Premier Mateusz Morawiecki zorganizował w piątek konferencję prasową w Brukseli, gdzie wcześniej brał udział w dwudniowym szczycie Rady Europejskiej. Jak przypominał, częścią pakietu migracyjnego "jest przymusowa relokacja lub płacenie za nieprzyjęcie imigrantów". - My postawiliśmy temu tamę i ona wyznacza również priorytety Polaków, którzy wypowiedzieli się w referendum w ogromnej większości, a wzięło w nim udział 12 milionów ludzi. Ogromna rzesza rodaków opowiedziała się przeciwko nielegalnej imigracji i za zaporą na granicy z Białorusią - dodał. W przeprowadzonym 15 października referendum, frekwencja wyniosła 40,91 proc. Taki wynik oznacza, że referendum było ważne, lecz niewiążące w żaden sposób dla władz Polski. Nowy rząd. Premier przestrzega: Przeciwnicy PiS chcą rozhuśtać statek zemsty Szef rządu RP wskazał, że podczas szczytu poruszył kwestię możliwej zwiększonej imigracji w związku z wojną w Izraelu. - W konkluzjach (szczytu - red.) wskazuje się na to, co podkreślałem, czyli na możliwość przetransportowania trendów terrorystycznych do Europy, czyli pojawienia się bojowników islamskich razem z falami migracyjnymi - powiedział premier. Podkreślił, że w konkluzjach szczytu pojawił się punkt dający krajom możliwość deportacji imigrantów. - Dzięki naszej konsekwentnej polityce nasz punkt widzenia został uszanowany. (...) Teraz mamy do czynienia z zapisami, które pokazują, że jeżeli pojawi się nielegalny imigrant taki, którego państwo nie akceptuje, to mamy prawo do readmisji - stwierdził. Mateusz Morawiecki zapowiadał, że będzie "jednoznacznie bronił polskiego prawa do decydowania o naszych podatkach, jakimi samochodami Polacy chcą jeździć, co chcą jeść, czy życzą sobie, aby dzieci podlegały edukacji, której program będzie dyktowany z Brukseli". Wypowiedział się również na temat możliwości stworzenia rządu w kolejnej kadencji Sejmu. - Przy tak wielkim zaufaniu mamy wolę, prawo jako zwycięski obóz i obowiązek podjąć się próby stworzenia rządu, jeśli oczywiście prezydent zdecyduje nam powierzyć w pierwszym kroku misję sformowania rządu - oświadczył. Premier nie zdradził jednak, z kim jego ugrupowanie prowadzi rozmowy ws. zbudowania większości w nowym Sejmie. Uznał, iż są to "wszyscy, którzy chcą jako ludzie dobrej woli przystąpić do koalicji stabilności, równowagi sił, a nie koalicji zemsty". - Widać już, że część naszych przeciwników politycznych chce rozhuśtać statek zemsty - powiedział. Zadeklarował, że PiS "będzie próbowało dogadywać się z innymi partiami", których "jest wiele". - Będziemy się starali ich przekonać do swoich racji i uzbierać co najmniej 230-kilka głosów - dodał premier. Morawiecki po słowach Tuska: Niedopuszczalny szantaż Brukseli Dwudniowy szczyt Rady Europejskiej zakończył się w piątek wczesnym popołudniem. Spotkanie unijnych liderów poświęcone było bezpieczeństwu i sytuacji geopolitycznej, a zostało zwołane po wybuchu wojny na Bliskim Wschodzie. Jeszcze przed rozpoczęciem formalnych Mateusz Morawiecki również spotkał się z mediami. - Komisja Europejska nadal chce wdrożyć pakt migracyjny. Rząd PiS nie tylko się na to nigdy nie zgodził, czego daliśmy wyraz w 2018 r. stawiając twarde weto, ale także na poprzednim spotkaniu i na dzisiejszym to twarde weto podtrzyma - deklarował w czwartek szef rządu. Odnosił się też do słów Donalda Tuska dotyczących Krajowego Planu Odbudowy. Według lidera PO "nie będzie konieczne zakończenie procesu legislacyjnego", aby strumień pieniędzy popłynął do Warszawy. - To bardzo ciekawe. Zobaczcie państwo, co Bruksela mówiła przez ostatnie kilka lat, że konieczne są zmiany ustawowe. Teraz słyszymy, o ile to jest oczywiście prawda, że niekonieczne są zmiany ustawowe. To jest oczywiście niedopuszczalny szantaż - skrytykował Morawiecki. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!