postrzega Niemcy jako głównego decydenta w UE i NATO, także jeśli chodzi o dostawy broni dla Ukrainy i sankcje wobec Rosji, ale równocześnie jako łatwy łup i słaby punkt UE - wskazał były szef niemieckiego wywiadu.
Niemcy na celowniku Kremla. Walka z dezinformacją nieskuteczna
Według Freytaga von Loringhovena połączenie tak dużych wpływów i równoczesnej słabości powoduje, że Niemcy są "idealnym celem". Przypomniał, że w prawa ręka Władimira Putina - Siergiej Kirijenko miał wydać służbom polecenie, by skupiać się na atakach dezinformacyjnych w tym kraju. Ustalenia niemieckich służb zostały potwierdzone przez ministerstwo sprawiedliwości USA.
Po tych doniesieniach rząd Olafa Scholza zapowiadał program "epokowej zmiany" w dziedzinie cyberbezpieczeństwa, ale zdaniem Freytaga von Loringhovena jego wdrożenie nie przebiega konsekwentnie. - Nie walczy się z propagandą rosyjskich mediów i ich "ekspertów". Sondaże i wyniki ostatnich wyborów pokazują, że znaczna część społeczeństwa nie jest zwolennikiem zaostrzenia polityki wobec Rosji. Solidarność z Ukrainą ulega erozji - podkreślił.
- Nie można dłużej tolerować milionów sztucznych rozpowszechniań treści, w których adresaci podejrzewają, że za przekazem kryje się prawdziwa osoba. Jest to przeciwieństwo wolności słowa - wskazał.
Rosja wydaje miliardy euro na dezinformację, której celem jest sianie nieufności wobec państwa, rządu i tradycyjnych mediów. Jednym ze skutków tych działań mogą być dobre wyniki wyborcze (skrajnie prawicowej) AfD i (skrajnie lewicowej) BSW.
Jak podkreśla były wiceszef wywiadu platformy internetowe powinny szybciej rozpoznawać manipulacje i je blokować. - Konieczna jest zdolność do podejmowania operacji ofensywnych, włącznie z możliwością paraliżowania znajdujących się za granicą serwerów sterujących cyberatakami bądź kampaniami dezinformacyjnymi - wskazał.
Źródło: "Spiegel"
Zobacz również:
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!